Na Wall Street podział tygodnia jest wyjątkowo czytelny, a wynik zdominowany przez środowe odpowiedzi inwestorów na dane. W przypadku S&P500 tygodniowa zwyżka o 1,54 procent została zbudowana na środowym wzroście o 1,17 procent. DJIA wzrósł w skali tygodnia o 1,24 procent, ale tylko w środę zyskał 0,88 procent, gdy Nasdaq Composite zakończył tydzień wzrostem o 2,11 procent głównie dzięki środowemu umocnieniu o 1,40 procent. Na tym tle zmiany na rynkach europejskich zostały zdominowane raczej przez korygowanie siły w poprzednim tygodniu i niemiecki DAX zanotował spadek o 0,36 procent, gdy francuski CAC stracił 0,63 procent.
W przypadku Wall Street zwyżki przełożyły się na przedłużenie wzrostowej serii na czwarty tydzień z rzędu. Wspólnym mianownikiem było solidarne wyznaczenie przez wspominane indeksy najwyższych poziomów w historii. Sumując, rynki rozwinięte, dzięki reakcji na odczyty inflacji w USA, mają za sobą tydzień wymarszu na nowe rekordy hossy, z których na plan pierwszy wybiło się wyjście DJIA nad psychologiczną barierę 40000 punktów.
Zobacz także: Akcje KGHM płyną na fali hossy. To świetny czas dla spółek surowcowych
Patrząc tylko na dane o inflacji, zachowanie rynków – zwłaszcza amerykańskich – jawi się jako uzasadnione. Wskaźnik CPI mierzony M/M wzrósł o 0,3 procent, co jest wartości niższą od marcowego wzrostu o 0,4 procent. W perspektywie rocznej CPI obniżyła się do 3,4 procent z 3,5 procent w marcu. Uważniej śledzony indeks CPI-Core spadł do 0,3 procent M/M z 0,4 procent w marcu przy spadku do 3,6 procent rok do roku po marcowym odczycie 3,8 procent. Problem w tym, iż inne dane były dalekie od dobrych dla rynków akcji. Tylko w przypadku sprzedaż detalicznej w USA można mówić o sygnałach spowolnienia, co kwestionuje nie tylko możliwość podwyżek ceny kredytu przez Fed – takie obawy pojawiły się w kwietniu – ale też scenariusz miękkiego lądowania i wysokiej dynamiki wzrostu gospodarki.
Rynki zagrały w modelu złe dane są dobre, bo przybliżają Fed do obniżek stóp procentowych, ale całość publikacji z zakończonego tygodnia jawi się raczej jako ostrzeżenie przez trudnościami na horyzoncie niż prostą ścieżką prowadzącą do obniżek ceny kredytu przez Rezerwę Federalną, gdy rynki akcji będą mogły szybować na historyczny maksimach i kontynuować rajd rozpoczęty w końcówce października. Sumując, zeszły tydzień – mimo optymistycznego kreślenia przez indeksy nowych rekordów – warto postrzegać raczek jako problematyczny dla akcji niż jednoznacznie pozytywny.
Warto też brać pod uwagę fakt, iż zarówno kwietniowe korekty, jak i majowe zwyżki na rynkach akcji miały w sobie wspólny fundament, którym były nieco przesadne reakcje inwestorów najpierw na marcowe odczyty inflacji CPI w USA, a później na publikację tych samych wskaźników za kwiecień. Dobrze ten fakt oddaje przesada, z jaką rynki przeszły od scenariusza ryzyka podwyżek stóp procentowych w USA, do nadziei na obniżki ceny kredytu na wrześniowym posiedzeniu FOMC. Oczywiście, radykalne przesunięcia wycen polityki Fed były w części zbudowane na wypowiedziach przedstawicieli Rezerwy Federalnej, którzy nie potrafią powstrzymać się od komentowania każdej publikacji szczątkowej, co owocuje zepchnięciem na dalszy plan szerszej perspektywy i odwraca uwagę od trendów w gospodarce.
W naszej opinii publikowane w poprzednim tygodniu dane wskazują, iż rynki akcji wchodzą w okres większej niepewności, która w letnich miesiącach zaowocuje raczej zmiennością niż ruchami w jednym kierunku. Stale widzimy przestrzeń do korekt na rynkach rozwiniętych, które będą budowane na pytaniach o politykę Fed, ale z czasem mogą zmienić się w pytania o recesję. Temat podwyżek ceny kredytu w USA jawi się jako zakończony do czasu, gdy pojawią się kolejne dane z rynku pracy w USA i kolejne odczyty inflacji. W bliższym terminie na plan pierwszy wybije się raport kwartalny spółki Nvidia, który pokaże, w jakim punkcie jest gorączka związana z generatywną AI.
Nie przegap najciekawszych artykułów! Obserwuj nas w Wiadomościach Google (GOOGLE NEWS)! Obserwuj FXMAG>>