Rada Polityki Pieniężnej (RPP) znów zaskoczyła rynek swoją decyzją. Tym razem postanowiono o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, podczas gdy większość analityków spodziewała się podwyżki o 0,25%, a po piątkowym, rekordowym odczycie inflacji w Polsce, niektórzy spodziewali się podwyżki nawet o 0,5%.
My, z naszym twierdzeniem, że jesteśmy blisko końca podwyżek stóp procentowych w Polsce, czuliśmy się w tym towarzystwie dosyć mocno osamotnieni. Czy to oznacza, że trwający dokładnie od roku cykl podwyżek definitywnie się zakończył? Z wypowiedzi prof. Glapińskiego można było wywnioskować, że niechęć do dalszego podnoszenia stóp procentowych jest w RPP bardzo duża. Przed listopadowym posiedzeniem Rada pozna nową projekcję inflacyjną NBP, dlatego nie można całkowicie wykluczyć jeszcze jednej, a być może nawet dwóch podwyżek o 0,25% na kolejnych posiedzeniach, w zależności od napływających danych.
Zdrowy rozsądek podpowiada jednak, że skoro w ciągu roku stopy procentowe zostały podniesione z 0,1% do 6,75%, a dane płynące z gospodarki się pogarszają, to należałoby teraz poczekać na dalsze efekty tych podwyżek, zamiast podążać w owczym pędzie bankierów centralnych, którzy rok temu całkowicie inflację ignorowali, a dziś można odnieść wrażenie, że próbują się przelicytowywać w podnoszeniu stóp, chociaż inflacja w USA już zwalnia. Co ciekawe, reakcja złotego na mocno zaskakujące wyłamanie się RPP z grupy jastrzębi była dosyć umiarkowana.
Nie od dziś wiadomo, że stopy procentowe zaczynają oddziaływać na gospodarkę z opóźnieniem przynajmniej 2-3 kwartałów. Jeśli prześledzimy historię, łatwo też dojść do wniosku, że bankierzy centralni często przesadzali z zacieśnianiem polityki pieniężnej w trakcje trwania cyklu, co wielokrotnie wywoływało kryzysy gospodarze, jak chociażby ten w 2008 roku. Dlatego ostrożność, po 11. kolejnych podwyżkach, jest jak najbardziej uzasadniona.
Tym bardziej, że ostatni, rekordowy odczyt inflacji był faktycznie spowodowany głównie czynnikami zewnętrznymi, czyli wzrostem globalnych cen energii i żywności, na które RPP oraz żaden inny bank centralny nie mają wpływu. Banki centralne nie mają również narzędzi, aby wpłynąć na światowe łańcuch dostaw, czy ceny surowców energetycznych i żywności. Jedyną, aczkolwiek niezmiernie ważną zmienną, na jaką banki centralne mają wpływ, jest ilość pieniądza na rynku. W tej kwestii, przynajmniej w Polsce, zacieśnianie polityki pieniężnej przez RPP przyniosło skutek, bo ilość nowych kredytów hipotecznych rok do roku spadła o około 70 proc. To olbrzymia masa pieniądza, która nie trafi do kieszeni deweloperów, czy osób sprzedających swoje nieruchomości i nie napędzi konsumpcji w kolejnych miesiącach. Kolejne miliardy to pieniądze, które zostały w bankach na wysoko oprocentowanych lokatach. Dlatego uważamy, że drastyczne spowolnienie gospodarcze w Polsce jest tylko kwestią czasu.
Jak mogą się do tego przygotować Inwestorzy?
Jeśli przyjąć, że cykl podwyżek właśnie się zakończył, to jest to moment, w którym bardzo dobrze powinny sobie zacząć radzić obligacje skarbowe ze stałym oprocentowaniem i długim terminem do wykupu, czy po prostu fundusze obligacji długoterminowych. Te w ostatnim roku przetrwały istny pogrom.
Czy recesja może być dobrą informacją dla indeksów i funduszy akcji?
Jeśli ponownie odwołamy się do historii, to najlepszy moment do zakupu akcji przypada statystycznie jakieś 4 - 5 miesięcy przed zakończeniem recesji. Przeciętna recesja trwała około 11-12 miesięcy, a więc najlepszym momentem do zakupu akcji jest … środek recesji. Ten moment wydaje się być jeszcze przed nami, aczkolwiek niedaleko.
Autor: Grzegorz Chłopek, Dyrektor Zarządzający, iWealth oraz Jacek Maleszewski, Dyrektor Zespołu Doradztwa, iWealth