Globalne rynki akcji mają za sobą trudny tydzień. Najważniejsze indeksy zanotowały mniejsze lub większe spadki. W przypadku Wall Street można mówić o przecenach kilkuprocentowych. Europa zdołała oprzeć się presji i średnie straciły raczej po 1 procent.
Z perspektywy końca tygodnia widać, iż przesądzające były pierwsze sesje, które odbyły się jeszcze w cieniu lepszych od oczekiwań danych z rynku pracy w USA opublikowanych w pierwszych dniach listopada, ale również ostrzeżeń o recesji ze strony prezesów największych banków w USA. Dopiero w piątek popyt oddał pole podaży w nowym treściom w postaci wyższych od oczekiwań odczytów inflacji PPI w USA. Całość zsumowała się w tydzień jednocześnie korekty październikowo-listopadowych zwyżek, jak i próby wygaszenia korekt. Ciekawostką jest, iż piątkowe odczyty PPI – teoretycznie najważniejszego raportu makro tygodnia – nie wywołały już większych przecen, choć powinny, gdy uwzględni się fakt, iż to jeden z ostatnich raportów makro przez odbywającym się w tym tygodniu posiedzeniem FOMC. Można spekulować, iż rynki w pewnym sensie wyprzedziły negatywne zaskoczenie przecenami w pierwszej połowie tygodnia. Dla równowagi trzeba odnotować fakt, iż sam raport pokazał jednak spadek inflacji w listopadzie wobec października, co samo w sobie wskazuje na pozytywny trend, którego problemem jest raczej tempo niż kierunek. Inaczej mówiąc w zakończonym tygodniu – analogiczne do tygodnia poprzedniego – na rynkach zderzyły się nadzieje na łagodniejszą politykę Fed z danymi, które nie pozwalały marzyć o takiej zmianie.
W zaczynającym się tygodniu kluczem do nastrojów będą głównie doniesienia z USA. We wtorek władzę nad rynkami przejmie odczyt inflacji CPI, który będzie czytany tylko i wyłącznie z jednym pytaniem: co zrobi Fed? W środę rynki dostaną odpowiedź ze strony FOMC, a dokładniej ze strony prognoz FOMC i wreszcie konferencji prezesa Rezerwy Federalnej. Warto pamiętać, iż w ostatnich dwóch miesiącach najmocniejsze ruchy cen na rynkach były zbudowane na reakcjach, na wystąpienia J. Powella, a nie na komunikacie FOMC. Poprzedni komunikat FOMC został przyjęty jako gołębi, ale jastrzębia konferencja prezesa Fed pchnęła rynki na południe. Kolejny ruch – tym razem na północ – był spowodowany wystąpieniem Powella, który potwierdził rynkowe oczekiwania, iż wielkość kroku na ścieżce zacieśniania dostępności kredytu może zostać zmniejszona już w grudniu i właśnie taki scenariusz jest już wyceniony. Fed – zakłada rynek – zredukuje wielkość podwyżki stóp procentowych z 75 punktów bazowych do 50 punktów bazowych. W praktyce ważniejsze będzie zatem to, co należy wycenić w przyszłości, a nie to, co zostało już wycenione. W zarysowanym układzie sił kluczem do rynkowej interpretacji efektów posiedzenia FOMC będzie to, czy prezes Fed zapowie koniec cyklu podwyżek przy cienie kredytu na poziomie 5 procent, czy też wyśle kolejny sygnał, iż potrzeba będzie podwyżek poza ten pułap. Potwierdzenie oczekiwań rynku na szybsze zakończenie cyklu można uznać za klucz otwierający bramę do dobrej końcówki roku i optymistycznego otwarcia nowego okresu rozliczeniowego.
W szerszej perspektywie patrząc gra powoli zaczyna się toczyć w kontekście zupełnie innych pytań, którymi są: jak dużo szkód poczyni gospodarce polityka Fed i jak głęboka będzie recesja? Nadziei na miękkie lądowanie – a więc wygaszenie inflacji bez pchnięcia gospodarki amerykańskiej w recesję – jest już coraz mniej. Zarówno Fed, jak i uczestnicy gry rynkowej zdają się być pogodzeni z koniecznością recesji. Jednak otwierające tydzień reakcje rynku na ostrzeżenia ze strony największych banków z Wall Street o nadciągającej recesji zdają się przeczyć tezie, iż spowolnienie gospodarcze zostało wycenione i uwzględnione w cenach. Problem w tym, iż w pierwszych trzech kwartałach bieżącego roku – a w przypadku Nasdaqa Composite nawet w IV 2021 roku – rynek wyceniał już zmianę w polityce Fed i w związki tym właśnie recesję. Niewielu mogło mieć nadzieję, iż seria podwyżek stóp procentowych po 75 punktów bazowych każda nie poczyni szkód gospodarce. Wycenianie recesji było tematem bieżącego roku, tylko przyspieszonym przez wojnę w Europie. Uwzględniając fakt, iż rynki generalnie wyprzedzają gospodarkę pytaniem, przed jakim staną gracze po środowym posiedzeniu FOMC będzie: kiedy Fed będzie mógł i musiał rozpocząć nowy cykl w polityce monetarnej w związku ze spowolnieniem wywołanym dotychczasowymi działaniami? W praktyce powoli gra powinna zacząć się już toczyć o to, gdzie będą giełdy w końcówce przyszłego roku. Przesunięciu uwagi na przyszłość sprzyja niemal pełne rozliczenie roku bieżącego, który nie ma już wiele poza skromną korektę znanego już wyniku.