W gąszczu możliwości na warszawskiej giełdzie, jaki instrument bazowy wybrać na początek przygody z kontraktami terminowymi. Czy ryzyko płynności dotyczy również traderów detalicznych, otwierających niewielkie pozycje? Na te pytania odpowie Grzegorz Zalewski, autor książki Kontrakty terminowe w praktyce i ekspert DM BOŚ.
____partner GPW____
Jak wybrać odpowiedni instrument bazowy dla naszych potrzeb?
Nie będę za bardzo oryginalny – pierwszym kryterium wyboru powinna być płynność kontraktu, czyli wybieramy najbardziej płynnego futuresa, jakim jest oczywiście FW20 na indeks WIG20. Bez względu na to jakie mamy doświadczenie i jaki jest nasz horyzont spekulacyjny, dzięki temu, że będziemy handlować kontraktem o dużej płynności, będziemy mieć niższe spready, mniej poślizgów cenowych. Jeśli mamy już większe doświadczenie, możemy zastanowić się nad mniej płynnymi kontraktami, np. na akcje. W ich przypadku również depozyt zabezpieczający jest niższy. Oprócz tego, jest to najprostszy sposób na zajęcie krótkiej pozycji na akcjach spółek z GPW. Oczywiście nawet na tych najpopularniejszych futuresach akcyjnych, np. na KGHM, CD Projekt czy od czasu do czasu Mercator, nie zawsze będziemy w stanie zrealizować każdą transakcję, jaką chcemy, właśnie ze względu na ograniczenia w płynności. W przypadku takich kontraktów trzeba też zastanowić się nad tym w jaki sposób składamy zlecenia Stop – trzeba bowiem uważać na bardzo szerokie spready, które mogą aktywować nasze zlecenia.
Mniej doświadczonym mówię wprost – nie kombinuj, wybierz najbardziej płynny kontrakt FW20.
Jeśli chodzi o kontrakty walutowe na GPW, to jest z nimi taki problem, że częściej bardziej atrakcyjne i płynne są kontrakty CFD dostępne u brokerów.
Czy dla inwestora indywidualnego ryzyko niskiej płynności na kontraktach jest niewielkie?
Niska płynność również może zaszkodzić traderom indywidualnym, którzy otwierają pozycje o relatywnie niewielkim wolumenie, maksymalnie kilku kontraktów. To wychodzi na jaw szczególnie wtedy, gdy rynek idzie w przeciwną stronę do tej, którą założyliśmy. Wtedy uruchamia się jakiś mechanizm obronny, np. poziom zlecenia Stop. Może okazać się wtedy, że w ogóle nie ma ofert po drugiej stronie rynku, nawet mimo obecności animatora rynku. I wtedy straty mogą być większe niż wynikałoby to z poziomu naszego zlecenia zabezpieczającego.