Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

stopy procentowe czy będą dalej rosły

W środę odbyło się wrześniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, na którym po raz jedenasty z rzędu (sierpniowe posiedzenie było niedecyzyjne) przegłosowano podwyżkę stóp procentowych NBP. W zasadzie nie mogło być inaczej - mimo tego, że kredytobiorcy coraz mocniej odczuwają rosnące koszty obsługi swoich zobowiązań, a prezes Adam Glapiński już od jakiegoś czasu wspomina o zbliżającym się końcu cyklu podwyżek stóp, to sierpniowa inflacja wybiła kolejny tegoroczny szczyt, wbrew oczekiwaniom większości analityków. Mimo tego, na dzisiejsdzym posiedzeniu RPP stopy procentowe wzrosły o kolejne 25 punktów bazowych, tak jak nieoficjalnie zapowiadał to sam prezes NBP podczas "rozmowy na molo w Sopocie". Czy to jednak ostatnia podwyżka w tym cyklu zacieśniania monetarnego?

 

 

Podwyżka stóp procentowych we wrześniu

Reklama

Zgodnie z oczekiwaniami na środowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej po raz ósmy w tym roku i po raz jedenasty z rzędu zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych NBP.

 

Zgodnie z decyzją RPP, od czwartku 9 września stopy procentowe w Polsce będą wynosić kolejno:

  • stopa referencyjna 6,75% w skali rocznej, wzrost z 6,50%
  • stopa lombardowa 7,25% w skali rocznej; wzrost z 7,00%
  • stopa depozytowa 6,25% w skali rocznej; wzrost z 6,00%
  • stopa redyskonta weksli 6,80% w skali rocznej; wzrost z 6,55%
  • stopa dyskontowa weksli 6,85% w skali rocznej, wzrost z 6,60%
  • stopa rezerwy obowiązkowej 3,50% w skali rocznej, czyli bez zmian od ostatniego posiedzenia (i od 31 marca 2022 roku)

 

Zobacz również: Komunikat po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w dniu 7 września 2022 r.

 

Kolejna podwyżka stóp procentowych, w trwającym już prawie rok cyklu zacieśniania polityki monetarnej przez NBP, sama w sobie nie jest zaskoczeniem dla rynku. Spora niepewność dotyczyła jednak tego jaka będzie skala wzrostu oprocentowania banku centralnego, szczególnie w obliczu mało czytelnej polityki komunikacyjnej prowadzonej przez prezesa Adama Glapińskiego. On sam na słynnym już nagraniu zarejestrowanym na sopockim molo zapewniał podczas prywatnej rozmowy, że podwyżki stóp procentowych dobiegają końca i ostatnia najprawdopodobniej będzie miała miejsce właśnie we wrześniu, zaś jej skala wyniesie 25 punktów bazowych. W podobnym tonie wypowiadał się zaledwie kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki, który zapewniał, że podwyżki stóp procentowych zbliżają się ku końcowi, jednocześnie ”niczego nie sugerując” niezależnemu bankowi centralnemu.

Analitycy byli dość negatywnie nastawieni do wrześniowej podwyżki oprocentowania NBP o zaledwie 25 punktów bazowych, szczególnie w obliczu kolejnego tegorocznego rekordu inflacji, dość niespodziewanie wyznaczonego w sierpniu. Po sierpniowym odczycie inflacji większość prognoz zwracała uwagę na prawdopodobną podwyżkę o 50 pkt. bazowych we wrześniu, ewentualnie brano pod uwagę dwie podwyżki po 25 pkt. Bazowych, zarówno we wrześniu, jak i na październikowym posiedzeniu RPP. Spośród analityków jedynie Mariusz Zielonka z Konfederacji Lewiatan prognozował pozostawienie stóp procentowych bez zmian we wrześniu, argumentując to tym, że RPP skupi się na coraz gorszej sytuacji makroekonomicznej, jednocześnie biorąc pod uwagę fakt, że kolejna podwyżka stóp miałaby niewielki wpływ na realną inflację.

