Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Ropa brent najtańsza od kilku tygodni. Czy można spodziewać się kolejnych spadków cen?

|
selectedselectedselected
Ropa brent najtańsza od kilku tygodni. Czy można spodziewać się kolejnych spadków cen?
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Na rynku ropy trwa swojego rodzaju odwilż cenowa. Kurs popularnego rodzaju brent praktycznie od maja systematycznie spada. W pierwszej połowie sierpnia 2022 ten typ tzw. czarnego złota osiągnął pułap około 94 dolarów za baryłkę. Tak tanio ostatni raz było jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainie. Tania ropa skłania wielu traderów do poczynienia odpowiednich ruchów inwestycyjnych. Ci, którzy jeszcze nie ulokowali swojego kapitału w tym surowcu, powinni się raczej pospieszyć. Wedle większości analiz cena ropy Brent zdąży jeszcze w tym roku podskoczyć.

 

Ostatni raz ropa brent kosztowała więcej niż 100 dolarów za baryłkę w pierwszej połowie lipca bieżącego roku. Cena surowca notorycznie spada jednak od około maja. Peak został osiągnięty 26 maja, kiedy to za baryłkę trzeba było zapłacić ponad 120 dolarów. Skąd aktualne obniżki? W największym skrócie – wynikają one z obaw przed recesją. Popyt na ropę spada, a to naturalnie doprowadza do spadku jej wartości. Co ciekawe – dzieje się tak nawet mimo niechęci do zakupu ropy Ural, który doprowadził zresztą do utraty płynności rynku na gruncie europejskim. Tani olej skalny może jednak za chwilę być już tylko miłym wspomnieniem. Większość analityków mówi zgodnym głosem – ropa zdrożeje, choć na skrajne i gwałtowne podwyżki się nie zanosi.

 

Wzrost cen niemal pewny

Skok cenowy ropy brent prognozuje m.in. Goldman Sachs. Analitycy jednego z największych banków inwestycyjnych obniżyli co prawda swoje przewidywania odnośnie ceny oleju skalnego na III kwartał 2022 roku do poziomu 110 dolarów za baryłkę, jednak przewidują, że aktualny spadek poniżej 100 dolarów jest chwilowy i należy spodziewać się raczej długofalowego rajdu. Jednocześnie eksperci Goldman Sachs zaznaczają, że niewykluczony jest skok kursu nawet do 125 dolarów za baryłkę. Głównym argumentem przemawiającym za takim scenariuszem jest pozostanie rynku w niezrównoważonym deficycie. Co ważne – Goldman Sachs nie obniżyło swoich prognoz na przyszły rok i zdaniem banku ropa w 2023 również będzie kosztować około 125 USD za baryłkę.

Reklama

W podobnym tonie wypowiada się też znany weteran branży naftowej – Paul Sankey. On również sądzi, że ropa szybko powróci do cen powyżej 100 dolarów za baryłkę. Jeśli nie dojdzie do tego w 2022 roku, to z dużą dozą prawdopodobieństwa taka prognoza ziści się po 1 stycznia 2023.

 

Orlen: średnia cena ropy nie przekroczy 115 dolarów w roku 2022

Swoje prognozy odnośnie ceny ropy w ostatnim czasie przedstawił także PKN Orlen. W jego ocenie, „podwyżki stóp procentowych banków centralnych, kryzys gazowy i energetyczny w Europie, powolny wzrost gospodarczy w Chinach oraz ciągłe zakłócenia łańcucha dostaw sygnalizują pogarszające się globalne tło gospodarcze dla rynku ropy”. Analitycy polskiego koncernu oficjalnie skłaniają się ku opiniom, wedle których „czarne złoto” zacznie wkrótce drożeć. Jednak w 2022 roku baryłka ma nie być droższa niż 115 dolarów.

Mimo spadków rzędu kilkudziesięciu procent w porównaniu kwartał do kwartału, na wysokim poziomie pozostały marże rafineryjne. To wynik ogólnego niedoboru paliw na rynkach światowych. Między innymi dlatego paliwo na stacjach wciąż jest o wiele droższe, niż miało to miejsce na początku bieżącego roku i to mimo faktu, iż kurs baryłki znajduje się aktualnie na wyjątkowo niskim poziomie.

 

Co zatem czeka nas na stacjach benzynowych?

Rynkowe kursy ropy większość osób interesują głównie ze względu na ceny tankowania. Choć w wakacje drożyzna na stacjach benzynowych zdecydowanie wyhamowała (aktualne ceny są najniższe od lutego), to o 5 czy 6 złotych za litr np. oleju napędowego możemy tylko pomarzyć. Średnie ceny na dystrybutorach oscylują wokół kwoty 7 złotych. Dlaczego kierowcy nie mogą liczyć na większe obniżki. Mówiąc wprost – cena ropy w przeliczeniu na baryłkę nie jest jedynym czynnikiem decydującym o ostatecznym koszcie tankowania samochodu. Problem tkwi chociażby w wysokich cenach hurtu, implikowanych marżach detalicznych, a do tego ogromne znaczenie ma chociażby kurs dolara do złotego. Dla przypomnienia – w ostatnim czasie polska waluta znacząco osłabła w stosunku do amerykańskiego pieniądza i siłą rzeczy musiało mieć to swoje odzwierciedlenie na stacjach. Tak naprawdę nie wiadomo na ten moment, ile za paliwo przyjdzie Polakom zapłacić jesienią i zimą. Trzeba jednocześnie pamiętać, że benzyna czy olej napędowe byłyby droższe, gdyby nie rządowa obniżka VATu. Zakładając, że kurs ropy brent ma wzrosnąć, logiczne więc jest sądzić, że aktualne ceny widoczne na wyświetlaczach wkrótce zmienią się na wyższe.

Reklama

 

Gaz będzie jeszcze droższy

Sytuacja na rynku ropy i tak wydaje się dużo spokojniejsza i korzystniejsza niż ma to miejsce na rynku gazu. Tam sytuację pogarsza trwająca wojna w Ukrainie oraz prowadzona przez Rosję polityka opierająca się na wstrzymywaniu dostaw przez gazociąg Nord Stream. Już teraz szacuje się, że surowiec ten podrożeje w stosunku do zeszłego roku nawet trzykrotnie. Co gorsza – podobny scenariusz czeka ceny węgla oraz energii. Ewentualne skoki cenowe ropy na tym tle mogą więc wydawać się niemal symboliczne.

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Julia Zagórska

Julia Zagórska

Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego i Akademii Górniczo-Hutniczej. Głównie zajmuje się analizą wpływu wydarzeń makroekonomicznych na sytuację na rynku. Aktywny trader Forex od 2013 roku. 


Reklama
Reklama