Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Spółki w Katalonii biorą nogi za pas

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

W Katalonii kontrolę nad regionem przejął już właściwy rząd. Rozwiązano tamtejszy parlament, konsekwencje poniesie także Carles Puigdemont. Po pierwszym dniu roboczym od zastosowania środków hamujących deklarację niepodległości Katalonii i po trzydziestu dniach od feralnego referendum nastąpił czas na podsumowania rynkowe. To co udało wykalkulować się badającym sytuację rynkową w Katalonii, jest powodem do niepokoju dla najbogatszego regionu Hiszpanii. Czy Katalonia może stracić to miano?

 

IBEX 35 uszczuplał

W wydawanym w Barcelonie dzienniku La Vanguardia pojawiły się niepokojące analizy dotyczące katalońskiego rynku. Siedem z trzydziestu pięciu spółek wchodzących w skład indeksu IBEX 35 i notowanych na madryckiej giełdzie w przedziale czasu od 2 do 27 października, straciło prawie 2 mld euro na wartości. To spadek notowań szacowany na około 2%. Przyczyna? Trudno doszukiwać się innej niż rozpisane nielegalnie referendum niepodległościowego w Katalonii. Kolejna? Destabilizacja w regionie, niepokoje społeczne, polityczne i gospodarcze. Jednostronna deklaracja niepodległości stała się czynnikiem, który wprowadził spadki na madryckiej giełdzie. Wśród spółek, które dotkliwe odczuły konsekwencje „autonomii” Katalonii są: Caixabank, Sabadell, Gas Natural Fenosa, Abertis Grifols, Cellnex i Colonial. Jak widzimy, są to spółki istotnych sektorów, jak np. bank Caixa i Sabadell.

 

Ucieczka z Katalonii

Reklama

Widząc to co dzieje się na rynku, analizując straty, które wynikają z destabilizacji w regionie, największe spółki ogłosiły exodus z Barcelony i innych miast Katalonii. W obliczu ryzyka politycznego i gospodarczego, zarządy aż 1821 spółek postanowiły przenieść siedziby z Katalonii. Sytuacja zaistniała w ciągu jednego miesiąca naraziła kondycję spółek. Jak podaje dziennik La Vanguardia, w piątek, kiedy oficjalnie kataloński parlament ogłosił niepodległość, na „przeprowadzkę” zdecydowało się aż 140 spółek! Większość z nich miała swoje siedziby w Barcelonie. Przypomnijmy, że wśród nich znalazły się należące do hiszpańskiej czołówki banki: Caixabank i Sabadell. Te już w pierwszym tygodniu po ogłoszeniu wyników referendum podjęły stosowne kroki o przeniesieniu siedzib z Barcelony. Rozsądna kalkulacja i znajomość zachowań rynku w obliczu niestabilności politycznej, pozwoliły na podjęcie prewencyjnych kroków. Działania tych instytucji bankowych poparła agencja ratingowa – Moody’s. To odpowiednie zachowanie w obliczy napiętej sytuacji politycznej. Niestety, mimo tego, giełda i tak nie uchroniła się przed spadkami.

 

Władza ugina się

Sytuację w Katalonii trudno nazwać stabilizującą się. Jednakże regionalne władze posłuchały głosu rozsądku, a raczej zauważyły zaniepokojenie ludzi i to co dzieje się z najlepiej prosperującym gospodarczo regionem w obliczu „niepodległości”. Zgodnie z decyzją rządu centralnego, rozwiązano Parlament Katalonii i zawieszono działanie regionalnych departamentów. Decyzji tej nie postanowili sprzeciwiać się parlamentarzyści na czele z przewodniczącą Parlamentu Katalonii – Carme Forcadell. Parlamentarzystka stosuje się do wytycznych madryckiego rządu, odwołała więc zaplanowane na dziś zebranie członków prezydium. Wytyczne rządu dotyczą także służb mundurowych. Minister Spraw Wewnętrznych mianował nowego szefa katalońskiej policji Mossos d’Esquadra. Odchodzący szef nakazał swoim podwładnym, aby ci stosowali się do rozkazów nowego dowódcy. Coraz więcej najważniejszych osób w regionie rezygnuje z niesubordynacji, gdyż widząc negatywne skutki ogłoszenia niepodległości, trudno jest pogłębiać i tak zaistniałe już ryzyko.

 

Kary

Dopóki ma się poparcie społeczeństwa, a słowo występuje jedynie przeciwko słowu, Puigdemont mógł czuć się nietykalny i bezpieczny. Niestety, konsekwencje ogłoszenie niepodległości dosięgnęły bezpośrednio także samego Premiera Katalonii. W poniedziałek prokurator generalny Hiszpanii – Jose Manuel wystosował oficjalny akt oskarżenia wobec Puigdemonta, członków rządu, prezydium. Oskarża się ich o bunt, zdradę stanu i defraudację środków publicznych. W Hiszpanii za wymienione, grozi nawet do 30 lat pozbawienia wolności. Co robią politycy wobec tego? Hiszpańskie media podają, ze Puigdemont po prostu uciekł do Marsylii. Z francuskiej Marsylii, Puigdemont miał dostać się do Brukseli. Tam ma starać się o status uchodźcy i azyl polityczny. Radykałowie belgijscy są przychylni Puigdemontowi. Innego zdania jest Premier Belgii, który pod żadnym pozorem nie chce udzielić separatyście azylu w swoim kraju. Co więc mają myśleć zwolennicy secesji Katalonii o Premierze-uciekinierze?

Reklama

 

Przez niemalże miesiąc Puigdemont optował za niepodległością, mówił o jej istocie, rozwoju regionu. Teraz, region znajduje się w chaosie, a zadanie ustabilizowania sytuacji w Katalonii pozostało na barkach rządu madryckiego. Należy sprostować wiele kwestii, ale przede wszystkim ocalić najbogatszy region w Hiszpanii przed gospodarczym upadkiem. Region, który odpowiedzialny był za 20% krajowego PKB, przez secesję może znacząco ucierpieć.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Estera Włodarczyk

Estera Włodarczyk

Absolwentka dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się stosunkami gospodarczo-politycznymi oraz ich wpływem na światową ekonomię.


Reklama
Reklama