Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

sztywny kurs walutowy

Dokładnie pięć lat temu, 15 stycznia 2015 r., miało miejsce jedno z najważniejszych i najbardziej nieoczekiwanych wydarzeń na rynkach finansowych w XXI w. To właśnie wtedy bezpieczna przystań i ostoja kredytobiorców, jaką był frank szwajcarski (CHF), został uwolniony z kilkuletniej, sztucznej uwięzi, która nie pozwalała mu rosnąć powyżej z góry określonego kursu w stosunku do euro. W pamiętny "Czarny Czwartek” Szwajcarski Bank Centralny nieoczekiwanie ogłosił, że kończy z utrzymywaniem sztywnego kursu walutowego, który miał za zadanie hamować wzrosty franka. Decyzja ta wywołała niespotykaną wcześniej panikę na rynku walutowym i dla wielu traderów oznaczała natychmiastowe bankructwo, a nierzadko również wieloletnie długi. Dla kredytobiorców, którzy zaufali złudnej stabilności, jaką miała dawać szwajcarska waluta, oznaczało to problemy z wysokością rat, które trwają do dziś, a od niedawna również wieloletnie batalie sądowe z bankami. Co wydarzyło się pamiętnego 15 stycznia i dlaczego do tego doszło?

 

Dlaczego Szwajcaria wprowadziła sztywny kurs franka?

Na samym początku warto zastanowić się z jakiego powodu Szwajcaria zdecydowała się na ingerencję w kurs swojej waluty narodowej. Sztywny kurs walutowy to jeden z bardziej radykalnych rodzajów polityki monetarnej prowadzonej przez bank centralny, polegający na dążeniu do utrzymania relatywnie stałego kursu wymiany waluty narodowej z walutą innego kraju (rzadziej z koszykiem kilku walut). Zakłada interwencję banku centralnego w przypadku wyjścia kursu waluty poza określone widełki cenowe. Sztywny kurs walutowy ogranicza poziom ryzyka kursowego i zmienności danej waluty, co jest szczególnie istotne dla importerów i eksporterów. Na tak radykalną ingerencję w kurs waluty narodowej decydują się najczęściej banki centralne krajów, borykających się z poważnymi problemami gospodarczymi, których skutkiem są m.in. wysoka inflacja lub nawet hiperinflacja. Powiązanie kursu waluty narodowej z walutą innej, najczęściej bardziej stabilnej i rozwiniętej gospodarki, ma na celu zwiększenie wiarygodności kraju w oczach zagranicznych partnerów handlowych, inwestorów, a także samych obywateli.

Wypada w tym miejscu zadać pytanie: dlaczego Szwajcaria zdecydowała się na sztywny kurs swojej waluty? Jest ono o tyle uzasadnione, że ten niewielki kraj akurat trudno było zaliczyć do niestabilnych gospodarczo. Otóż, w przypadku Szwajcarii było dokładnie odwrotnie - po kryzysie ekonomicznym z 2007 r. frank szwajcarski stał się walutową bezpieczną przystanią (ang. safe haven) dla inwestorów z całego świata. Jak nietrudno się domyślić, doprowadziło to do zwiększenia popytu na franka szwajcarskiego, co siłą rynkowych praw, przełożyło się na wzrosty CHF. Frank szwajcarski umacniał się w stosunku do euro niemal nieustannie od  momentu wybuchu kryzysu. W październiku 2007 r. za jedno euro można było kupić ponad 1,68 franka, zaś w połowie 2011 r. kurs euro do franka (EUR/CHF) dochodził do 1,00. Tak mocne wzrosty waluty nie były korzystne dla szwajcarskiej gospodarki, przed którą stanęło coraz bardziej realne widmo deflacji, zaś postępująca aprecjacja franka była szkodliwa dla szwajcarskich eksporterów. Sytuacja stała się na tyle poważna, że Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) postanowił podjąć radykalne kroki - 6 września 2011 r. zdecydował się na częściowe usztywnienie kursu franka szwajcarskiego. Polegało ono na ustaleniu górnej granicy kursu euro do franka na poziomie 1,2. W praktyce oznaczało to, że SNB będzie interweniował, gdy EUR/CHF spadnie poniżej tego poziomu, tym samym zapobiegając wzrostom franka szwajcarskiego. W przypadku zbyt mocnego umocnienia się szwajcarskiej waluty, czyli zejścia poniżej poziomu 1,2 (EUR/CHF), SNB decydował się na zwiększenie podaży pieniądza w obiegu, czyli dodruk.

