Niewiele wskazuje na zbliżającą się recesję, ale niebotyczne niedobory popytu i podaży testują ograniczenia gospodarki. Pracodawcy w USA tworzą setki tysięcy miejsc pracy miesięcznie i zatrudnialiby jeszcze więcej osób, gdyby mogli je znaleźć. Konsumenci wydają, przedsiębiorstwa inwestują, a płace rosną w najszybszym tempie od dziesięcioleci.
Inflacja na świecie mocno rośnie
Gwałtowna inflacja, gwałtownie rosnące ceny ropy i globalna niestabilność skłoniły prognostów do gwałtownego obniżenia swoich szacunków wzrostu gospodarczego w tym roku i zwiększenia prawdopodobieństwa całkowitego skurczenia się. Inwestorzy podzielają tę obawę: rynek obligacji w zeszłym tygodniu wysłał sygnał ostrzegawczy, który często – choć nie zawsze – zapowiadał spowolnienie.
Zobacz też: Złoto, inflacja i napięcia geopolityczne
Takie przewidywania mogą wydawać się mylące, gdy gospodarka pod wieloma względami kwitnie. Stany Zjednoczone odzyskały ponad 90 procent miejsc pracy utraconych w pierwszych tygodniach pandemii, a pracodawcy nadal zatrudniają w zawrotnym tempie, dodając 431 000 miejsc pracy w samym marcu. Stopa bezrobocia spadła do 3,6 procent, niewiele powyżej poziomu sprzed pandemii, który sam w sobie był najniższy od pół wieku.
Inflacja najwyższa od 40 lat
Jednak dla wielu ekspertów niezwykła siła ożywienia niesie za sobą ziarna jego własnej destrukcji. Popyt — na samochody, domy, posiłki w restauracjach i pracowników, którzy je zapewniają — przewyższył podaż, prowadząc do najszybszej inflacji od 40 lat. Decydenci Rezerwy Federalnej twierdzą, że mogą ochłodzić gospodarkę i obniżyć inflację bez zwiększania bezrobocia i powodowania recesji. Jednak wielu ekonomistów jest sceptycznych, czy Fed może zaprojektować takie „miękkie lądowanie”, zwłaszcza w momencie tak skrajnej globalnej niepewności.
Zobacz też: Poziom inflacji w marcu 2022 roku w Polsce zaskoczył. Co dalej?