Wskaźnik MACD na wykresie dziennym osiąga wartość ok 180 punktów. Sam wielkość nic nie mówi. Jeżeli porównany ją z podobnymi sytuacjami z przeszłości to widać, że niewiele jest przepadków kiedy ten oscylator był wyżej. Wniosek jaki z tego płynie dotyczy czasu trwania tegorocznych wzrostów i ich zasięgu. Wzrosty z 2018 są już mocno rozwiniętą strukturą i bez korekty większego rzędu trudno będzie kontynuować ruch na północ.
Poziom 12300 punktów dobrze nadaje się na szczyt. Wystarczy cofnąć się o dokładnie 4 lata aby zobaczyć jaka była reakcja podaży po dotarciu do tego poziomu. Wtedy spadki zatrzymała się w okolicach 9000punktów. Daleko nam jeszcze do takich wartości. Co więcej aby taki scenariusz był możliwi to tegoroczną falę należy traktować jako korektę.
Naniesienie na poszczególne szczyty linii trendu wskazuje,
że jest to możliwe. Jednak aby stało się faktem, to seria wyższych szczytów i dołków z ostatnich 4 miesięcy musi zostać załamana. Najwcześniej nastąpi to po przełamaniu wsparcia 11850.
Dotychczas większe fale spadkowe na interwale godzinnym liczyły ok 550 punktów. Odkładając tą wartość od aktualnego, szczytu podstawa niebieskiego prostokąta wypada niewiele poniżej w/w wsparcia 11.850. Bez trwałego i dobitnego sygnały podaży, analiza z pierwszego akapitu będzie tylko jednym z możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji na tym indeksie.
Dlatego przełamanie linii lokalnego trendu wzrostowego może okazać się niezbędnym sygnałem aby spekulacyjny kapitał przesiadł się na spadkowe pozycje.
Jednym z sygnałów słabości może być negatywna dywergencja na wskaźniku MACD (interwał H4). Aktualnie potwierdza to tworzenie oporu 12300 ale nie daje gwarancji przełamania wsparcia 11850. Dlatego warto w kolejnych dniach, pomimo zbliżającego się długiego weekendu majowego, podglądać zachowanie popytu na wsparciu.