Za nami najdramatyczniejszy i najbardziej wyczerpujący giełdowy tydzień od kilkunastu lat. W obliczu spadków, rynkami zainteresowali się nie tylko niedzielni inwestorzy, ale także osoby, które nigdy wcześniej nie miały styczności z giełdą. Samo hasło “na giełdach jest tanio” brzmi jak sklepowa promocja z ograniczonym czasem. Każda promocja ma jednak tak zwane gwiazdki, czyli mnóstwo obostrzeń i zasad, które musimy spełnić, aby faktycznie zyskać na atrakcyjnej ofercie. Oczy inwestorów, spoglądających dość pobieżnie na mrugające czerwienią notowania, zwrócone są przede wszystkim na wielkie spółki znajdujące się w WIG20.
Sytuacja na giełdach
Ceny akcji PZU poniżej 30 PLN, czy Pekao SA poniżej 70 PLN, mogą powodować pojawienie się gęsiej skórki wśród szukających dołków. Należy mieć jednak z tyłu głowy, że słabość wielu dużych spółek to nie kwestia ostatnich trzech tygodni spadków na rynku. Większość spółek z WIG20 znajdowała się w trendzie spadkowym od wielu miesięcy jak PKN Orlen, Lotos czy większość banków. Nastroje na polskiej giełdzie nie były optymistyczne już od dłuższego czasu a czwartkowa panika z 12 marca 2020 roku była swoistym finałem panujących ostatnio obaw. Wyprzedaż na wspomnianej sesji była irracjonalna i paniczna, głównie dlatego że na rynku szeroko pojawiły się obawy o płynność obrot,u a akcje, mówiąc kolokwialnie, parzyły inwestorów w dłonie. W obawie załamania nikt nie chciał posiadać akcji, nawet jeżeli kosztowałoby to utratę 40% majątku - uznając za punkt odniesienia początek lutego. Oznaczało to oczywiście wyprzedaż i krótkoterminową okazję, ale kluczowe czynniki ryzyka, objawiające się przejściową recesją, cały czas są obowiązujące. Panika z dnia na dzień nie przeradza się w euforię, a mocne, wielomiesięczne wzrosty, znoszące choćby 60% spadków, nie następują natychmiast. Jeżeli sytuacja epidemiologiczna nie zostanie szybko pokonana w Europie, to trzeba mieć świadomość tego, że wiele europejskich indeksów, jak DAX30 czy CAC40, oraz amerykański S&P500 wciąż są wysoko w porównaniu do ostatnich 5 lat — po korekcie wzrostowej mogą testować ostatnie dołki w perspektywie kolejnych tygodni. Wszystko pewnie będzie działo się już trochę wolniej, zatem spadnie zmienność. Nie oznacza to wcale, że strategia “kupowania wszystkiego co popadnie, bo jest tanio” ma jakiekolwiek prawo bytu.
W czasach trudnych kluczowa dla firm jest zdolność do przetrwania, regulowania swoich zobowiązań, utrzymania zdolności produkcyjnych na przyszłość. Jak zatem spojrzeć na spółki w dzisiejszej sytuacji?
Turystyka i co jeszcze?
Piątkowa sesja z 13 marca dobitnie pokazuje, że pomimo niezwykle niskich wycen w stosunku do ostatnich notowań pozytywne nastroje nie utrzymały się do końca sesji. W kolejnych tygodniach może oczywiście pojawić się mocne odbicie wzrostowe, jednak nie odmieni ono ogólnego oblicza. Nie warto łapać spadających noży. Lepiej jednak zastanowić się, które spółki nie będą już tak mocno spadały i które branże mogą radzić sobie lepiej. Raport niemieckiego Instytutu IFO, wskazuje że oprócz - co oczywiste wszystkich segmentów związanych z turystyką - nie najlepszą decyzją w gorszych czasach jest przemysł, szczególnie związany optyką, elektroniką, itp.
Po drugiej stronie, na szali branż, które mogą radzić sobie lepiej, znajdziemy produkcję medyczną, dobra podstawowe, usługi biznesowe. Dane co prawda dotyczą przemysłu i gospodarki niemieckiej jednak, nie należy się spodziewać że w Polsce statystyki te będą zupełnie inne.
Patrz w bilans!
Innym pomysłem, na racjonalne spojrzenie na aktualną sytuację, jest poszukiwanie spółek, które zostały przecenione do tego stopnia, że ich aktualna sytuacja finansowa w zasadzie ogranicza przestrzeń do dalszych spadków. Jedną z kluczowych zasad giełdy, obowiązującą szczególnie mocno w ostatnim czasie, jest taka, że nigdy nie jest tak tanio, żeby nie mogło być jeszcze taniej.
Niektóre spółki prezentują jednak na tyle mocną pozycję gotówkową oraz w bilansie posiadają kilka solidnych pozycji bilansowych, które zniechęcają sprzedających do pozbywania się akcji poniżej wartości tych mocnych punktów. Informacje na temat poziomu gotówki w spółce są jawne, jednak większość inwestorów nie sprawdza tych parametrów i nie przelicza tej wartości, porównując ją z aktualną ceną akcji na giełdzie. W czasach globalnej paniki i poszukiwania gotówki, inwestorzy jednak często gotowi są oddać akcje spółek w okolicach wspomnianych pozycji bilansowych. Daje to możliwość zakupu walorów, które posiadają duże zaplecze gotówkowe, ze stosunkowo niewielkim ryzykiem. W trudnych czasach gotówka i aktywa wymienialne na nią są istotne dla utrzymania bezpieczeństwa spółki i są parametrem, na który inwestorzy będą często zwracać uwagę. Dlatego warto analizować spółki w swoim portfelu oraz te, które chcielibyśmy kupić, właśnie pod tym kątem.