W otoczenie wpisały się rynki europejskie i niemiecki DAX stracił 0,9 procent przy kosmetycznej zwyżce francuskiego CAC o 0,1 procent, która była zbudowana na reakcji inwestorów na wyniki pojedynczych spółek i zapewne zostanie skorygowania na starcie nowego tygodnia. Dla części wymienionych średnich tydzień był trzecim spadkowym w serii, co powoduje, iż kwietniowe straty indeksów są w przypadku S&P500 czy Nasdaqa Composite stają się największymi w perspektywie miesięcznej od kilkunastu miesięcy. Sumując, główne rynki i indeksy mają za sobą kolejny tydzień w korekcie, który trudno nazwać zaskoczeniem. Na przeceny można i należy patrzeć przez pryzmat korekt po pięciu miesiącach zwyżek w serii, które były w pewnym sensie oczekiwane i których kontynuacja staje się łatwa, gdy zostanie uruchomiona. Naprawdę rynki powielają swoje własne zachowanie z zeszłego roku, gdy indeksy - po kilku miesiącach zwyżek – weszły w trzymiesięczne fale spadkowe, które znalazły kres dopiero w listopadzie.
Nie zmienia to jednak faktu, iż cofnięcia zostały zbudowane są na nowych zmiennych. Pierwszą jest bezpośrednia wymiana ciosów między Iranem i Izraelem, co wcześniej nie miało miejsca. Nie ma wątpliwości, iż w tym wypadku ryzyko geopolityczne zostało przesunięte na nowy poziom, który w szerszej perspektywie nie będzie miał znaczenie dla rynków, ale w krótkiej wpisuje się w impulsy korekcyjne. Kolejną zmienną były dane makro z USA, które były generalnie mocniejsze od oczekiwań i już wymusiły na przedstawicielach Fed - łącznie z prezesem Rezerwy Federalnej, który jeszcze niedawno obiecywał czerwcową obniżkę ceny kredytu – sygnały o braku przestrzeni do korekty polityki monetarnej amerykańskiego banku centralnego.
Pochodną był nie tylko szkodliwy dla akcji wzrost rentowności amerykańskiego długu, która w przypadku papierów dwuletnich sięgnęła psychologicznej bariery 5 procent, ale też odsunięcie w czasie nadziei rynku na zmianę w polityce amerykańskiego banku centralnego. W istocie, wyceny czerwcowej obniżki ceny kredyty w USA spadły do około 16 procent, gdy lipcowa jest wyceniana z prawdopodobieństwem mniejszym od 45 procent. Rynek pozycjonuje się pod pierwszą obniżkę stóp procentowych w USA dopiero we wrześniu i operuje w kontekście, w którym Fed dokona ledwie dwóch cięć do końca roku. Warto przypomnieć, iż jeszcze w marcu rynek wyceniał prawdopodobieństwo czerwcowej obniżki na przeszło 50 procent.
Zobacz także: Kursy walut 22.04.: burza. Strach padł na waluty
Jak zawsze w przypadku rynków w korektach warto pamiętać, iż giełdy mają za sobą pięć miesięcy zwyżek, które w przypadku części indeksów dodały średnim po blisko 30 procent. W takim kontekście na impulsy spadkowe trzeba też patrzeć przez pryzmat pretekstów do korekt, a nie jakiejś radykalnej zmiany w układzie sił. Stale warto pamiętać, iż dobry początek roku na giełdach – zwłaszcza amerykańskich – nie był tylko budowany na nadziejach na obniżki ceny kredytu przez Fed, ale na zaskoczeniach, jak silna może być gospodarka i przymusie wyceny braku recesji. W istocie, ostatnie dane makro w pewnym sensie wpisują się w to, co było uwzględniane w cenach w pierwszym kwartale bieżącego roku.
Problemem jest inflacja w USA, której spadek czytelnie wyhamował i której gaszeniu nie pomaga wzrost cen surowców, a zwłaszcza ropy w kontekście ryzyka szerszego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Szum z tego kierunku przykrył nieco otwarcie sezonu publikacji wyników kwartalnych, ale już w bieżącym tygodniu uwaga rynku wróci na stronę spółek za sprawą raportów członków tzw. Magicznej Siódemki. Wyniki opublikują bowiem spółki Tesla, Meta Platforms, Micorsoft i Alphabet. Uwzględniając fakt, iż w kwietniu Nasdaq Composite spada najsilniej ze wszystkich ważnych średnich, warto liczyć się z pozytywnymi niespodziankami sprzyjającymi przynajmniej próbom wygaszenia korekty. Niemniej, pogłębienie korekty nie będzie żadnym zaskoczeniem, wszak rynki mają już na radarze maj.
Nie przegap najciekawszych artykułów! Obserwuj nas w Wiadomościach Google (GOOGLE NEWS)! Obserwuj FXMAG>>