Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kontrowersyjny polski spekulant. Wywiad z Rafałem Zaorskim

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Rafał Zaorski  - Przedsiębiorca, Inwestor Indywidualny, założyciel fundacji Trading Jam Session. Zasłynął z pokazywania swoich zagrań i spektakularnych transakcji. W ciągu 24h na rynku walutowym zarobił 2,5 mln złotych.

 

Co było pierwsze w twoim życiu, pierwsza transakcja, pierwsze przedsiębiorstwo, czy pierwsza dziewczyna?

Działalność gospodarcza była pierwsza, bo od razu jak dostałem dowód osobisty, pobiegłem do urzędu. W kolejnym tygodniu założyłem rachunek maklerski. Czyli pierwsza firma, potem transakcja, a potem dziewczyna.

 

Pamiętasz pierwszą transakcję?

IPO Polifarbu Dębica w ‘96. Zaraz jak skończyłem 18 lat. Wtedy wszedłem „all in” i zarobiłem około 5%. Potem już w żadnych debiutach nie brałem udziału.

Reklama

 

Wchodziłeś na rynek już przygotowany?

Historia rynku kapitałowego w Polsce zaczyna się w ‘92. W 2. klasie szkoły średniej nauczyciel od elektroniki wprowadził nas w tajniki rynku. Zaszczepił mit spekulanta, osoby która jest „cwańsza” na rynku od innych. Chodzi o to, że przewiduje jakąś przyszłość i ma rację. Wyglądało to bardzo prosto. Trzeba pamiętać, że były też czasy gdzie wokół giełdy, wokół takich postaci jak Warrena Buffeta, wokół inwestycji powstawało dużo mitów. Wszyscy się tym „jarali” w szkole. To były marzenia.

 

Od ‘96 roku nieprzerwanie byłeś na rynku?

Tak, handlowałem. Wymyśliłem sobie, że jestem w stanie osiągać 5% miesięcznie. Oczywiście do tego procent składany, mity w które wierzą początkujący i myślą ,że tylko oni na nie wpadli. To nie był Forex, jak spółka ruszyła się 20-30% miesięcznie to było już coś. To były początki notowań ciągłych. Pamiętam czasy dogrywek, redukcji kupna, redukcji sprzedaży. Tam można było poczuć prawdziwy rynek, który mnie „przeorał”. Spekulowałem na akcjach, z rynku równoległego na których działały jak się później okazało różne spółdzielnie, tak zwana  „wirówka”(od nazwy WIRR).  Nie wiedziałem z czym to się „je”. Dopiero potem, na własnej skórze nauczyłem się jak rynki są manipulowane.

 

Pierwsze transakcje związane były z fundamentami, analizą sprawozdań, czy tylko czysty wykres?

Z fundamentami, za które wtedy uważałem analizę P/E i proste granie w stylu P/E o wartości 20, spółka przewartościowana, P/E niżej niż 5, tanio. Dlaczego? Wtedy nie wiedziałem. Brakowało mi świadomości tego jak wycenia się spółki, czyli wiedza którą nabyłem 10-15 lat później, gdy musiałem sam sprzedawać swoje własne firmy. Zobaczyłem jak to wygląda od środka, choćby wyceny po EBITDA.

Reklama

 

Kiedy zacząłeś zarabiać?

Na początku na każdy rynek, który wchodziłem dostawałem w kość, aż nie zrozumiałem jego mechanizmów. Zaczęło się od strat, gdzie największy wycisk dostałem na powodzi w 1997. Byłem wtedy na wakacjach u babci. Na telegazecie oglądałem jak kursy spadały pod wpływem kolejnych informacji o podniesionym stanie wody. Akcje Garbarni, Zakłady Elektro Węglowych,  tereny zostały zalane. Wtedy okazało się, że najfajniejsza analiza techniczna nijak ma się do katastrof ekologicznych. Miałem sporo strat. Próbowałem kupować na korektach i jeszcze bardziej traciłem.

 

W myśl zasady kupuj panikę?

Nie, wtedy w ogóle nie wiedziałem, co robię. Po prostu, stwierdziłem, że to się musi odbić i się nie odbijało.

 

Jak wyglądał kolejny etap?

