Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Korekta potrzebna od zaraz! Amerykańskie indeksy spadły jeden za drugim

|
selectedselectedselected

W zakończonym tygodniu rynki rozwinięte doświadczyły podwyższonej zmienności, która nie przełożyła się na poważne zmiany indeksów. Na Wall Street DJIA spadł o 0,11 procent głównie dzięki cofnięciu w trakcie sesji piątkowej o 0,37 procent. W przypadku S&P500 strata wyniosła 0,42 procent przy spadku na finałowej sesji tygodnia o 0,48 procent.

Korekta potrzebna od zaraz! Amerykańskie indeksy spadły jeden za drugim
freepik
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Czytelniejszą stratę zanotował Nasdaq Composite, który oddał 1,34 procent, ale i w tym wypadku znacząca część spadku została zbudowana na piątkowym cofnięciu o 0,82 procent. W Europie niemiecki DAX wzrósł o 1,13 procent przy zwyżce w piątek o 0,42 procent i wreszcie francuski CAC zyskał 1,58 procent, ale w tym wypadku piątkowy wzrost o 0,32 procent miał nieco mniejsze znaczenie. Tydzień kryje w sobie mocne, procentowe zmiany na poszczególnych sesjach, dla których impulsem – czy też impulsami – były odczyty inflacji CPI i PPI w USA.

Dane zaskoczyły siłą i mocno zachwiały oczekiwaniami rynku wobec przyszłości polityki monetarnej w USA. Wycena prawdopodobieństwa obniżki ceny kredytu przez Fed na marcowym posiedzeniu FOMC wynosi teraz ledwie 10,5 procent, gdy wycena prawdopodobieństwa majowej obniżki spadła do 35,5 procent. Oczekiwania przesunęły się na czerwiec, ale i w tym wypadku wynoszą niespełna 75 procent. Dla porównania, w zakończony tydzień – który sam w sobie zaczął się w kontekście już mocnego przesunięcia oczekiwań - rynki weszły z wycenami terminu pierwszej obniżki w marcu na 17,5 procent, w maju na 61,5 procent i w czerwcu na blisko 94 procent.

 

Popytowi nie pomagały też rentowności amerykańskiego długu, które w przypadku papierów dwuletnich – najwrażliwszych na krótkookresowe oczekiwania rynku wobec polityki Fed – sięgnęły poziomu 4,72 procent przy zamknięciu tygodnia na 4,65 procent. Benchmarkowe papiery dziesięcioletnie płaciły nawet 4,33 procent przy finiszu na 4,28 procent, co oznacza poziom najwyższy od przełomu listopada i grudnia zeszłego roku. Dla porównania, jeszcze przed miesiącem poziom rentowości długu 10-letniego zbliżał się do 3,75 procent. Przyczyną takiego zachowania rynku było rosnące oczekiwanie, iż Fed będzie zmuszony przyjąć postawę wait-and-see i czekać na kolejne dane, które pozwolą ocenić na ile „wypłaszczenie” trendu w spadku inflacji jest groźne dla utrwalenia inflacji na poziomie wyższym od celów polityki monetarnej.

Reklama

Dla rynków akcji oznacza to większą konkurencyjność ze strony rynku długu, redukcję apetytu na ryzyko i generalnie raczej korekty listopadowo-styczniowych – czy już właściwie listopadowo-lutowych – fal wzrostowych. A jednak, częścią tygodnia było też kreślenie przez główne średnie nowych szczytów hossy i w znaczącej części również najwyższych poziomów w historii, czego doświadczyły nie tylko indeksy amerykańskie, ale również europejskie zasilanie oczekiwaniami na obniżki ceny kredytu przez Europejski Bank Centralny, Bank  Anglii czy Bank Szwajcarii. W praktyce rynki stale operowały w kontekście oczekiwań na spadek ceny kredytu przez Fed przy jednoczesnym ignorowaniu ryzyk odłożenia w czasie zmiany w polityce monetarnej w USA.

 

Zobacz także: Kurs euro do dolara: prognozy na najbliższe dni! Analiza głównej pary walutowej EUR/USD (19.02.2024)

 

W naszej opinii zeszłotygodniowe zachowanie rynków wskazuje, iż giełdy szukają kontynuacji wzrostów w oderwaniu od ryzyk, jakie kumulują się wokół akcji. Wspomniane wcześniej zmiany wyceny prawdopodobieństwa obniżek ceny kredytu przez Fed mogą okazać się ciągle zbyt optymistyczne. W istocie rynek raczej odkłada w czasie termin pierwszej obniżki niż skalę zmian. Niewielu oczekuje już sześciu obniżek stóp procentowych w 2024 roku, ale pięć jest ciągle w grze – w czerwcu, lipcu, wrześniu, listopadzie i grudniu – co idzie w czytelnej sprzeczności z sygnałami od przedstawicieli Fed sygnalizującymi przestrzeń do dwóch, może trzech obniżek ceny kredytu w drugiej połowie roku. Inwestorzy zdają się też ignorować fakt, iż zamiast poszerzenia hossy w USA mamy do czynienia z jej zawężeniem. Gracze, kolokwialnie rzecz ujmując, pakują więcej pieniędzy w sektor technologiczny, czego pochodną jest zależność kontynuacji zwyżek od kontynuacji wzrostów coraz węższego grona coraz droższych spółek.

Można zakładać, iż część odporności giełd na spadki jest pochodną czekania na środową publikację wyników spółki Nvidia ogniskującej uwagę rynku ze względu na modę inwestowania w sztuczną inteligencję, która symbolicznie domknie czas spotkania inwestorów z sezonem publikacji raportów kwartalnych przez spółki technologiczne. Warto zatem brać pod uwagę ryzyko, w którym nawet dobre wyniki spółki Nvidia staną się zmienną uruchamiającą tak potrzebną korektę. W szerszej perspektywie patrząc korekta zbuduje przestrzeń do kontynuacji zwyżek, które dziś są oczekiwane nie tylko w 2024 roku, ale i w 2025 roku z racji oczekiwanego powrotu wzrostu zysków do wartości dwucyfrowych.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Adam Stańczak

Adam Stańczak

Przed rozpoczęciem współpracy z DM BOŚ szef analiz w jednym z biur maklerskich. Od kilku lat komentator Prosto z Rynku oraz twórca biuletynu Rynki walutowe i zagraniczne. Związany z rynkiem kapitałowym od lat 90-tych.


Reklama
Reklama