Tylko 7 spółek wchodzących w skład amerykańskiego indeksu S&P 500 odpowiada za niemal 30% kapitalizacji. To zniekształca obraz indeksu, który coraz bardziej odbiega od odzwierciedlania koniunktury w amerykańskiej gospodarce, zwłaszcza w przypadku przemysłu. To także zagrożenie, na co zwrócił w specjalnej wypowiedzi dla portalu FXMAG analityk InstaForex, Łukasz Klufczyński.
- “Magnificent 7”, czyli 7 największych spółek Big-Tech, stanowi aż 28% ważonego udział w indeksie S&P 500.
- Ich łączna kapitalizacja jest tak duża, że zapewniła im także przydomki “Mega-Cap 8” oraz “S&P 7”.
- “Koncentracja na jednym sektorze, w tym przypadku technologicznym, nigdy nie jest dobra”, ostrzegł Łukasz Klufczyński.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Giełda w USA, a gospodarka - dwa różne światy?
Wygląda na to, że rynek akcji w USA za nic ma sobie możliwość wystąpienia w recesji. Indeks S&P 500 w tym roku wzrósł do tej pory o ponad 17% i pomimo korekty na przełomie sierpnia i września, nadal można mówić o dobrej koniunkturze na rynku w USA. Jednak patrząc na dane makroekonomiczne z USA z ostatnih miesięcy, widać spory dysonans między giełdą a gospodarką, a przecież powszechnie uważa się, że amerykańska giełda odwzorowuje sytuację w gospodarce.
Wskaźnik PMI dla przemysłu w Stanach Zjednoczonych w 2023 roku poziom 50 punktów wskazujący na optymizm wobec koniunktury przekroczył tylko raz, w kwietniu. W pozostałych miesiącach przyjmował wartości od 46,8 do 49,3 punktów.
Zobacz także: Znamy ceny nowego iPhone 15 w Polsce. Co dalej z akcjami Apple?
Wskaźnik PMI dla przemysłu USA
Źródło: Investing.com
Nieco gorzej było w przypadku indeksu ISM, który w 2023 roku nie przekroczył jeszcze 49 punktów, a od października 2022 roku nie znalazł się po “pozytywnej” stronie, czyli ponad granicą 50 punktów.
Wskaźnik ISM dla przemysłu USA
Źródło: Investing.com
W przypadku sektora usług w USA, sytuacja wygląda nieco korzystniej, bo wskaźnik PMI wspiął się z 46,8 punktów w styczniu do nawet 54,9 punktów w maju. W sierpniu było to już jednak 50,5 pkt.
Widać zatem, że choć koniunktura w przemyśle amerykańskim jest przeciętna, to hossa na amerykańskiej giełdzie trwa w najlepsze.
Według Morgan Stanley przez większość czasu rynek i dane PMI poruszają się w synchronizacji. Gdyby robiły to teraz, S&P 500 byłby bliżej 4000, około 12% niżej niż jego obecny poziom.
W przeszłości zdarzały się okresy, w których rynek odrywał się od danych ekonomicznych. Od końca 2015 roku przez większą część 2016 roku indeks S&P 500 zyskiwał około 5%, podczas gdy wskaźnik PMI rozpoczął 2016 roku niżej niż rok wcześniej. Następnie, od połowy 2016 r. do rekordowego poziomu z początku 2020 r., indeks S&P 500 zyskał ponad 60%. Wskaźnik PMI przez większość tego czasu utrzymywał się powyżej 50 punktów, wskazując na tryb ekspansji.
Łukasz Klufczyński, analityk InstaForex, uważa, że indeks S&P 500 zapewnia szerokie spojrzenie na ogólną kondycję w gospodarce, bo reprezentuje szeroki zakres branż.
“Uważam, że dzięki precyzyjnym zasadom doboru spółek wchodzących w skład indeksu, jest on wysoce wiarygodny, świetnie obrazuje nastroje i sentymenty inwestorów. W skład indeksu S&P 500 wchodzą rzecz jasna również globalni giganci, na których wyniki z jednej strony wpływają globalne trendy gospodarcze - takie jak zmiany kursów walutowych, międzynarodowe umowy handlowe czy wydarzenia polityczne, jak i z drugiej strony, same mają niemały wpływ zarówno na partnerów z innych części świata, jak i nastroje inwestorów na całym świecie.” - stwierdził Łukasz Klufczyński z InstaForex.