Reklama

 

 

Z jednej strony nadchodząca recesja, z drugiej inflacja, która nie chce hamować

Warto przypomnieć, że już poprzednia, dziesiąta z rzędu, podwyżka stóp procentowych była niższa od oczekiwań rynku. Przed lipcowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej rynkowy konsensus zakładał wzrost stóp procentowych o kolejne 75 punktów bazowych. Finalnie jednak oprocentowanie poszło w górę o 50 punktów bazowych, co podniosło stopę referencyjną do poziomu 6,50% (najwyższego od pierwszej połowy 2005 roku). RPP z jednej strony zareagował na - wówczas szczytowy - odczyt inflacji za czerwiec (15,5% rok do roku), jednocześnie obawiając się zbyt wysokiej podwyżki, mając na uwadze sygnały nadchodzącej recesji, w tym szczególnie bardzo słaby odczyt PMI dla sektora przemysłowego za czerwiec (44,4 punkty).

Teraz jednak sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana z perspektywy NBP, bo rozjazd pomiędzy dynamiką wzrostu cen a kondycją gospodarki jest jeszcze większy. Z jednej strony prezes NBP wielokrotnie zapewniał, że bank centralny zrobi wszystko, by walczyć z inflacją, a podwyżki stóp procentowych będą prowadzone aż do momentu, w którym dynamika wzrostu cen wreszcie straci na sile. Z drugiej strony NBP w obliczu recesyjnych sygnałów z gospodarki nie może pozwolić sobie na zbyt mocne zacieśnianie polityki pieniężnej.

Za kolejnymi podwyżkami przemawia nowy tegoroczny szczyt inflacji, która w sierpniu dość niespodziewanie wzrosła do poziomu 16,1% rok do roku, co jest najwyższym odczytem od marca 1997 roku. Ostatni odczyt wskaźnika CPI jest o tyle problematyczny, że większość analityków spodziewała się jednak spadku dynamiki wzrostu cen w porównaniu do lipca, kiedy to inflacja wyniosła 15,6% rok do roku. Argumentów za zakończeniem zacieśniania polityki pieniężnej jak dotąd nie daje natomiast rynek pracy, którego kondycja jest bardzo dobra - w sierpniu trzeci miesiąc z rzędu stopa bezrobocia w Polsce utrzymała się na bardzo niskim poziomie 4,9% (jest to najlepszy wynik od początku lat 90. ubiegłego wieku).

Reklama

Na potrzebę dalszego zacieśniania polityki monetarnej i kontynuację podwyżek stóp procentowych wskazują też notowania polskiego złotego, który jest coraz słabszy. Dzisiejsza decyzja o podniesieniu stóp o 25 punktów bazowych była już wcześniej zdyskontowana przez rynek i nie wpłynęła na umocnił nie polskiej waluty w stosunku do dolara, ani euro. Kurs EUR/PLN na poziomie 4,72 jest jedynie nieznacznie wyższy niż po lipcowej podwyżce stóp, kiedy wynosił on 4,77. Jeszcze mniej korzystnie wygląda sytuacja polskiej waluty w parze z dolarem amerykańskim. Ze względu na rosnącą siłę dolara, obecnie polski złoty jest w stosunku do niego słabszy niż tuż po lipcowym posiedzeniu RPP. Kurs USD/PLN wynosi bowiem 4,77, podczas gdy po ostatniej podwyżce stóp było to 4,69. Skalę osłabienia polskiej waluty może zobrazować fakt, że dokładnie rok temu jeden dolar amerykański był wyceniany na 3,82 PLN. Co więcej, nasza waluta w ostatnich kwartałach traci nie tylko w stosunku do dolara, euro czy franka szwajcarskiego. Polski złoty osłabił się również w stosunku do walut krajów rozwijających się z naszego regionu. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy złotówka straciła prawie 8% w stosunku do korony czeskiej (z 5,67 do 5,22) i ponad 6,3% w stosunku do leja rumuńskiego (z 1,10 do 1,03). Niepokojący jest również fakt, że nasza waluta już niedługo straci wsparcie ze strony banku centralnego (w formie kolejnych podwyżek oprocentowania), podczas gdy zarówno Europejski Bank Centralny, jak i amerykańska Rezerwa Federalna wciąż mają przed sobą co najmniej kilka kolejnych podwyżek stóp procentowych, co jest kolejnym argumentem za dalszym osłabianiem się polskiego złotego w stosunku do euro, jak i przede wszystkim dolara.

