W ostatnich tygodniach główny przekaz rządu Węgier w kraju i za granicą obejmował krytykę sankcji UE wobec Rosji oraz postulowanie ich zniesienia lub przynajmniej nienakładania nowych restrykcji. Ze strony polityków Fideszu towarzyszy temu otwarte kontestowanie wsparcia udzielanego Ukrainie przez Zachód. 26 września w przemówieniu inaugurującym jesienne posiedzenie parlamentu premier Viktor Orbán podkreślił, że „podczas gdy Węgry są za pokojem, Europa stoi po stronie wojny”. Oskarżył przy tym Zachód, że swoimi działaniami doprowadził do tego, że „lokalny konflikt zbrojny przerodził się w globalną wojnę gospodarczą”. Zaakcentował też, że rezerwy Rosji pod względem zasobów ludzkich i broni są „nieskończone”, a w dziedzinie energetyki „Europa jest karłem, a Rosja gigantem”, dlatego uznał nałożenie sankcji przez UE za „strzelenie sobie w stopę”. Dodał, że „zostały one wymyślone przez brukselską elitę” i wprowadzone w sposób niedemokratyczny, gdyż „nikt nie zapytał o zdanie Europejczyków, a to oni płacą za nie cenę”. Zarazem zapowiedział przeprowadzenie tzw. konsultacji narodowych (do wszystkich obywateli rozsyłane są formularze z pytaniami), w których „Węgrzy jako pierwszy naród w Europie będą mogli wyrazić swoje zdanie o sankcjach”.
Węgry coraz ostrzej krytykują unijne restrykcje i politykę Zachodu także na arenie międzynarodowej – było to główne przesłanie ministra spraw zagranicznych i handlu Pétera Szijjártó w trakcie jego spotkań podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Rozmawiał tam 23 września, jako jedyny szef MSZ państwa UE, ze swoim odpowiednikiem z Rosji Siergiejem Ławrowem. Odbył też spotkania z ministrami spraw zagranicznych Chin, Egiptu, Maroka, Filipin, Sierra Leone i Uzbekistanu. W swoich wypowiedziach medialnych (między innymi dla CNN) postulował zniesienie sankcji UE przeciw Rosji i natychmiastowe podjęcie negocjacji pokojowych. W rozmowie z rosyjską agencją TASS zapowiedział, że Węgry nie mają zamiaru wstrzymać wydawania wiz Schengen dla obywateli FR.
Komentarz
- W ostatnich tygodniach Orbán jeszcze wyraźniej opowiada się po stronie Rosji w jej wojnie z Ukrainą, sięgając po coraz ostrzejszą krytykę polityki UE i USA wobec Moskwy. W swoich wystąpieniach propaguje defetystyczny obraz Zachodu, wszechmocnej Rosji i skazanej na porażkę Ukrainy. Zarazem Zachód przedstawia jako stronę prącą do konfliktu z Moskwą i agresywnie „narzucającą innym sankcje”, co ma kontrastować z pokojowo nastawionymi i ponoszącymi tylko koszt tych restrykcji państwami Europy Środkowej. Promuje również nieprawdziwą tezę, jakoby problemy gospodarcze (inflacja i wysokie ceny energii) wynikały jedynie z nałożenia przez UE sankcji na Rosję, a nie były konsekwencją pandemii, inwazji na Ukrainę czy celowych manipulacji Kremla dostawami surowców. Twierdzenia Orbána o tym, że w przypadku zniesienia restrykcji „ceny energii i inflacja spadłyby o połowę”, a „europejska gospodarka uniknęłaby recesji”, zupełnie abstrahują od tego, że głównym źródłem globalnego spowolnienia są ekonomiczne skutki pandemii COVID-19. W ostatnim czasie nasiliła się też narracja prorosyjska w mediach kontrolowanych przez władze Węgier, które ostrze krytyki kierują przede wszystkich przeciwko UE, USA i Ukrainie.
- Adresatami ofensywy politycznej Orbána są głównie odbiorcy krajowi, a ma ona na celu zrzucenie na Brukselę i jej politykę sankcji winy za narastające problemy gospodarcze i polityczne Węgier (m.in. izolacja w UE, trudności ze zbilansowaniem budżetu, uzależnienie energetyczne od Rosji wynikające z zaniedbań w zakresie dywersyfikacji). Odwraca to uwagę od odpowiedzialności za nie partii rządzącej. Przeprowadzane od dekady, co najmniej raz do roku, tzw. konsultacje narodowe są tradycyjnie stosowanym przez Orbána instrumentem...