Trzeba było przyznać się do porażki przed samym sobą. Chociaż nie przyznałem się przed rodzicami. Następnie, oszczędzić jakieś pieniądze na swojej działalności gospodarczej, a wtedy zarabiałem na boomie komputerowym, serwisując i składając komputery. Wróciłem na giełdę i zarobiłem spore pieniądze na odbiciu  po kryzysie azjatyckim i kryzysie rosyjskim. Ze zdobytym doświadczeniem łatwiej było mi zrozumieć, kiedy wszystkie informacje negatywne są już w cenie czyli tak zwanej „linii najmniejszego oporu”. Potem zaczęły się kontrakty terminowe na WIG20. Z początkowymi dobrymi wynikami, a potem z trzymaniem strat. Dźwignia dała mi popalić.

Reklama

 

Rafał ZaorskiRafał Zaorski

 

Kiedy był ten przełomowy moment, po którym kolejne lata okazały się tymi zyskownymi? 

Wtedy jeszcze nie było podatku Belki. Można było zarabiać i nie martwić się podatkami. Straciłem sporo pieniędzy na dźwigni podczas hossy internetowej. Trzymałem pozycje krótkie na WIG20 od 1500-1600 do 2300, oczywiście cały czas margin call'ując rachunek, dopłacając, wyskakując, dopłacając. Cały czas shortując. Aż w końcu nastąpił ten moment, gdy wyszyły afery ENRONU, Worldcomu. Sytuacja zaczęła się odwracać. Na szczęście jeszcze miałem trochę kasy, dzięki której odrobiłem pierwsze straty z tego wzrostu. Od 2000 roku zacząłem handlować mądrzej. Byłem po lekturach Wspomnienia Gracza Giełdowego, Victora Sperandeo, tych wszystkich pozycjach o krachach, tulipomaniach.

Zaczynałem od prawdziwego rynku, gdzie widziałem arkusz. Obserwowałem na WIG20 jak mi wybierają zlecenia. Patrzyłem na te zlecenia koszykowe na indeksach, kontrakty terminowe. Tym żyłem. Te wszystkie manipulacje przeżyłem na własne oczy, po setki razy. Poznałem sposoby mydlenia oczu spekulantom. Myślę, że tego brakuje młodym traderom, którzy korzystają z MT4. Oni patrzą na wykres jak na rysujący się obraz, a do końca tak nie jest.

 

Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Ile lat minęło odkąd możesz powiedzieć, że przestałeś dokładać do rachunku?

Reklama

Odpowiem Ci jak rasowy alkoholik. Jestem nałogowym traderem. I tak jak alkoholicy mówią:  nie piję od iluś tam lat, to mogę powiedzieć, że nie straciłem od wielu lat. W sensie zatracenia się w tym tradingu. Bo żeby popłynąć na jakichś pojedynczych transakcjach, to norma. Grunt, żeby nie zostać znokautowanym, żeby nie pójść w taki kompletny cug. Z pełną pokorą do rynku, mam pewność, że jestem dobry i nic mnie nie zaskoczy. Kiedy w ‘99 zacząłem zarabiać na spółkach, zrozumiałem jak inside trading jest ważny, czyli pójście do spółki i dowiedzenie się jak jej sytuacja wygląda od środka. Tak się na spółkach grało i do tej pory tak na nich gram. Na kontraktach zrozumiałem jak ważne jest patrzenie na korelację pomiędzy indeksami. To dało mi jakąś przewagę, ale nie pewność w zarabianiu. Mam przekonanie, że jestem w stanie pokonać rynek, ale pewności nie mam.

 

Czy możesz o sobie powiedzieć, że wyrosłeś na dobrego cwaniaka?

Na dobrego cwaniaka to za dużo powiedziane. Zobacz jakim cwaniakiem był Livermore i przecwaniakował życie. Widać ile kontrowersji dzisiaj jest wokół mnie, gdzie przez pół roku krzyczę że shortuje Bitcoina, albo teraz, gdy krzyknąłem, że CD Projekt jest przewartościowany. Oczywiście wszyscy będą wyzywać mnie od wariatów, a będę czekać jak myśliwy na odpowiedni moment. Teraz rozumiem, że brak pozycji to też jest pozycja. Oczekiwanie jest ważne. Wiedziałem, że w 99% mamy do czynienia z bańką, bo to były jakieś absurdalne rzeczy. Miliard dolarów za portal o kotach! Tak jak teraz wiemy, że Tesla jest przewartościowana. Ale co z tego. Liczy się timing.

 

Masz tę samą taktykę jak Jesse Livermore?

