Listopad upłynął pod znakiem dużej zmienności na rynku ropy naftowej. Z jednej strony ograniczona podaż wynikająca z limitów produkcyjnych w krajach OPEC, a z drugiej wykrycie nowego wariantu koronawirusa (Omikron) sprawia, że większe wahania cen mogą się utrzymywać dłużej. W grudniu podaż ropy naftowej pochodzącej od producentów OPEC wzrośnie o 400 tys. baryłek dziennie względem poprzedniego miesiąca.
Zdaniem analityków kartelu podwyżka tej skali pozwoli zachować producentom marże przy niedopuszczeniu do znaczącego niedoboru surowca na światowych rynkach. Jednocześnie w opozycji stają Stany Zjednoczone oraz znaczna część konsumentów (m.in. Chiny, Japonia), którzy sugerują konieczność znaczącego zwiększenia podaży, aby zahamować wzrost ceny surowca.
W krótkim terminie o wycenie surowca na rynkach finansowych decydować będą czynniki podażowe (ewentualnie epidemiczne obawy), jednak w szerszej perspektywie na nastroje wokół surowca wpływać będzie w dużej mierze polityka pieniężna. Jeśli władze monetarne zostaną zmuszone do mocno jastrzębich (poprzez wysoką inflację) poczynań może się to odbić negatywnie na wzroście gospodarczym, a w konsekwencji obniżyć globalne zapotrzebowanie na ropę naftową.