Zeszły tydzień to przede wszystkim silna korekta na amerykańskim rynku akcyjnym. W przypadku technologicznego NASDAQ spadek sięgnął aż -7,6%, co jest największą tygodniową stratą od wybuchu pandemii 2 lata temu. Główny indeks S&P500 stracił -5,7%. Dużo spokojniej było na parkietach europejskich: DAX osunął się o -1,8%, a CAC40 tylko o -1,0%. Niestety warszawski parkiet wziął przykład z Ameryki: wynik WIG to -4,5%, WIG20 -4,6%, mWIG40 -4,8%, sWIG80 -3,9%.
Sytuacja zewnętrzna dla rynku akcji polega na zwiększeniu ryzyka zaostrzenia polityki monetarnej,
rosnących rentownościach obligacji, choć nie w gwałtowny sposób, i spadającej fali zakażeń „omikronowej” w wielu krajach. Poziom dolegliwości nowego wariantu okazał się faktycznie dużo mniejszy niż delty, liczba zgonów raczej nie przekroczyła poprzednich fal. Wobec tego inwestorzy zachowują się trochę tak, jakby koronawirusa już miało nie być. Sprzedają przede wszystkim te spółki, które dobre wyniki zawdzięczają trendom powstałym po wybuchu epidemii. Dotyka to np. producentów mikroprocesorów, spółki ecommerce jak Amazon, firmy video jak Netflix. Sytuację pogorszyły nie najlepsze wyniki amerykańskich banków za 4 kw. 2021, w tym JPMorgan Chase i Goldman Sachs.
Wśród największych polskich spółek najmocniej tracił Mercator, -27,1%,
po podaniu wstępnych danych finansowych za poprzedni kwartał, gdyż sytuacja na rynku rękawic medycznych powoduje już straty na podstawowej działalności. Spadały też notowania firm, których może dotknąć nadchodząca piąta fala w Polsce - CCC o -19,7%, LPP o -8,7%. Inny był powód spadku koncernów energetycznych – niespodziewana emisja akcji podała w wątpliwość rychłe „odwęglenie”, wobec czego PGE straciło -5,1% a Tauron -11,5%.
W nadchodzącym tygodniu istotnym wydarzeniem będzie środowe posiedzenie amerykańskiego banku centralnego. Co prawda nie nastąpi na nim podniesienie stóp procentowych ale komunikat po nim może mieć duży wpływ na rynki. Będą napływały także kolejne wyniki finansowe spółek w USA.