Amerykańska giełda to ponad 6 tysięcy spółek. Każda z dwóch największych z nich, Apple i Microsoft, jest warta więcej niż 2 tysiące najmniejszych. Koncentracja rynku może wzbudzać obawy, zwracają uwagę eksperci.
- Zaledwie siedem największych spółek w USA stanowi ćwierć indeksu S&P 500
- Wycena indeksu może być przez to zaburzona
- Jakie konsekwencje może mieć dominacja kilku spółek wobec całego rynku?
Giełda w USA napędzana przez kilka wielkich firm
Dominacja spółek technologicznych na amerykańskiej giełdzie jest niepodważalna. Dwie największe z nich, Microsoft i Apple, stanowią obecnie blisko 15% całego indeksu S&P 500. Spoglądając na ostatnie 44 lata, to najwyższa wartość w tym okresie:
Wykres: udział dwóch największych spółek w indeksie S&P500 (lata 1980-2023).
Źródło: S&P Dow Jones, Creative Planning.
“Myślę, że tak duży udział 7 wielkich spółek, powoduje zniekształcenia samego indeksu i stanowi zagrożenie” - skomentował dla FXMAG Łukasz Klufczyński, analityk rynków finansowych.
“Dominacja technologii w ostatnich miesiącach stała się oszałamiająca; zaledwie 5 z tych spółek technologicznych ma ponad 25% kapitalizacji całego indeksu” - dodał.
“Na przykład Apple, (...) nie tylko ma największą wagę w indeksie S&P 500, ale jest warte więcej niż łączna wartość wszystkich 2000 spółek w całym indeksie Russell 2000” - zaznaczył Łukasz Klufczyński w komentarzu dla FXMAG.
Faktycznie, od kilku miesięcy tego roku Apple może pochwalić się większą wartością rynkową niż indeks zrzeszający 2000 amerykańskich przedsiębiorstw o małej kapitalizacji. Od niedawna, większa od Russell 2000 jest także kapitalizacja rynkowa Microsoft.
Zobacz także: Polska spółka z ambicjami publikuje wyniki! Jest zaskoczenie
Wykres: Porównanie kapitalizacji Apple (linia czerwona), Microsoft (linia szara) oraz indeksu Russell 2000 (linia niebieska) w bln USD.
Źródło: Bespoke Investments
Według Daniela Kosteckiego, niesie to ze sobą pewne negatywne konsekwencje.
“Najważniejszą z nich jest zaburzanie wyceny całego indeksu. Dwie spółki charakteryzują się relatywnie wysokimi mnożnikami, co tworzy złudzenie, że cały indeks ma relatywnie wysoką wycenę” - podkreślił Daniel Kostecki w wypowiedzi dla FXMAG.
“Inwestorzy, którzy polegają na S&P 500 jako na zdywersyfikowanym indeksie, mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że są bardziej narażeni na ryzyko związane z konkretnymi firmami, niż mogliby przypuszczać oraz taka koncentracja może prowadzić do zniekształceń rynkowych, gdzie ruchy cen tych dwóch firm mają niewspółmiernie duży wpływ na ogólne zachowanie całego rynku” - dodał.
Czytaj również: Giełdowy gigant zaliczył idealny miesiąc. Nowe szczyty, świetne wyniki i rozwój biznesu
“Nadmierna koncentracja wywołuje poważne obawy dotyczące wyceny” - zauważył z kolei Łukasz Klufczyński.
“Wydaje się, że ceny wyprzedzają przyszłe zyski, przez co liczne wyceny są oderwane od rzeczywistości. Koncentracja na jednym sektorze w tym przypadku technologicznym, nigdy nie jest dobra (...)” - dodał.
"Wspaniała siódemka" stanowi połowę wagi indeksu Nasdaq 100. Udział ten jest tak duży, że już w lipcu wzbudziło to zaniepokojenie zarządców giełdy. Dokonali oni rewizji wag poszczególnych komponentów, zmniejszając udział wielkich firm technologicznych.
Wcześniej, Nasdaq przeprowadził specjalne wyrównanie udziału spółek w indeksie tylko dwa razy w historii: w grudniu 1998 roku i maju 2011 roku.