Czego dowiesz się z tej analizy:
- Czy warto otwierać krótkie pozycje na S&P 500?
- Jaka jest specyfika 100 dni wzrostów na indeksie S&P 500?
- Ile spółek z głównego amerykańskiego indeksu znajduje się w fazie hossy?
- Jaka jest struktura indeksu S&P 500?
- Które spółki są wciąż względnie tanie?
Czekamy na ruch!
Po emocjonującej końcówce lipca na GPW druga połowa sierpnia wprowadziła niezwykle nudny klimat na szerokim rynku. Główny indeks GPW, czyli WIG20, na niektórych sesjach z dużym trudem do godzin południowych generuje obroty zaledwie 100 mln zł, To niezwykle niski poziom. Historycznie sierpień w ostatnich latach na rynkach finansowych jest dość ciekawy, pomimo niekorzystnych statystyk wieloletnich. Zdarzenia napędzające ruch na rynku w sierpniu zazwyczaj następowały w ostatnim tygodniu tego miesiąca. Czekamy zatem na nowe wydarzenia napędzające rynek. W tym czasie warto jednak pochylić się nad stanem hossy indeksu S&P 500.
Nowy, lepszy DAX?
Zapraszam również do mojej poprzedniej analizy dotyczącej indeksu DAX. Od pojawienia się tego artykułu, opisywany Wirecard zostanie w najbliższym czasie zamieniony w indeksie DAX30 na spółkę Delivery Hero. Z perspektywy sektorowej jest to zmiana ciekawa, aczkolwiek Delivery Hero będzie miał niewielki udział w indeksie. Z drugiej strony, zmiana ta wpisuje się w długoterminową, niekorzystną charakterystykę ostatnich mocnych wzrostów, w których dużą przewagę miały spółki sprzedające marzenia, a nie aktualne zyski. Delivery Hero jest bowiem spółką niedawno będącą start-upem, nie generującą zysków, wciąż sprzedającą marzenia. Do indeksu wchodzi dzięki podwojeniu wartości od marcowy dołków.
Porównanie notowań Delivery Hero i Wirecard
40 lat czekania!
Istotnym czynnikiem, który w ostatnim czasie odwrócił uwagę mediów od indeksu Nasdaq i wzrostów Tesli w stronę S&P 500, było wejście tego indeksu na rekordowe poziomy. Po zamknięciu luki z lutego 2020 roku wydarzenie to było niemal pewne, o czym informowałem w specjalnych spotkaniach dla użytkowników aplikacji Squaber. Informacją, która nie rozeszła się tak szerokim echem w mediach jest to, że równolegle z historycznymi rekordami, 5 największych spółek z S&P 500 stanowi już niemal 1/4 kapitalizacji tego indeksu – to więcej niż aktualne rekordowe poziomy z 1979 roku.
Udział kapitalizacji 5 największych spółek S&P 500 na przestrzeni lat
Statystyka ta intuicyjnie naprowadza nas do konkluzji, że duzi wpadli w mocny trend wzrostowy i stają się jeszcze więksi, mają większy udział w indeksie i jeszcze bardziej napędzają jego wzrosty. Oczywiste jest również, że tempo wzrostów na giełdzie odstaje od realnego przyrostu biznesu. Dopóki rynek akceptuje taki stan rzeczy, wszystko jest pod kontrolą. Trudno dziś rokować, jak wysoko muszą dotrzeć kursy popularnych akcji, aby wspomniane domino samopotwierdzenia się zawaliło.
Udziały kapitalizacji i dochodów 5 największych spółek S&P 500 - na podstawie kapitalizacji po publikacji wyników za 2Q
Źródło: goldmansachs.com
FAAMG
Suche fakty wyglądają aktualnie tak, że wielka piątka indeksu S&P 500, czyli Apple, Microsoft, Amazon, Facebook, Google generują zaledwie 17,5% zysków całego indeksu, mając wspomnianą niemal jedną piątą udziału w nim. Jeśli oderwiemy się od czysto statystycznego uzasadnienia aktualnych poziomów indeksu, który w ostatnim czasie bardzo mocno powiązany jest z nadpłynnością pieniądza M2, usłyszymy retorykę mówiącą, że S&P 500 rośnie, bo w przyszłości będą rosły zyski.
Dochody Wielkiej Piątki w czasie pandemii
Już dziś możemy zauważyć, że wspomniana Wielka Piątka odpowiada za ponad 80% wzrostu zysku na akcję, czyli wspomniana wiara w przyszłość, która powtarzała się również w poprzednich kwartałach, to tak naprawdę wiara w Wielką Piątkę. Aby odkryć zatem rzeczywisty stan amerykańskiego rynku finansowego. a wraz z nim gospodarki, należy spojrzeć na 495 pozostałych spółek. Prostą miarą jest odsetek firm znajdujących się na tak zwanym ATH. Statystyka ta mówi. jak wiele spółek z indeksu S&P 500 cały czas generuje swoje historyczne rekordy. Jeżeli przyjmiemy retorykę niektórych dość emocjonalnych obserwatorów rynku, wieszczący “początek pokoleniowej hossy” po ponad 50-procentowym wzroście indeksu S&P 500 w zaledwie 100 dni, powinniśmy na rynku zobaczyć już dość znaczny poryw wzrostowy wielu amerykańskich przedsiębiorstw. Niestety podczas najszybszego i najkrótszego rajdu wzrostowego indeksu S&P 500 w historii, zaledwie 28 spółek z 500 znajduje się na ATH. Z jednej strony może to wskazywać na wczesny stan hossy, z drugiej jednak pokazuje, że bezprecedensowe popytowe uderzenie indeksu S&P 500 jest niezwykle wybiórcze i papierowe, a na większości firm nie dało się zarobić solidnych pieniędzy. Gdy indeks S&P 500 wychodził na nowe szczyty po wielkim kryzysie finansowym, zrobił to w akompaniamencie nie 28 spółek, a ponad 70 i utrzymał hossę przez kolejne 7 lat.
