Indeks szerokiego rynku wzrósł o 0,41 procent przy 1,03 mld złotych. Z perspektywy końca sesji może wydawać się, iż rozdanie miało jakąś dynamikę, ale faktycznie było konsolidacyjne i zdominowane przez czekanie na nowe impulsy, których brakło dziś ze strony rynków bazowych. Wynik byłby jeszcze bardziej neutralny, gdyby w końcówce sesji sektor bankowy nie odpowiedział na komunikat RPP, w którym gracze doszukali sygnałów, iż bank centralny nie widzi przestrzeni do obniżek ceny kredytu w tym roku.
Z perspektywy technicznej sesja nie miała historii, niemniej na wykresie WIG20 do odnotowania jest fakt, iż popytu stale nie stać na zanegowanie poniedziałkowej porażki w rejonie 2380 pkt. Z drugiej strony, podaż nie ugrała niczego, co niosłoby w sobie ważny sygnał sprzedaży i wezwanie do realizacji zysków. W szerszej perspektywie patrząc stale można mówić o konsolidowaniu się rynku pod szczytem hossy, choć nie brakuje też ostrzeżenia, iż WIG20 może być w fazie kreślenia formacji podwójnego szczytu, z linią domknięcia układu w rejonie 2160 pkt. Na chwilę obecną jednak rynkowi bliżej do oporu na 2380 pkt. niż do wsparcia na 2160 procent.
Zobacz także: Kursy walut 08.02.2024: złotówka zaskoczyła Polaków!
Po dzisiejszym zamknięciu indeks jest ciągle ledwie 1,4 procent od szczytu hossy i dalekie 7,9 procent od domknięcia układu podwójnego szczytu. Sumując, stale warto czekać na kolejne impulsy, których należy szukać raczej w postawie świata niż lokalnych zmiennych. Ryzykiem dla rynku pozostaje postawa giełd bazowych w lutym i relacja złotego z dolarem w kontekście dynamicznie zmieniających się oczekiwań inwestorów wobec polityki Rezerwy Federalnej, Europejskiego Banku Centralnego i spekulacji o tym, jak ukształtuje się inflacja i polityka monetarna w Polsce.