Zeszłotygodniowe dyskontowanie oczekiwań odnośnie silnego rynku pracy w USA w zeszły piątek otrzymało dodatkowy impuls – odczyt na poziomie 943 tys. nowych miejsc pracy (w sektorze pozarolniczym) pozwolił w piątek na przełamanie wsparcia kursu EURUSD na poziomie 1,18. W tym tygodniu spadki te były kontynuowane aż do osiągnięcia w środę tygodniowego minimum rzędu 1,17 euro za jednego dolara. Ponadto ruch ten znajduje również swoje odzwierciedlenie w indeksie dolara amerykańskiego, a więc umocnienie dolara było szersze.
Przyczyn ruchu można się więc dopatrywać w oczekiwaniach na tapering ze strony Fed,
za którym od piątku przemawiały informacje o kreacji miejsc pracy, a w tym tygodniu swoją cegiełkę dorzuciły również dane o cały czas utrzymującej się inflacji CPI (odczyt za lipiec; 5,4% r/r). Jeżeli dodatkowo uwzględnimy stopę bezrobocia, która w lipcu spadła w USA do poziomu 5,4% oraz pojawiające się głosy bankierów o potrzebie redukcji programu QE, otrzymujemy silną presję na FOMC. Sam w sobie środowy wysoki odczyt inflacji w USA był jednak niejednoznaczny – wartość 5,4% r/r, zgodną z prognozami, potraktowano jako pretekst do realizacji zysków z pozycji dolarowych. Niemniej, taki poziom wzrostu cen cały czas jest daleko poza tolerancją Fed i coraz ciężej jest go uzasadniać jako chwilowy wyskok.
Umocnienie dolara znalazło swoje odzwierciedlenie również względem złotego,
który przez pierwszą połowę tygodnia osłabiał się względem zarówno dolara jak i euro. Analogicznie po amerykańskich danych o inflacji miała miejsce korekta umocnienia walut państw rozwiniętych w stosunku do złotego.
Po stronie argumentów na umocnienie polskiej waluty w dalszym ciągu stoją oczekiwania na podniesienie stóp procentowych przez NBP,
znajdujące swoje potwierdzenie w rosnących rentownościach skarbowych papierów wartościowych – one z kolei otrzymały dodatkowy pozytywny impuls ze strony wstępnych odczytów PKB za drugi kwartał, wynoszący +10,9% r/r.
Wszystko rośnie. Bitcoin, złoto, akcje - sielskie wakacje
Dla złotego więcej jest jednak minusów;
oprócz dzisiejszego finalnego odczytu inflacyjnego za lipiec na poziomie 5%, zaliczyć do nich należy oczekiwania na jastrzębie działania FEDu, które osłabią ogólnie inne waluty krajów rozwijających się. Z kolei złoty w tej grupie uznawany jest za jedną ze słabszych walut, ze względu na relatywnie gołębie nastawienie RPP, co miało miejsce już w Czechach czy na Węgrzech. Dodatkiem do tej sytuacji były wydarzenia polityczne minionego tygodnia, takie jak dymisja wicepremiera Jarosława Gowina oraz uchwalenie kontrowersyjnej ustawy medialnej.