Od końca kwietnia ceny ropy wzrosły niemal nieprzerwanie, ale zyski mogą się skończyć. W piątek ceny ropy gwałtownie spadły, uderzając w przycisk pauzy na rajdzie, podczas którego WTI odbiła się od -37 dolarów za baryłkę 20 kwietnia, do prawie 34 dolarów za baryłkę 21 maja, czyli ponad 70 dolarów za baryłkę w ciągu zaledwie kilku tygodni. Oczywiście, zanurzenie się w głąb negatywnego terytorium było prawdopodobnie wyjątkowym, jednorazowym zjawiskiem. Co stanie się i dokąd pójdzie, w najbliższym czasie, kurs ropy?
Zapotrzebowanie Chin na ropę wzrosło do około 13 milionów baryłek dziennie (mb/d), co spowodowało szybkie odbicie, które poprawiło nastroje na rynku. Chiny z powrotem zgłaszają zapotrzebowanie na surowiec do około 90 procent poziomu sprzed pandemii, a handlowcy ropy naftowej wiążą swoje nadzieje z szybkim powrotem popytu na ropę w reszcie krajów.
Tymczasem szybkie zamknięcie produkcji ropy w Ameryce Północnej w połączeniu z cięciami produkcji OPEC+ oznaczało, że strona podaży ustabilizuje rynkowe optimum. Ponad 2,2 mb/d produkcji amerykańskiej ropy naftowej zostało wstrzymane. Według komentarza amerykańskiego sekretarza ds. energii nastąpiło to szybciej niż oczekiwano. Istnieje szereg prognoz banków inwestycyjnych, które przewidywały deficyt podaży w drugiej połowie 2020 roku.
USA vs. Chiny – ucierpią rynki finansowe
Ale optymizm wokół rynku naftowego, taki jak obecny, nie może trwać zbyt długo. W piątek rząd chiński powiedział, że nie zaproponuje celu wzrostu gospodarczego PKB na 2020 r., podkreślając poważne wyzwania stojące przed drugą co do wielkości gospodarką świata. Pekin wskazał na wielką niepewność z powodu koronawirusa. Rząd odmówił również podjęcia masowych działań stymulacyjnych, podobnie jak uczynił to w następstwie światowego kryzysu finansowego dziesięć lat temu. Rosnące napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami również ciąży na światowych rynkach. Ze względów politycznych przywódcy w obu krajach obwiniają siebie nawzajem na rozwój pandemii koronawirusa. Taka retoryka może podsycać więcej konfliktów, być może rozwiązując nawet umowę handlową „fazy 1” lub prowokując inne handlowe odwety.
Optymizm na rynku ropy jest zbyt wysoki
W Stanach Zjednoczonych zapasy ropy spadły w zeszłym tygodniu o 5,6 mln baryłek, co było ogromnym zaskoczeniem, ale zapasy benzyny wzrosły. „Po tygodniach wzrostu, popyt na benzynę w USA po raz pierwszy znów spadł. Popyt (na produkty naftowe) również gdzie indziej pozostaje bardzo stonowany” - powiedział Commerzbank w piątek w nocie. „W związku z utrzymującymi się obawami po stronie popytu uważamy, że ostatni wzrost cen na rynku naftowym jest zbyt wysoki”.
W tym samym czasie, wzrost cen ropy nastąpił wraz z narastaniem spekulacyjnych zakładów na kontrakty terminowe na ropę. Przyczyniło się to do wzrostu cen paliw, ale również naraziło rynek na korektę w przeciwnym kierunku. „Niezwykle pozytywne nastawienie inwestorów, zwłaszcza na WTI, sprawia, że rynek ropy naftowej jest podatny na korekty cen w przypadku pojawienia się jakichkolwiek wątpliwości i niepewności” - dodaje Commerzbank.
Notowania WTI i Brent
Amerykańska ropa łupkowa (WTI) odznaczała się w maju serią wzrostów. Otwarcie sesji na początku miesiąca nastąpiło po cenie około 17 dolarów za baryłkę. Aktualnie cena dobija do 35 dolarów i może to być punkt, w którym nastąpi ostra korekta i zjazd nawet o 15-20%. W każdym razie, mało prawdopodobnym wydaje się osiągnięcie poziomu 40 dolarów.
Podobnie w ostatnim czasie zachowywała się także notowana na londyńskiej giełdzie towarowej ropa Brent. Z uwagi, że surowiec ten nie doświadczył tak gwałtownych (jak WTI) spadków otwarcie miesiąca nastąpiło po cenie około 26 dolarów za baryłkę. Obecnie cena wynosi nieco ponad 35 dolarów.
