Po pięciu dniach walk 13 maja doszło do zawieszenia broni między Izraelem a Palestyńskim Islamskim Dżihadem (PID), drugim co do wielkości ugrupowaniem zbrojnym operującym w Gazie (pierwszym jest Hamas). Tę odsłonę konfrontacji – trwającej ze zmienną intensywnością stale – zainicjował Izrael, przeprowadzając serię ataków z powietrza. W trakcie operacji strona izraelska zabiła łącznie sześć osób z militarnego kierownictwa PID oraz zniszczyła kilkaset obiektów o charakterze wojskowym. W atakach zginęło także 10 palestyńskich cywili. PID natomiast wystrzelił ponad 1400 rakiet. Według informacji izraelskich co piąta z nich spadła jeszcze nad Gazą, zaś spośród tych, które przedostały się nad terytorium Izraela, przeszło połowa spadła w terenie niezabudowanym. Reszta miała zostać przechwycona przez system obrony przeciwrakietowej. Po stronie izraelskiej zginęło dwoje cywili. W walkach nie uczestniczył ani nie był celem ataków rządzący Gazą Hamas. Zawieszenie broni zostało osiągnięte – jak już miało to miejsce wiele razy w przeszłości – przy pośrednictwie Egiptu.
Komentarz
- Operacja izraelska miała charakter taktyczny. Chodziło o zdegradowanie możliwości ofensywnych PID oraz wzmocnienie izraelskiego „potencjału odstraszania”. Jej przeprowadzenie nie zmienia zatem wiele ani w ogólnym obrazie bezpieczeństwa państwa, ani w konflikcie izraelsko-palestyńskim, ani nawet w konflikcie ze Strefą Gazy, tym bardziej że celem ataku była najmniejsza z fundamentalistycznych organizacji zbrojnych walczących z Izraelem, która nie może się równać pod względem potencjału z Hamasem, a zwłaszcza z libańskim Hezbollahem.
- Wiele wskazuje natomiast na to, że decyzja o przeprowadzeniu ataku miała kontekst wewnątrzpolityczny i służyła uspokojeniu sytuacji w izraelskiej koalicji – konkretnie zaś odebraniu argumentów jej skrajnie nacjonalistycznemu skrzydłu (partii Żydowska Siła Itamara Ben-Gewira) niezadowolonemu z nie dość zdecydowanej reakcji państwa na poprzedni ostrzał ze strony PID 2 maja....