Wydaje się, że Rosjanom „blitzkrieg” mający na celu zajęcie Kijowa w ciągu kilku dni się nie udał i teraz powoli zaczynają grzęznąć w wiosennych błotach mając coraz większe problem z zapatrzeniem, którego dostawy są celowo atakowane przez Ukraińców.
Zupełną katastrofą jak na razie jest chyba dla Rosji reakcja Zachodu
Wbrew temu do czego ten ostatni nas przyzwyczaił (Niemcy i inne kraje załatwiające z Rosją swe partykularne interesy typu Nord Stream II) postawa USA i krajów UE stała się jak się wydaje dosyć jednolita, a wprowadzane przeciwko Rosji sankcje surowe. Rosyjski rubel stracił połowę wartości, rosyjska giełda od 25 lutego jest zamknięta, a banki inwestycyjne spekulują nad terminem bankructwa Federacji Rosyjskiej. Na Ukrainę trwają dostawy broni i ochotników z Zachodu, który równocześnie – głównie Polska – przyjął już ponad milion uchodźców z Ukrainy.
Reakcja Wall Street na wybuch wojny była nadspodziewanie mocna
Już pierwszy dzień wojny zakończył się ostatecznie wzrostem indeksów, a jeszcze 7 marca S&P 500 był powyżej dziennych minimów z 24 lutego. Znacznie słabiej radziły sobie giełdy europejskie: niemiecki DAX w porównaniu do poziomu szczytu z początku stycznia tracił ponad 20 proc. Jak się można było spodziewać beneficjentem powstałej sytuacji stały się akcje spółek zbrojeniowych, ale oczywiście nie można przesądzać, że to jest jakiś koniecznie bardzo długoterminowy trend.