Pytanie  - jesteś płotką czy siedzisz przy stole i masz wpływ na rynek. My w większości jesteśmy obstawiaczami. Obserwujemy walkę dwóch pokerzystów przy stole, którzy mają karty i obstawiamy kto ma silniejsze. Przy stole grał Jesse Livermore, on miał informacje z rynku po tym jak już go przetestował. Zanim zaczynał kupować, to sprzedawał i jeśli sprzedawał i rynek poleciał w dół tzn. że najmniejsza linia oporu była w dół. Gdy sprzedawał i ktoś zaczął akumulować jego pozycje to  znał  odpowiedź, bo to on zadał pytanie na rynku, wrzucił 100 tys. papieru, ktoś ten papier zakumulował i on dostał odpowiedź w postaci: tam jest jakiś fundamentalny popyt, którego nie jestem w stanie przejść. Wtedy odwracał pozycje i jechał z rynkiem do góry. Takie sytuacje są po przebiciu jakichś ważnych poziomów, dna, maksimów ostatniego tygodnia i wtedy następuje jakieś pytanie, ktoś testuje rynek. Może być sytuacja, w której rynek wyskoczy z przyczyny jakiegoś newsa, pomyłki, a my tego nie wiemy. I to jest ta różnica, to myślenie Jessiego Livermore'a, który był uczestnikiem rynku. Możesz poczuć się takim uczestnikiem rynku, grając na New Connect, na niektórych mniej popularnych coinach, nawet za małą kasę. I zobacz jak zmieni się Twoja percepcja.

 

Czy zaczynałeś handel na rynku Forex zaraz na jego początku?

Reklama

Forex był znacznie później, to był 2011, czy 2012 rok. Nawet nie wiem dlaczego otworzyłem rachunek, chyba dlatego, że na rynkach nic się nie działo. Od razu dostałem szybką lekcje, poleciała kasa i straty, 50 tys, 50 tys. i kolejne 50 tys. Jak uważałem za szybki rynek to kontrakty na WIG20, tak znów forex  poturbował mnie na początku jeszcze mocniej, aż doszedłem do koncepcji swoich runów. Stanąłem na takim rozdrożu, że byłem w stanie zarobić z 10 tysięcy 100 tysięcy i nie mogłem przekroczyć tej bariery, pomimo tego, że na spółkach giełdowych miałem już o wiele większe pozycje. Jednak rynki mocno się od siebie różnicą swoją specyfiką. Na rynku kontraktów na indeksy wiadomo było, że rynek wchodzi po schodach, a potem wypada przez okno. Spadki były bardzo szybkie, a wzrosty były powolne. W przypadku rynku Forex jazda była w dwie strony. Na górę i w dół. Najpierw było wybicie w jedną stronę po to, żeby nabrać jakieś rynki skorelowane i potem odwrót.

 

Czy chwalenie się wynikami Ci nie przeszkadza, w końcu pieniądz lubi ciszę?

Byłem zawsze zafascynowany Baruchem, Gannem, Livermorem i o wiele ważniejsze dla mnie niż zarabianie kasy jest sam fakt wygrywania, posiadania racji. To jest taka masochistyczna przyjemność. Gdy przez pół roku rynek wykręca Ci „sutki” na bitcoinie, a Ty wiesz że ten rynek jest przewartościowany. Rzucasz shorty  na lokalnej euforii . Wszyscy się z Ciebie śmieją, po co Ty shortujesz i tak dalej, a  konsekwentnie to robiłem, pomimo tego, że byłem opluwany w netcie. Wiedziałem że będę miał rację, prędzej czy później i zarobię na tym sporą kasę. I ta satysfakcja kiedy jesteś na debacie na Crypto Expo w Multikinie mówisz przed  załamaniem, że to walnie, bo nie ma innego wyjścia. Cena rośnie, McAfee mówi, że zje swoje przyrodzenie, wszyscy dostają ekstazy, a Ty jesteś tym jedynym gościem, który mówi: „ludzie, o co wam chodzi?” „to jebnie za chwile”. Na końcu przychodzi dla mnie jako spekulanta, który zajmuje się przewidywaniem przyszłości,  satysfakcja kiedy się rynek się obraca, spadki w styczniu , a ja wiem, że miałem racje i widzę efekt na koncie.

 

Czy to jest tak, że każdy cykl rynkowy ma swojego guru?

