Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Davos 2024: Nie ma powrotu do ery darmowych pieniędzy

|
selectedselectedselected

Stopy procentowe na świecie nawet jeśli będą obniżane to na pewno nie do zera, gospodarka Zachodu nie może sobie pozwolić na utratę Tajwanu, a sztuczna inteligencja ma pomagać w pracy, a nie jej pozbawiać – to najważniejsze opinie z Forum Ekonomicznego w Davos.

Davos 2024: Nie ma powrotu do ery darmowych pieniędzy
FABRICE COFFRINI/AFP/East News
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Główne banki centralne – Fed i EBC – prawdopodobnie w drugiej połowie roku zaczną obniżać stopy procentowe, ale rynek zdecydowanie przesadził z dyskontowaniem tempa i skali obniżek – tak można podsumować dyskusję podczas 54. Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Łagodzenie polityki monetarnej pojawia się na horyzoncie, bo nieśmiało zapowiadane w zeszłym roku miękkie lądowanie globalnej gospodarki faktycznie się realizuje. Nie wystąpiła głęboka recesja, a inflacja spada. W styczniu 2023 r., podczas poprzedniego forum strefa euro zmagała się z ponad 9 proc. inflacją CPI, a Stany Zjednoczone z 6,5 proc. Najświeższe odczyty z grudnia 2023 r. wskazują na 2,9 proc. inflację CPI w strefie euro i 3,4 proc. w USA.

„Zaostrzenie polityki pieniężnej było jak dotąd całkiem udane i bardziej udane niż to czego spodziewaliśmy się w Davos rok temu. To co widzimy po obu stronach Atlantyku to coś w rodzaju miękkiego lądowania” – mówił prezes Banku Francji Francois Villeroy de Galhau.

„To rodzi pytanie jaka jest rola polityki pieniężnej w tym miękkim lądowaniu, czy mieliśmy tylko szczęście z powodu dezinflacji cen energii, czy też byliśmy również utalentowani (…) Mogę podkreślić dwa fakty na korzyść polityki pieniężnej. Po pierwsze inflacja bazowa z wyłączeniem cen energii i żywności znacznie spadła (…) Po drugie po obu stronach Atlantyku głównym osiągnięciem polityki pieniężnej było zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych, a następnie zapobieżenie rozprzestrzenianiu się wstrząsów energetycznych na towary i usługi” – uzasadniał.

Reklama

Doświadczenie wystrzału inflacji sprzyja jednak konsensusowi, że do świata zerowych stóp procentowych szybko nie wrócimy. Gita Gopinath pierwsza zastępczyni dyrektor zarządzającej MFW oceniła, że spodziewa się podwyższonych stóp przez następne trzy do czterech lat. Od okresu po Wielkim Kryzysie Finansowym w 2008 roku różni nas jej zdaniem także to, że przesadziliśmy z luzowaniem ilościowym, które powinno być narzędziem stosowanym tylko w głębokich recesjach.

„Nowa normalność nie będzie anormalnością z lat 2015-2022, lub mówiąc w skrócie nie będzie erą łatwych, darmowych pieniędzy. Będzie erą uczciwych pieniędzy” – zgodził się Francois Villeroy de Galhau.

„Jeśli wrócilibyśmy do środowiska bardzo niskich stóp procentowych, oznaczałoby to że nie mamy wzrostu gospodarczego, a to nie byłoby dobre dla nikogo. Mam nadzieję, że uda nam się dotrzeć do środowiska stóp procentowych w przedziale od 3 proc. do 4,5 proc. bo to by oznaczało, że mamy umiarkowaną inflację i realny wzrost w gospodarce oraz występuje koszt kapitału, który jest pozytywnym zjawiskiem bo wymusza ustalanie priorytetów”- mówiła Adena Friedman, prezes Nasdaq.

Warto jeszcze odnotować, że Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego przyznała w Davos, że EBC prawdopodobnie obniży stopy latem, ale ostrzegła, żeby rynki się tym zbyto nie cieszyły bo ta radość „nie pomaga naszej walce z inflacją”.

 

Zobacz także: Gospodarka Niemiec na dnie. Recesja i załamanie w przemyśle – mamy nowe dane!

Reklama

 

Milionerzy uspokajają pracowników

I tak jak bankierzy pochłonięci byli przyszłością polityki monetarnej, tak biznes rozdyskutował się o przyszłości sztucznej inteligencji. Chyba nikt nie wypowiedział tego wprost, ale być może to jej rozwój umożliwił miękkie lądowanie światowej gospodarce.

Specjaliści podkreślali, że w 2023 roku poznaliśmy szeroko technologię AI, ale od 2024 roku wchodzimy w mozolny etap eliminowania jej błędów. Milionerzy w Davos uspokajali jednocześnie, że sztuczna inteligencja nie wyrzuci wszystkich na bruk.