Z drugiej jednak strony, NBP nie może bagatelizować jasnych sygnałów płynących z danych makroekonomicznych, które wskazują że recesja gospodarcza staje się faktem. Mowa przede wszystkim o danych na temat wzrostu PKB w drugim kwartale - wzrost PKB rok do roku z uwzględnieniem inflacji wyniósł wprawdzie 5,5%, natomiast w porównaniu do pierwszego kwartału spadek PKB wyniósł aż 2,1%. To trzeci najgorszy odczyt kwartał do kwartału w historii danych publikowanych przez GUS i pierwszy kwartalny spadek od covidowego drugiego kwartału 2020 roku. Są to też dane znacznie gorsze od oczekiwań, co nie pozostawia złudzeń, że w trzecim kwartale tego roku nasza gospodarka wejdzie w stan technicznej recesji (rozumianej jako kwartalny spadek PKB w co najmniej dwóch odczytach z rzędu). Nie można zapominać też o ostatnich, wręcz fatalnych odczytach z polskiego przemysłu. W sierpniu wskaźnik PMI dla przemysłu po raz czwarty z rzędu osiągając poziom poniżej 50 pkt., który jest umownym wyznacznikiem spadku koniunktury i wejściem w regres gospodarczy. Przemysłowy PMI w sierpniu wyniósł zaledwie 40,9 pkt., co było wynikiem gorszym od i tak słabych prognoz na poziomie 41,8 pkt. Znamienne jest to, że tak niskiego przemysłowego PMI w Polsce nie było od covidowych lock-downów w maju 2020 roku. Ostatni odczyt PMI pokazuje też jak słabe nastroje panują w polskim przemyśle.

Dlatego też wiele wskazuje, że wrześniowa podwyżka stóp procentowych może być ostatnią lub przedostatnią w tym roku. Wiele będzie zależało od nadchodzących publikacji makroekonomicznych, w tym wstępnego odczytu inflacji za wrzesień. Wiele wskazuje jednak na to, że Rada Polityki Pieniężnej na październikowym posiedzeniu zakończy cykl podwyżek stóp procentowych, podnosząc oprocentowanie o kolejne 25 punktów bazowych. To zaś oznaczałoby ustabilizowanie się stopy referencyjnej na poziomie równych 7,00%. Na kolejne posiedzenie RPP będziemy jednak musieli poczekać do środy 5 października.

 

 

Reklama

Mimo kolejnej podwyżki stóp procentowych od nowego roku kredytobiorcy będą mogli poczuć lekką ulgę dla domowego budżetu - wprawdzie szczytowy poziom stóp procentowych może zostać utrzymany przez cały 2023 rok, jednak od stycznia przyszłego roku stawki WIBOR nie będą mogły już być wskaźnikami referencyjnymi dla oprocentowania kredytów hipotecznych udzielonych w polskim złotym. Nową stawką referencyjną będzie WIRD (Warszawski Indeks Rynku Depozytowego). Ma on niższe wartości zarówno od WIBOR 3M, jak i 6M, które obecnie służą do ustalania wysokości rat kredytów hipotecznych.

 

Zobacz również: PKB w Polsce 2022. Spadamy, recesja! Analitycy kompletnie przeszacowali siłę naszej gospodarki...

 

Czytaj więcej