Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Dywersyfikacja podejścia – jak ukształtować własne podejście do inwestowania

|
selectedselectedselected
Dywersyfikacja podejścia – jak ukształtować własne podejście do inwestowania | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

W swojej ostatniej notce Trystero poruszył niezwykle inspirujący wątek dotyczący w zasadzie tego co jest esencją rynku. W dowolnym momencie rynkowym, każdy inwestor ma możliwość ukształtowania swojego własnego podejścia i zrealizowania swoich własnych planów.

 

 

Reklama

Dla wielu inwestorów, nawet tych z wieloletnim stażem, takie podejście wcale nie jest oczywiste. Uparcie trwają w przekonaniu, że istnieje „jedna metoda”, „jeden sposób”, „jeden rodzaj analizy” i „najlepszy możliwy moment kupna/sprzedaży”. Trudno jest im zaakceptować, że w danej chwili może na rynku istnieć kilku, kilkunastu, czy kilka tysięcy graczy, z których każdy ma swoją własną koncepcję (swoją grę), kluczowe zaś jest to, żeby znać jej zasady. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że sprowadza się to do banalnego „posiadaj strategię i podążaj za nią”.

W tej samej chwili różni inwestorzy i gracze, z różnych powodów będą otwierać długie i krótkie pozycje, na kilka chwil, albo na wiele miesięcy. Dzięki temu przecież jest obrót, dzięki temu widzimy co chwilę zawierane transakcje między kupującymi i sprzedającymi.

Przywołam fragment książki Pokerowe oblicze WallStreet Aarona Browna, który opowiada o tradingu, przez pryzmat gry w pokera.

Oszacowanie skuteczności odpowiedniej strategii bez odwoływania się do teorii gier wymaga odgadnięcia, jakie strategie obrali inni gracze. Nie wydaje się to wcale takie złe, ale jest dość skomplikowane z matematycznego punktu widzenia. Każda gra, a tak naprawdę każda interakcja z innymi ludźmi, niesie ze sobą ryzyka, których nie da się oszacować. Powinno to skutecznie zniechęcić cię do grania. Zawsze pamiętaj o idiocie z horrorów, który znajduje stary zwój papieru z zaklęciem pozwalającym przywołać demony, po czym postanawia sprawdzić, czy to zaklęcie zadziała. To, co się z nim stanie, jest cenną lekcję poglądową na temat ryzyka, którego nie daje się oszacować. Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się grać, postaraj się nie tworzyć iluzorycznego świata, w którym ryzyko daje się oszacować.

Problem z teorią gier jest taki, że ludzie nie zachowują się w sposób, jaki ona sugeruje.

Reklama

Oczywiście na rynku, jak i w pokerze nieustannie mówimy o ryzyku. Niemniej podczas inwestowania ważne jest, żeby przestać łudzić się przekonaniem, że znamy ryzyko rynku. W gruncie rzeczy znamy wyłącznie własne ryzyko. Jest ono określone szerokością stopa, wielkością pozycji, tym ile jesteśmy gotowi stracić. Nic więcej. Zmienność rynku ma znaczenie jeśli ją rozumiemy przez pryzmat tego ile jesteśmy w stanie zaryzykować. Jeśli nagle na rynku zaczynają pojawiać się gwałtowne luki, zaś kurs waha się z dnia na dzień bez konkretnego kierunku, my zaś czekamy na wybicie i ukształtowanie trendu, nie powinniśmy liczyć na to, że „dziś się uda” albo na podstawie wymyślnych technik szukać tego jedynego momentu wejścia.

Raczej zastanawiamy się na co możemy sobie pozwolić – czy próbować codziennie ustrzelić wejście kosztem małych strat, czy poczekać na wyraźny sygnał wybicia, wejść nieco później oddalając bardziej stop. Czyli jak napisał Trystero – zdecydować czy jesteśmy traderem czy inwestorem.

Przeskakiwanie z jednego podejścia na drugie, bo „tym razem będzie tak lepiej”, to dobra droga do katastrofy. Istnieją oczywiście możliwości połączenia obu podejść.

Gdy wiele lat temu, na naszym rynku jedynym dostępnym kontraktem był ten na WIG20, wielu graczy próbowało „wewnętrznej dywersyfikacji”. Grali kilkoma metodami/systemami – na jednym rynku. Zakładali oddzielne rachunki, albo subkonta (jeśli istniała taka możliwość) i w skrajnej sytuacji mogli mieć coś pozornie niezrozumiałego – w tym samym czasie otwartą zarówno długą, jak i krótką pozycję. Dziwne? Ani trochę. Jeśli znali swoje ryzyko (to ile ryzykują), a nie domniemane rynkowe.

Na tej samej zasadzie inwestorzy z rynku akcji może mieć zupełnie inne oczekiwania długo- i krótkoterminowe i będzie starał się swój pakiet akcji redukować, w chwilach, gdy sądzi, że jest to dobra decyzja. Często nie będzie, ale czasem uniknie gwałtowniejszych korekt (choć będzie przekonany o sile fundamentów). Nie zrozumieją tego wyznawcy kościoła „kup i trzymaj”, ale często chodzi tu o strategię, której jednym z założeń jest własny komfort – np. nie posiadanie akcji podczas silnej bessy lub w chwilach, gdy zupełnie nie rozumiemy co dzieje się na rynku.

Reklama

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj więcej 

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Grzegorz Zalewski

Grzegorz Zalewski

Grzegorz Zalewski – Na rynku od 1993 r. Twórca portalu futures.pl Autor książki “Kontrakty terminowe w praktyce” i “Droga inwestora”. Prowadzi szkolenia dot. analizy technicznej, instrumentów pochodnych. Pisuje felietony od 1996 r. na różnych łamach pod ogólnym hasłem “wokół parkietu?”.


Reklama
Reklama