Reklama

 grafika numer 1 grafika numer 1

Aprecjacja franka szwajcarskiego w stosunku do euro w okresie pomiędzy wybuchem kryzysu a wprowadzeniem sztywnego kursu przez SNB, EUR/CHF D1, źródło: tradingview

URL Artykułu

 

Uwolnić franka?

Ustalenie górnej granicy kursu franka szwajcarskiego przez SNB okazało się skuteczne i nie wpłynęło negatywnie na wiarygodność narodowej waluty. Co więcej, przyczyniło się do popularyzacji konsumenckich kredytów hipotecznych zaciąganych we frankach szwajcarskich m.in. w Polsce. Nie bez powodu, gdyż jak się wydawało, nie ma lepszej waluty do zaciągnięcia długoterminowego kredytu niż ta, emitowana przez wiarygodny i stabilny gospodarczo kraj, której górna granica wartości jest sztucznie ograniczona. Niedługo potem miało okazać się jak bardzo naiwne było to przekonanie.

Mimo tego, że kurs franka szwajcarskiego do euro był relatywnie stabilny, to już samo euro nie radziło sobie najlepiej. W momencie wprowadzenia sztywnego kursu franka (wrzesień 2011) za jedno euro trzeba było zapłacić ok. 1,40 dolara, podczas gdy na początku stycznia 2015 r. kurs EUR/USD wynosił już poniżej 1,20. Jak wiadomo, górna granica cenowa franka szwajcarskiego była zależna od euro, stąd też deprecjacja europejskiej waluty wpływała na spadek wartości franka w stosunku do dolara amerykańskiego, co zaczęło stanowić problem dla szwajcarskiej gospodarki.

Reklama

 

Nowy Czarny Czwartek

Do połowy stycznia 2015 r. określenie „Czarny Czwartek” osobom związanym z rynkami finansowymi kojarzyło się wyłącznie z historycznym krachem na nowojorskiej giełdzie, który miał miejsce w październiku 1929 r.

Wszystko zmieniło się dokładnie pięć lat temu, w czwartek 15 stycznia 2015 r. po zakończeniu konferencji prasowej Szwajcarskiego Banku Centralnego, kiedy określenie Czarny Czwartek nabrała nowego, bezpośrednio odczuwalnego znaczenia.

Wtedy to, na niezapowiadającej rynkowego wstrząsu konferencji prezes SNB Thomas Jordan odczytał oświadczenie informujące o tym, że bank centralny rezygnuje z dalszego utrzymywania górnej granicy kursu franka szwajcarskiego. Oprócz tego zdecydowano o obniżeniu głównej stopy procentowej do poziomu -0,75%. Cena szwajcarskiej waluty została uwolniona, całkowicie niespodziewanie i bez wcześniejszych sygnałów, które mogłyby wskazywać na tak radykalną zmianę polityki SNB. Gdyby jeszcze dzień wcześniej ktoś ostrzegał przed tym co wydarzy się w pamiętny czwartek, większość uczestników rynku spojrzałaby na niego jak na kogoś niespełna rozumu.

Dlatego nikogo nie powinna dziwić reakcja rynku, która była natychmiastowa i paniczna. Kurs franka szwajcarskiego, trzymany przez kilka lat na uwięzi, wystrzelił na wieść o zmianie polityki banku centralnego, co dodatkowo pogłębiły spadki innych czołowych walut. Na parach walutowych z CHF pojawiły się ogromne luki cenowe i niespotykane wcześniej problemy z płynnością. Niespodziewana decyzja SNB była ciosem dla kredytobiorców we frankach i uczestników rynku forex, którzy w sporej części zakończyli ten dzień ze stratami przekraczającymi ich depozyt. Decyzja SNB dla wielu z nich była równoznaczna z bankructwem.