Wskaźnik ATH dla S&P 500 na przestrzeni lat
Po co nam zyski...
Analizując wskaźniki C do Z, aktualne lub przyszłe, na początku obraz rynku zaburza parametr prezentowany przez Teslę, gdzie aktualna cena do zysku to ponad 1000. 127 dla Amazona również wygląda na dużo, podobnie jak 84 dla Netflix.
Jednak wśród największych spółek znajdziemy także wyceniane godziwie w kontekście aktualnego nadmiaru pieniądza w amerykańskiej gospodarce i pozytywnych nastrojów. Procter and Gamble, Facebook, Google czy Apple z wyceniami w okolicach 20 – 35 cena do zysk wciąż prezentują się jako spółki, dla których wzrostu 20% nie będzie szokujący. Wszystko to przy założeniu, że recesja ominie te spółki, konsumpcja prywatna nie spadnie dramatycznie, a wszystko co najgorsze mamy już za sobą.
Szczyt i co dalej?
Zupełnie inną sferą analityczną jest sytuacja techniczna indeksów. Jak dotąd główny indeks amerykańskiej giełdy w trakcie 100-dniowego podbicia od 23 marca dwukrotnie przejawiał możliwość techniczną do pojawienia się sygnału spadkowego. Ani raz do tego nie doszło w wyniku obrony linii trendu wzrostowego. Zatem stosując dość restrykcyjne zasady analizy w układzie dziennym ani raz nie pojawił się sygnał spadkowy, dwukrotnie pojawiło się ryzyko korekty. Pierwszy okres to pierwsza połowa maja z oporem na luce z 9 marca, a drugi to druga połowa czerwca z oporem na luce z 24 lutego. W ostatnich dniach indeks S&P 500 zaczyna wyglądać podejrzanie. Tym razem obawy te nie są spowodowane dynamiką rynkową i zmiennością, lecz charakterystyką wzrostów. Do sygnału spadkowego wciąż daleko, wszak intensywna obserwacja może pomóc zarobić solidne pieniądze na ewentualnych spadkach. Widmo to jest teraz szczególnie atrakcyjne z racji bardzo powolnych wzrostów. W ciągu ostatniego miesiąca mieliśmy zaledwie 3 sesje ze zmianą S&P 500 o ponad 1%, nawet lewarowane pozycje na wzrosty na S&P 500 nie dają tak konkretnych pieniędzy, jak jeszcze w maju. Powoli, powoli dzień po dniu aktualny schemat rynku zaczyna przypominać historię, którą indeks napisał już trzykrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat. Stabilne liniowe wzrosty – spadek zmienności – indeks nakręcany tylko kilkoma tematami – nagłe pojawienie się czynnika ryzyka – panika inwestorów - krótka mocna wyprzedaż. Aktualnie znajdujemy się w punkcie drugim i trzecim. Po stabilnych liniowych wzrostach następuje ostatnio spadek zmienności, jesteśmy także w trakcie realizacji trzeciej części klasycznego scenariusza, spada nam liczba tematów handlowych na rynku. Po trzech miesiącach istotnych reakcji rynku, na przykład na informację odnośnie szczepionki, dziś już mało kto zwraca na nie uwagę. Przykładów tego typu można mnożyć.
Liniowa wspinaczka S&P500 zdarzyła się 4 razy w ciągu 2,5 roku
Źródło: tradingview.com
Trump prezentujący wyższość amerykańskich spółek
Źródło: epa.gov
Pamiętaj, nie znasz przyszłości!
Wciąż nie ma jednak sensu antycypować wystąpienie wspomnianego scenariusza, nadal brak czynnika odpalającego. Historycznie może to być nawet wzrost awersji do ryzyka spowodowany jakimiś prozaicznie pojawiającymi się nieistotnymi informacjami, często nadinterpretowanymi. Miejmy na uwadze, że 100 dni wzrostów i największe w historii odbicie amerykańskiego indeksu S&P 500 zostało zrealizowane w trakcie recesji, której końca nie znamy. W klasycznym ujęciu cyklu koniunkturalnego znajdujemy się w trakcie bessy. Możemy założyć, że z racji niespotykanych zdarzeń i zupełnie innego charakteru recesji trwała ona niezwykle krótko, jednak gdy zaczynamy za dużo zakładać, odrywamy się od faktów i danych. W dłuższej perspektywie oderwanie od tych czynników zeruje nasze rachunki.
Michał Palaczyk