Tak. Jako spekulant wiem, że nie przewidzę dokładnie punktu odwrotu. Mogę kilka razy na niego zagrać i za którymś razem mi się uda. Każda bańka kiedyś pęknie. Na CD Projekcie też przyjdą spadki. Uważam, że branża gier jest taką branżą wytwórni filmowych. I wytwórnie filmowe często padają, bo jakiś tytuł się nie sprzeda.

 

Nie upatrujesz szansy dla branży gamingowej  w rozwoju esportu?

Reklama

Rynek gier komputerowych idzie w kierunku takich gier jak Fornithe, Battle Royal, generalnie płatności online, free to play a CD Projekt nie ma takich tytułów. GWINT jest jakoś tam sprzedawany, ale Cyber Punk musiałby pobić Wiedźmina w przychodach a nie ma takiej dużej bazy fanowskiej. I mogę na to postawić pieniądze. Może nie teraz, bo uważam że cały czas płynie tam kasa, ale w odpowiednim momencie to zrobię. Tak samo jak na Tesli wszyscy wiemy , że Tesla nie zwróci się, za cholerę. Pamiętam czasy Nokii. Nokia odpowiadała za solidną część PKB Finlandii i była tak duża, tak zakochana w sobie, że przegapiła moment smartphonowości. Nie ma już Nokii, nikt już nie mówi dziś o tej firmie. Jeszcze w czasach Matrixa, kiedy Nokia wypuściła telefon z klapką, była najbardziej innowacyjną spółką na świecie. Myślę że może to czekać każdą spółkę. Szybko się upada z wysokości.

 

Ile osób najwięcej zatrudniałeś w swoich firmach?

We wszystkich moich spółkach i powiązanych w jakiś sposób ze mną to było około 200 osób. Miałem jeden software house, do którego dobudowywałem różnego rodzaju produkty. Tworzyliśmy m.in. platformy e-learningowe. Ktoś powie, że Zaorski był takim szkoleniowcem a ja tylko dostarczałem narzędzi szkoleniowych, ale z twardej wiedzy. Obsługiwaliśmy branże podręczników szkolnych Nowa Era, WSiP, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, PWN, także banki min Bibliotekę Narodową.

 

Zarobiłeś więcej na byciu przedsiębiorcą czy spekulantem?

Szczerze, teraz mogę powiedzieć, że na byciu spekulantem. O wiele więcej pieniędzy. Jako przedsiębiorca zarobiłem duże pieniądze, które kiedyś dawały mi pewność i pozwoliły ze spokojną głową spekulować. Teraz żyję tylko i wyłącznie ze spekulacji.

 

Czy powstanie Trading Jam Session było zaplanowane?

Reklama

To był czysty przypadek. Od pierwszego spotkania przy wykresie dwóch kumpli.  Po roku oczywiście powstał problem finansowania, bo przez pierwszy rok sam się tym zajmowałem, ale powiedziałem że nie będę w stanie tego robić wiecznie. Chłopakom na grupie mówiłem, że mam odpowiednią wiedzę na temat prowadzenia biznesu, na tyle dużą żeby TJS sam się utrzymywał i było to w zgodzie z jego wartościami i zasadami, że wszystko jest za darmo.  Postawiliśmy jasne warunki, że będziemy się utrzymywać tylko z banerów na grupie. 3 lata temu ludzie mówili, że zamienimy się w jakichś szkoleniowców, ibeków, brokera otworzymy, a nic takiego się nie stało. Nadal robimy swoje. Jeśli miałbym teraz tworzyć WOŚP, albo Caritas to też bym podszedł do tego jako biznesmen. Nie dla siebie, ale dlatego żeby ta organizacja miała na pensje, na swoją działalność statutową. Stworzyliśmy taki model, który uważaliśmy, że będzie jak najbardziej etyczny. Jedyną wartością nadrzędną, którą sobie postawiliśmy to to, że wszystkie nasze filmy będą dowolnie komentowane, nie będą cenzurowane, dyskusja nie będzie moderowana i będziemy mogli normalnie rozmawiać o rynku. Druga rzecz to obrona traderów. Czyli wszyscy będziemy stawać murem za traderem, nieważne jaki on był, czy mamy jakieś konflikty osobiste, czy nie. Jak widać TJS nie zbiera danych osobowych. W tej formie,  w której teraz jesteśmy uważamy, że ani mniej ani więcej, to działa.