Reklama

Ze zrozumiałych względów nie szczędzono krytyki pod adresem Szwajcarskiego Banku Centralnego. Decyzja o uwolnieniu kursu franka była nagła, niespodziewana i całkowicie zaskoczyła rynek. Pod koniec grudnia 2014 r., na niecały miesiąc przed pamiętnym 15 stycznia, Thomas Jordan zapewniał podczas konferencji prasowej, że SNB dostrzega istotną rolę utrzymywania częściowo sztywnego kursu walutowego szwajcarskiej waluty, dodatkowo usypiając czujność uczestników rynku. Nagła zmiana polityki SNB wywołała burzę na rynku walutowym, co kłóci się z zadaniami, jakie stoją przed bankiem centralnym. Ma on bowiem prowadzić jasną politykę fiskalną, w taki sposób, aby w jak największym stopniu zapobiegać wahaniom notowań waluty narodowej i utrzymywać jej wartość w określonym przedziale (nie chodzi tu o sztywny kurs, a o pewną stabilność, którą cechują waluty krajów rozwiniętych). Skutki decyzji o uwolnieniu kursu franka i reakcja rynku prawdopodobnie zaskoczyły również samych przedstawicieli szwajcarskiego banku centralnego. Czarny Czwartek jest jednak dobrym przykładem tego jak zgubne skutki może mieć zła komunikacja pomiędzy bankiem centralnym a rynkiem walutowym.

 

Co stało się po decyzji Szwajcarskiego Banku Centralnego?

Pary walutowe z frankiem szwajcarskim w pamiętny czwartek piętnastego odnotowały gwałtowne wzrosty CHF. Kurs EUR/CHF na dzień przed uwolnieniem franka wynosił 1,2005, co było zgodne z warunkami sztywnego kursu. Na zamknięciu sesji 15 stycznia wynosił on już 0,9986, zaś w szczytowym momencie czwartkowej sesji kurs CHF wzrósł do 0,826. Frank umocnił się również w stosunku do dolara - dzień przed uwolnieniem kursu, notowania USD/CHF wynosiły 1,018, zaś w czwartek zamknęły się na 0,86. W szczytowym momencie sesji kurs dolara do franka wynosił 0,706. Notowania franka do polskiego złotego po uwolnieniu kursu stały się również poważnym problemem dla kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązania właśnie w szwajcarskiej walucie. Niedługo potem otrzymali oni własne określenie - frankowicze. Kurs CHF/PLN w przeddzień decyzji SNB wynosił 3,545, zaś po zakończeniu czwartkowej sesji było to już 4,316. W trakcie jej trwania kurs franka dochodził niemal do 5,20 złotych (5,1934).

Co ciekawe, po tak gwałtownych spadkach wartości euro w stosunku do franka, kurs EUR/CHF już pod koniec lutego odbił do poziomu 1,08, systematycznie rosnąc aż do pierwszej połowy 2018 r. W maju tego roku kurs EUR/CHF osiągnął poziom 1,2, na krótko wracając do ceny sprzed pamiętnego 15 stycznia. Obecnie frank systematycznie umacnia się w stosunku do euro, zbliżając się do poziomu 1,0, co po raz kolejny mobilizowało Szwajcarski Banki Centralny do interwencji, mających na celu jego osłabienie względem europejskiej waluty.

Kurs polskiego złotego również na krótką chwilę wrócił do poziomu 3,45 w pierwszej połowie 2018 r., dając wytchnienie i nadzieję na poprawę sytuacji frankowiczów, obecnie zaś oscyluje w granicach 4,00, zaś sytuacja na globalnych rynkach nie daje perspektyw do osłabiania się szwajcarskiej waluty w nadchodzących miesiącach.

Reklama

URL Artykułu 

 

Czytaj więcej