Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

kursy walut online

Wszystko wskazuje na to, że wybory prezydenckie w USA wygra Joe Biden. Taki układ przy podzielonym Kongresie nie jest dobry dla inwestorów, a jednak wczoraj mieliśmy niesamowicie pozytywną reakcję, która jest kontynuowana dziś. To zaś pokazuje, że wygrany jest tylko jeden – tani pieniądz. Część inwestorów może przyjmować reakcję rynków ze zdumieniem – przecież Joe Biden miał być negatywny dla rynków? To fakt, Biden, dla którego potwierdzenie wygranej w Arizonie i Nevadzie będzie raczej formalnością, nie będzie tak sprzyjał najzamożniejszym i korporacjom jak Donald Trump. Do tego podzielony Kongres nie przyjmie zapewne tak dużego pakietu stymulacyjnego, na jaki wcześniej liczyli inwestorzy.

Dwie piecze na jednym ogniu?

Co więcej, jednocześnie mamy powrót do coraz poważniejszych lockdownów w Europie oraz coraz gorsze statystyki w USA (wczoraj blisko 110 tys. przypadków, co jest nowym rekordem), co przy zmianie w Białym Domu również może oznaczać powrót częściowych zamknięć gospodarki. Dlaczego zatem rynki reagują tak euforycznie? Można byłoby ryzykować różne teorie, np. o tym, że Demokraci w zamian za zgodę (Republikanów w Senacie) na pakiet fiskalny poświęcą plany podniesienia podatków dla firm technologicznych – czyli rynek dostanie dwie pieczenie upieczone na jednym ogniu. Ale wraz z indeksem Nasdaq od piątkowych minimów o 10% wzrosły notowania niemieckiego DAX-a, czy polskiego WIG20!

Efekt kleszczy

Moim zdaniem, działa tu efekt kleszczy, o których już wspominałem przy okazji spadków na giełdach – inwestorzy są rozdarci pomiędzy coraz gorszymi perspektywami a zalewem tanich pieniędzy, który skłania ich do podejmowania ryzyka. Oczekuję zatem sporo zmienności i przeplatania się okresów trudnej do wytłumaczenia euforii z momentami strachu i paniki. Skoro o tanim pieniądzu mowa, dziś jedną decyzję mamy już za sobą. Chodzi o Bank Anglii, który nie obniżył stóp procentowych, ale zwiększył skalę dodruku. Wydaje się, że jest to mniejsze zło, gdyż ujemne stopy (o których się mówiło) przyniosłoby na dłuższą metę wiele szkody. W reakcji na tę decyzję obserwujemy umocnienie się funta. Z kolei wieczorem decyzja Fed, który już skupuje ogromne ilości długu i zapewne ograniczy się do napominania Kongresu o potrzebie dalszej stymulacji. Decyzję poznamy o godzinie 20:00, zaś 30 minut później rozpocznie się konferencja Joe Powella. Tymczasem o 9:35 euro kosztuje 4,5362 złotego, dolar 3,8586 złotego, frank 4,2384 złotego, zaś funt 5,0212 złotego.

Czytaj więcej