 

TJS wypromował kilka istotnych tez. Trader zarabia tylko na rynku i szkoleniowcy są do bani. IB nie jest biznesem etycznym. I ostatnio gorący temat analiza techniczna nie działa. Co będzie czwarte?

Nie. Analiza techniczna to jest tylko moja opinia. To nie jest opinia TJSu. Uważam, że trader, jeżeli chce się nazywać traderem, to chce zarabiać na rynku. Nie chodzi o to, żeby nie chodzić do pracy. Wielu z nas ma swoją pracę, a trading traktuje obok. Chce z drugim traderem porozmawiać jak z traderem, a nie osobą, która jeszcze chce wyciągnąć ode mnie dane osobowe, kasę, potraktować mnie od głowy albo od leadu. To udało nam się zbudować. Druga kwestia, odnośnie IBeków. To był wynik działań IronFX i tych wszystkich patologii, które na tym rynku powstały. Nie mówię o tym, że IB ma tylko wady. TJS w tych obu przypadkach zadziałał jak antybiotyk. Co to znaczy? Antybiotyk bierzesz np. doustnie i on Ci niszczy wszystkie bakterie złe i niszczy Ci wszystko, co dobre. Patrząc na rynek szkoleniowy, było tam bardzo dużo patologii i ta patologia była też związana z byciem brokerem wprowadzającym (IB). Był bardzo duży konflikt interesów i IronFx przelał  czarę goryczy.

 

Wróćmy do tezy, że analiza techniczna nie działa. Czy handlowałeś typowo technicznie i traciłeś na rynku?

Handlowałem niby „technicznie” od początku swojej przygody z giełdą do 2000-2001 roku. Analizę techniczną przerobiłem, książki Murhpiego,  różne wskaźniki. Potem zapoznałem się z pracami noblistów odnośnie błądzenia losowego rynku. Też do końca mi to nie pasowało, ale jednocześnie zrozumiałem, że uzasadnianie wzrostów tylko tym, że cena wyrysowała taki szlaczek, a nie inny jest głupotą i znalazłem to potwierdzenie w swoich wynikach. Im bardziej odstępowałem od takiego tworzenia jakichś linii na wykresie, formacji, tym lepiej mi szło. Moja teza jest ciężka do obalenia, bo jakby była łatwa do obalenia to wszyscy mieliby dużo argumentów. Mówi się, że analiza techniczna działa tylko z traderem. Analiza techniczna razy trader przez analizę techniczną równa się zysk. Skracasz sobie wzór o analizę techniczną i zostaje Ci tylko i wyłącznie trader.  Co oznacza, że AT mogłoby nie być. Jest to forma myślenia życzeniowego na końcu i tak się liczy subiektywna decyzja tradera.

W przypadku analizy technicznej będziesz miał 10 grup traderskich i stosując to samo Price Action, będą mieli różne wyniki. I to jest właśnie absurd. Rynek jest środowiskiem konkurencyjnym i bliżej mu do biegu na 400 metrów, gdzie wygrywają tylko 3 osoby. Analiza Techniczna próbuje powiedzieć, jeśli będziesz używał tych trampków Price Action, to wygrasz każdy bieg na 400 metrów. Ale tu jest błąd, ponieważ każdy z nas może stosować te trampki, a wygra tylko 3 najlepszych.

Reklama

Oczywiście każdy może powiedzieć, że na wykresie widzi to i to, bo te struktury są samopodobne. Wynikają z fraktalności rynku, ale znowu odsyłam tu wszystkich fraktalistów do matematyki, niech sobie sięgną do trójkątów Sierpińskiego, zbiorów Mandelbrota, zbiorów Julii. Pomimo tego, że te struktury są samopodobne, to nie są takie same. To tak jakbym Ci powiedział widzisz liście na drzewie one są wszystkie podobne do siebie, więc narysuj mi dokładnie jak ten kolejny liść będzie wyglądał. Wydaje mi się, że nie trafisz.

 

Jaki jest największy błąd Traderów?

Każdy z nas to przeżywał i największym błędem Traderów jest osobisty stosunek do pozycji. To, że się np. z Tobą nie zgadzam na temat DAXa, nie spowoduje że nie będziesz dla mnie dobrym kumplem i  pójdę się z Tobą napić. To co mi się podobało w naszej dyskusji na temat brokera wprowadzającego. Mogę z Tobą dyskutować na ten temat, ale to nie przeniesie się na osobiste relacje z Tobą. To jest dyskusja na zasadzie otworzę ludziom oczy, to że się ze mną nie zgadzasz też jest dla mnie ważne bo  może czegoś nie zauważyłem. Nie jestem alfą i omegą, wszystkich rozumów nie pozjadałem, jedyne czego chce to nie żyć w błędzie.

