Piątkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły kolejną próbę skorygowania ostatnich spadków, ale finalnie skończyło się na drugim dniu konsolidacji. W efekcie WIG20 zyskał skromne 0,44 procent przy blisko 990 mln złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG wzrósł o 0,55 procent przy 1,15 mld złotych obrotu.
Z perspektywy końca sesji widać, iż popytowi nie udało się utrzymać wzrostów z wcześniejszych godzin sesji, na co największy wpływ miała korelacja z rynkami bazowymi, które w połowie dzisiejszego rozdania na GPW zaczęły redukować wcześniejszy optymizm. Zamknięcie sesji przez WIG20 w rejonie 2200 pkt. przełożyło się na spadek indeksu w skali tygodnia o 2,34 procent i przedłużenie spadkowej serii na czwarty tydzień z rzędu. Sesja miała też kontekst techniczny, który został zdominowany przez senną próbę przeniesienia WIG20 nad opór w rejonie 2200 pkt. Finalna wartość indeksu wyniosła 2200,91 pkt., więc trudno mówiąc też o jakiejś poważnej odpowiedzi rynku na próbę zanegowania sygnału sprzedaży, który zachęcał do spoglądania w rejon 2130-2100 pkt. Z perspektywy technicznej można mówić o wzroście, który nie odbiera podaży lokalnej przewagi na wykresie WIG20. W istocie w mocy pozostała też linia lokalnego trendu spadkowego, która prowadzi korektę od szczytu hossy w rejonie 2380 pkt.
Do odnotowania jest również fakt, iż rynek nie zdołał się posilić umocnieniem złotego, który w piątek silnie korygował słabość z poprzednich sesji tygodnia. W kontekście wrażliwości WIG20 na kondycję złotego warto pamiętać, iż wykres USDPLN ostrzega przed dalszą presją z tego kierunku i niestety nie pozwala wykluczyć pogłębienia tegorocznej przeceny WIG20 oraz korekty, która sięgnęła już 9 procent wartości indeksu. W przyszłym tygodniu ważna będzie korelacja z rynkami bazowymi, które odpowiedzą skokiem zmienności na wyniki kwartalne amerykańskich spółek technologicznych oraz dane pozwalające szacować przyszłość polityki Fed.