Grudniowe notowania na GPW nie rozpieszczają graczy optymizmem. WIG20 jest ledwie 1,17 procent na plusie wobec zamknięcia z listopada, a pierwsza połowa miesiąca była raczej konsolidacją niż jakimś fajerwerkiem optymizmu. Wszyscy oczywiście mamy na radarze potencjalny rajd Świętego Mikołaja, ale umieszczenie zachowania rynku w perspektywie kwartalnej pozwala zadać pytanie: czy naprawę powinniśmy liczyć na coś znacząco mocniejszego w ostatnich dwóch tygodniach roku?
Jak zawsze w przypadku grudniowych notowań musimy odnotować, iż trzeci piątek miesiąca przynosi rozliczenie kontraktów terminowych na WIG20, więc na dziś rynek jest w pewnym sensie w zawieszeniu, czekając na wyjście z cienia pochodnej. Przy takim założeniu realne szanse na rozwinięcie rajdu Świętego Mikołaja w Warszawie zaczynają się dopiero w poniedziałek, bo wcześniej mamy czekanie na atak dziczy, która co kwartał przejmuje władzę nad rynkiem niczym Hunowie.
Przy okazji – kolejny raz to powtórzę – nie mogę zrozumieć, jak władze giełdy, które mają ambicje nazywać GPW rynkiem rozwiniętym mogą godzić się na takie kuriozum, jak godzina rozliczenia i to szaleństwo, w którym raz na kwartał finałowa godzina sesji jest właściwie wyłączona z normalności? Wszyscy oczywiście rozumiemy problemy związane z dniami trzech czy czterech wiedźm na świecie, ale w przypadku WIG20 trudno to odnieść do czegokolwiek, co ma pozory rynku rozwiniętego. To jest oddanie władzy ogonowi nad psem.
Wracając, w poniedziałek staniemy w Warszawie do gry o zamknięcie roku, który będzie dla WIG20 rokiem spadkowym. Rynek już nie odrobi przeszło 20-procentowej straty, ale z tego bagienka widać całkiem jasną gwiazdę. W IV kwartale wzrost WIG20 wynosi teraz 27,48 procent, co lokuje wynik indeksu na drugim miejscu w historii IV kwartałów (wykres poniżej). Lepszy był tylko IV kwartał 1999 roku, w którym WIG20 wzrósł o 30,22 procent. Wówczas skończyło się marcem 2000 roku i pęknięciem bańki dot-com’ów.
Wyrysowanie rekordu jest w zasięgu popytu. Rynek potrzebuje tylko zamknąć grudzień na 1795 pkt. – brakuje 2,2 procent – a zwyżka kwartalna przekroczy wówczas 30,22 procent i będziemy mogli świętować najlepszy IV kwartał w historii WIG20. Czy w takim kontekście komuś jest potrzebny jeszcze rajd Świętego Mikołaja? Nie sądzę. Zostawmy sobie troszkę na efekt stycznia i generalnie rok 2023, który zapowiada się jako grany w niepewności, zwłaszcza w pierwszej jego połowie.
W pewnym sensie kończymy rok wzrostem naprawdę imponującym. Od dna bessy WIG20 odbił się na blisko 35 procent, co jest pokazem siły rynku, który odstrasza inwestorów od lat. Naprawdę tak dobrego kwartału w wykonaniu WIG20 – już nie tylko czwartego – nie było na rynku od 2009 roku. Oczywiście WIG20 pozostaje zakładnikiem kondycji giełd bazowych i złotego na tle dolara, ale i bez rajdu Świętego Mikołaja możemy świętować dobrą końcówkę bardzo trudnego roku.
Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.
Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.