 

Twoje ostatnie dziecko, Krypto Jam S.A. i kontrakt na 20 milionów z BitBayem. Po co Ci tyle pieniędzy?

Rynek kryptowalut jest w epoce kamienia łupanego rynków finansowych. Stwierdziłem, że nadarza się dla mnie okazja, też jako osoby, która zajmuje się biznesem. Rynek kryptowalut będzie się instytucjonalizował i Krypto Jam będzie jedną z takich instytucji, dla mnie porównywalną do takich firm jak, jak Salomon Brothers. Jakich operacji będziemy dokonywać? Np. ktoś do nas przychodzi i mówi, chce kupić 1000 bitcoinów,  to my znajdujemy mu klienta po drugiej stronie. Ktoś przychodzi do nas i mówi, chce sprzedać na rynku 5000 bitcoinów, ale nie wie jak to zrobić tak żeby rynek tego nie poczuł. I my to robimy. To są tego typu usługi, które nie wymagają od nas brania depozytu od klienta, bo tego nie chcemy robić, mamy swoje pieniądze. Krypto Jam będzie się specjalizował tylko i wyłącznie w rynku krypto.

 

Czyli widzisz w nim przyszłość?

Reklama

W blockchainie. Bo uważam, że blockchain zrewolucjonizuje gospodarkę cyfrową. W tej chwili mamy gospodarkę informacyjną opartą na Internecie, ale nie mamy gospodarki, w której zarządzamy zaufaniem. I to rozwiązuje blockchain i jak uświadomimy sobie czym jest blockchain to od razu zdamy  sobie sprawę z jego zastosowania. Jest sporo takich dziedzin w gospodarce, które mogą przejść do blockchaina i dać wartość dodaną do gospodarki.

 

Nie obawiasz się kwestii prawnych?

Każdy przełom był związany z tym, że prawo nie było dostosowane do sytuacji. Pierwsza bańka motoryzacyjna i pierwsze rozporządzenie w Anglii, mówiące że przed samochodem powinien iść koleś z latarnią i czerwoną chorągiewką, żeby ostrzegać przed jadącym automobilem. Zobaczcie, jakie to było durne. Zawsze jest tak przy jakimś przełomie, czymś nowym, z czym prawo się do tej pory nie spotkało, mają miejsce jakieś absurdy. Tak jak ten absurd z PCC. Uważam, że nie ważne co będzie, to prawo i tak się w jakiś sposób dostosuje i ważniejsze jest w tej chwili czy zrobimy coś na tym rynku. Dlatego teraz takim dużym problemem jest tokenizacja spółek. Wszyscy o tym mówią.

 

Problem chyba bardziej polega na tym, że to jest taka nielegalna próba zastąpienia IPO?

Tokeny mają tę przewagę nad akcjami, że jeśli robisz debiut giełdowy, to możesz tylko na sesji giełdowej sprzedawać akcje. W przypadku tokenów, możemy pójść sobie na piwo i z komórki je wymienimy. Bez dostępu do notariusza. Nie muszę mieć notariusza, żeby sprzedać Ci tokeny jakiejś spółki. Rynek byłby wolny. Ale jak wejdą w to państwa, rządy to on nie będzie wolny, tak jak my o tym myślimy. Tak samo Internet w tej chwili nie jest wolny, tak jak myśleli o tym twórcy.

 

Analizując to o czym powiedziałeś, to bitcoin równie dobrze może być po 100, 150, czy nawet po 1 dolarze?

Reklama

Nie rozpatruję ceny bitcoina. Bitcoina porównałbym, wiem że to jest słaba analogia, do domen internetowych. Jak wykupiłeś  jakiś dobry adres internetowych w latach ‘90, to mogłeś zarobić krocie. Widziałem jak strona sex.com była sprzedawana za kilka milionów. Woow, ktoś zarejestrował sobie to za dolara, a potem sprzedał za 2 mln dolarów. W tej chwili nikt nie jara się tymi adresami, bo straciły swoją wartość. I rynek domenowy zamienił się w rynek startupów, a po bańce internetowej stworzył się z tego prawdziwy rynek i prawdziwy biznes.