“Dodatkowo, reprezentuje on szeroki zakres branż (indeks obejmuje akcje z różnych sektorów, takich jak technologia, opieka zdrowotna, finanse i dobra konsumpcyjne), co zapewnia szerokie spojrzenie na ogólną kondycję gospodarki. Można więc powiedzieć, że w pewnym sensie indeks S&P 500 może stanowić również wskaźnik globalnej koniunktury."
Zobacz również: Stopy procentowe w USA: recesja i inflacja zagrożeniem – Fed w trudnym położeniu! Znamy prognozy ekonomistów
S&P 500 to obecnie indeks Big-Tech?
Spoglądając jednak na komponenty S&P 500 trudno nie odnieść wrażenia, że nie jest już indeksem tak dobrze odwzorowującym strukturę amerykańskiej gospodarki, jak mogło to być kiedyś. Warto zauważyć, że aż 30% kapitalizacji rynkowej benchmarku to zaledwie 7 spółek: wszystkie z grona “Big-Tech”.
Wśród nich są: Apple, Microsoft, Alphabet, Amazon, Nvidia oraz Tesla. Ich dominację na rynku doskonale oddaje ich przydomek “Magnificent 7”. Często używane jest również określenie “Mega-Cap 8”. Różnica w cyfrze “7” oraz “8” wynika z tego, że na amerykańskiej giełdzie notowane są akcje Alphabet dwóch klas - czasem liczone są razem, a niekiedy osobno.
“Tak duży udział 7 wielkich spółek, powoduje zniekształcenia samego indeksu i stanowi zagrożenie.” - zaznaczył Łukasz Klufczyński, analityk InstaForex.
Akcje spółek z grona “Magnificent 7” od początku 2013 roku do 8 września 2023 roku zanotowały łączną stopę wzrostu aż 881,6%! W tym samym czasie, łączny kurs pozostałych komponentów S&P 500 osiągnął zwyżkę o “zaledwie” 134,8%.
Stopa zwrotu z indeksu S&P 500 (linia niebieska), indeksu S&P 500 z wyłączeniem "Magnificent 7" (linia zielona) oraz "Magnificent 7" (linia czerwona) w okresie od początku 2013 roku do 8 września 2023 roku.
Źródło: yardeni.com
“Wystarczy wspomnieć, że siedem największych podmiotów: Apple, Microsoft, Alphabet (właściciel Google), Amazon, Nvidia, Tesla i Meta, odnotowało w tym roku wzrost od 40% do 180% w porównaniu z pozostałymi 493 firmami, których łączne wyniki są zasadniczo płaskie. Dominacja technologii w ostatnich miesiącach stała się oszałamiająca; zaledwie 5 z tych spółek technologicznych ma 25% kapitalizacji całego indeksu.” - podkreślił analityk InstaForex.
Źródło: Datawrapper, S&P
“Na przykład Apple, wyceniane na prawie 3 biliony dolarów, ma nie tylko największą wagę w indeksie S&P 500, ale jest warte więcej niż łączna wartość wszystkich 2000 spółek w całym indeksie Russell 2000! Jednak pod powierzchnią, gdy inwestorzy skupiają się na kilku akcjach, maskuje to jakąś szerszą słabość rynku. Nadmierna koncentracja wywołuje też poważne obawy dotyczące wyceny. Wydaje się, że ceny wyprzedzają przyszłe zyski, przez co liczne wyceny są oderwane od rzeczywistości. Dodam jeszcze, że koncentracja na jednym sektorze w tym przypadku technologicznym, nigdy nie jest dobra, skutecznie przypomniał nam o tym kryzys bankowy, który wywołał panikę w branży a pamiętajmy jeszcze o bańce dot-comów.” - zaznaczył Łukasz Klufczyński.
