Według zarządzającego S3 Partners, po solidnych spadkach ceny akcji Tesli, jest coraz mniej potencjału do dalszej sprzedaży. Czy Tesla zaczyna wyglądać atrakcyjnie, żeby można było przestać grać na spadki, a zamiast tego kupić jej akcje?
3 maja na amerykańskim rynku było duże zainteresowanie grą na spadek akcji Tesli. Według informacji Ihora Dusaniwskiego – dyrektora zarządzającego firmy doradczej S3 Partners, transakcje krótkiej sprzedaży objęły ponad 40 mln akcji Tesli. Następnego dnia ich liczba wzrosła o kolejne pół miliona. Wszystko to oznacza, że klienci Tesli i traderzy grający na spadek ceny jej akcji mają coś wspólnego – spodziewają się, że popyt zacznie przewyższać podaż. Biorąc pod uwagę tak dużą liczbę krótkich pozycji, pozostaje już tylko 6,5 mln akcji do ewentualnego zwiększenia tych pozycji. Trzeba przyznać, że przy tak niskiej cenie gra na spadek nie wygląda już tak atrakcyjnie.
Ihor Dusaniwsky stwierdza, że stopy procentowe w październiku ubiegłego roku były niższe niż 1% w porównaniu z 3,69% w chwili obecnej, co oznacza, że grający na spadek łącznie wydawali wówczas 200 tys. USD dziennie, aby finansować swoje pozycje. Natomiast obecnie utrzymanie takich pozycji kosztuje 1,2 mln USD dziennie.
Przypuszcza się, że przy ponad 11 mld USD łącznie zainwestowanych w krótką sprzedaż akcji Tesli, wielu traderów albo zamknie swoje pozycje lub nie będzie w stanie istotnie ich zwiększyć. W efekcie zarządzający portfelami inwestycyjnymi zrobią to, czego nie był w stanie zrobić do tej pory dyrektor generalny Tesli – Elon Musk – powstrzymać dalszej sprzedaży.
Jako ciekawostkę warto zauważyć, że za 35 tysięcy USD można kupić 100 akcji Tesli lub nowy Model 3.