„To jest narzędzie, które zwiększa efekty działania ludzi. Pozwólmy ludziom pracować lepiej i pozwólmy AI wykonywać fragmenty tej pracy” – przekonywał Sam Altman, współzałożyciel OpenAI.

Clara Shih, dyrektor generalna Salesforce AI wyjaśniła jednak, że adopcja AI będzie trójfazowa. Faza pierwsza to aktywne korzystanie z technologii jako pomocy w pracy. Faza druga to świadome obserwowanie technologii w trybie autopilota w celu zapewnienia dokładności. Ostatnią fazą będzie zaufanie, że technologia zadziała już bez nadzoru.

Reklama

Sztuczna inteligencja może nie będzie potrzebować ludzi, ale z pewnością będzie potrzebować mikroprocesorów. I wytwarzaniu najlepszych z nich w jednym miejscu na Ziemi poświęcona był ciekawy panel „Bitwa o chipy” z poniższą wymianą zdań.

„Nagle Zachód traci dostęp do TSMC (fabryki mikroprocesorów na Tajwanie – przyp. red.). Co dzieje się ze światową gospodarką?” – zapytał prowadzący debatę.

„Jeśli Zachód straci dostęp do TSMC to fabryka zostaje zamknięta ponieważ ma bardzo skomplikowany łańcuch dostaw polegający na Japonii, Stanach Zjednoczonych, Holandii i innych. Nie ma scenariusza, w którym TSMC funkcjonuje, ale nie jest podłączona do światowego łańcuchu dostaw” – rzeczowo wyjaśnił Chris Miller, autor głośnej książki „Wielka wojna o chipy”.

Jednocześnie przyznał, że stworzenie takiej fabryki na Zachodzie zajęłoby całe lata i kosztowało biliony dolarów rocznie nie tylko inwestycji w maszyny i kwalifikacje pracowników, ale i utraconych korzyści gospodarczych. Utrata dostępu do Tajwanu, gdzie powstaje 90 proc. najbardziej zaawansowanych procesorów, a nawet do Chin gdzie powstają mikroprocesory z niższej półki jest zatem tym na co Zachód nie może sobie pozwolić.

 

Zobacz także: Giełda w Japonii z nowym rekordem po 35 latach. Wzrosła o 52% w rok

Reklama

 

Ostrzeżenie z Argentyny

Zachód nie może pozwolić również na socjalizm – to już teza najbardziej rewolucyjnego przemówienia z Davos 2024 r. Wygłosił je Javier Milei, prezydent Argentyny anarchokapitalista, który przyleciał do Szwajcarii zwykłym rejsowym samolotem.

„Przybyliśmy tu dzisiaj, aby zaprosić świat zachodni do powrotu na ścieżkę dobrobytu. Wolność gospodarcza, ograniczony rząd i nieograniczony szacunek dla własności prywatnej są niezbędnymi elementami wzrostu gospodarczego. Zubożenie spowodowane kolektywizmem nie jest fantazją ani nieuchronnym losem. To rzeczywistość, którą my, Argentyńczycy, znamy bardzo dobrze”.

„Przypadek Argentyny jest empirycznym dowodem na to, że bez względu na to, jak bogaty możesz być, ile możesz mieć zasobów naturalnych, jak wykwalifikowana i wykształcona może być twoja populacja lub ile sztabek złota możesz mieć w banku centralnym – jeśli zostaną przyjęte środki, które utrudniają swobodne funkcjonowanie rynków, konkurencji, systemów cenowych, handlu i własności prywatnej, jedynym możliwym losem jest ubóstwo” – ostrzegał Zachód.

 

Zobacz także: Długi Polaków rosną, a spółki windykacyjne biją rekordy na GPW

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Marek Pielach

Marek Pielach

Dziennikarz z 20-letnim stażem. Od 2012 r. w Obserwatorze Finansowym, gdzie początkowo pisał o kryzysie strefy euro, ale lista tematów stale się wydłużała: od budżetu, przez fundusze unijne, po wywiady z noblistami. Ostatnio opisuje przystępnym językiem badania ekonomiczne prowadzone w NBP i stara się jak najwięcej dowiedzieć od samych badaczy. Pracę dziennikarza zaczynał w PAP, później przez lata pracował w działach Opinii najpierw Rzeczpospolitej, później Życia Warszawy i Polski The Times. Jest absolwentem Nauk Politycznych na UW i studiów podyplomowych System Finansowy i Polityka Monetarna organizowanych przez INE PAN i NBP. Otwarta licencja


Reklama
Reklama