Ktoś, kto inwestował w ‘99 roku w domeny internetowe, był już spóźniony. Najlepsze adresy były już wykupione. Taką analogię widzę w stosunku do kryptowalut. Holderzy i osoby, które wcześnie uwierzyły w Bitcoina, wygrały wszystko. Jeśli utrzymały tę kasę, to wygrały wszystko bez dwóch zdań. Tak samo domeniarze w ‘95 roku, którzy kupowali pierwsze domeny, wygrali. Przetrzymali te domeny 3-4 lata i zgarnęli kupę siana.

Teraz mówimy o bańce technologicznej, związanej z nowym pokoleniem, gdzie 20 lat minęło od ostatniej bańki technologicznej. Mamy nowych nerdów, nowe zakochane pokolenie, nowych dzieciaków grzebiących w krypto. To co mówiłem Ministrowi, gdy byłem na proteście przeciw PCC, że pod oknami nie macie iluś tam dzieciaków sfrustrowanych, tylko macie przyszłych pracodawców, którzy będą tworzyć gospodarkę blockchainową, tak jak w ‘99 ludzie protestowali za rozwiązaniami prawnymi dla Internetu, w szczególności za prawem autorskim.

 

Czy robiąc dwa i pół miliona w 24 godziny uznałeś, że teraz jesteś tym cwaniakiem z lat dojrzewania i ten szklany sufit w Twojej głowie został pokonany?

Nie, jest kolejny szklany sufit. Mnie nakręca konkurencja, tak jak poznałeś mnie w 2015 roku, kiedy szklanym sufitem było 100 000, potem go pokonałem do miliona, potem ostatni szklany sufit na 10 milionach, mówię o Forexie, tylko i wyłącznie. Bo na akcjach, futuresach i na bitcoinach większe rzeczy robię. Na Forexie, gdzie jest dźwignia 1:100, to jest naprawdę dużo. Marzeniem jest pokonać rekord CISa, około 100 milionów, a kiedyś może Sorosa.

To jest taki case alpinisty, dlaczego wspinasz się na tę górę, co Ci Rysy nie wystarczą? Dlatego, bo ona tam jest. I ona Cię wnerwia, że tam nie byłeś. Jak jej jeszcze nikt nigdy nie zdobył, to jeszcze bardziej Cię wnerwia. Zobacz, jak Ci alpiniści mają nasrane do głowy. Jeden pójdzie tam w nocy, drugi pójdzie tam w zimę, a kolejny pójdzie nie dość że w zimę, w nocy to jeszcze bez tlenu. Tak samo trzeba patrzeć na niektórych spekulantów, których nie kręci już sama kasa. Spekulacja wiąże się z pewnymi ułomnościami. Widzę, że nie jestem wcale normalniejszy po tych 3 latach. Często potrafię być rozkojarzony. Mam problemy z koncentracją. Widzę, że to też na mnie wpływa. I to nie jest wcale zdrowe. Ale jest satysfakcja, jak wejdziesz, zrobisz to, i nie chodzi o kasę.

Reklama

 

Można powiedzieć, że spekulant ma trochę z psychopaty?

Tak i to zostało to udowodnione. Jest to środowisko indywidualistów, samotnych wilków, ludzi którzy, gardzą też innymi spekulantami, bo muszą się z nimi nie zgadzać. Muszę mieć przekonanie że Ty robisz źle, bo robię dobrze. Ja nie mogę być taki zrelatywizowany, że może być tak, a może być inaczej. Jeśli chce wytrzymać w pozycji i na niej zarobić to ja muszę być przekonany, że mam rację. Jeśli będziesz niezdecydowany, to nigdy nie zarobisz. To jest najgorszy rodzaj Tradera.

Dziękuje Ci Rafał za rozmowę i do zobaczenia na rynku.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Dawid Augustyn

Dawid Augustyn

Redaktor naczelny FXMAG. Inwestor indywidualny od 2004 roku. Propagator łączenia w inwestowaniu analizy fundamentalnej z aspektami technicznymi. Youtuber, prowadzący serię darmowych edukacyjnych materiałów na temat rynków finansowych oraz regularnych cotygodniowych analiz. Prelegent licznych konferencji o tematyce finansowej oraz inwestycyjnej. 

Obserwuj autoraTwitterLinkedInYouTube


Reklama
Reklama