Amerykański rynek zwrócił swoją uwagę w stronę wystąpienia Powella, które jednak nie zmieniło mocnego optymizmu inwestorów utwierdzających się w przekonaniu o zbliżającym się luzowaniu polityki. Choć przewodniczący Rezerwy Federalnej zaznaczył, że nie ma jeszcze pewności dotyczącej trwałego spadku inflacji do celu 2%, a polityka Fed pozostaje restrykcyjna, tak ogólny wydźwięk wypowiedzi bankiera nie był jastrzębi. To już natomiast wystarczy inwestorom, by w swoich ocenach jeszcze mocniej skłaniać się w stronę luzowania polityki.
To sprawia, że rynki pewnie zmierzają w stronę kolejnych wzrostów, a indeksy amerykańskie wybijają kolejne szczyty. S&P500 po raz pierwszy w historii sięgnął dziś poziomu 5600 pkt.
Mimo pewnego spokoju, jaki rozlał się na rynkach wraz z wystąpieniami Powella, warto zaznaczyć, że Fed wciąż swoje decyzje w głównej mierze będzie opierał na danych napływających z rynku. Jutrzejszy odczyt CPI wobec tego szczególnie mocno może odbić się na rynkach w przypadku negatywnego zaskoczenia wobec rosnących oczekiwań.
Jednocześnie z perspektywy wyceny na rynku akcji jutrzejsza sesja będzie stanowiła preludium do zaczynającego się sezonu wynikowego. Wraz z pierwszymi danymi finansowymi ze spółek możemy spodziewać się sprawdzenia rynkowych wycen. Na razie amerykańskie indeksy rosną dzięki odpuszczeniu widma przedłużenia restrykcyjnej polityki pieniężnej przez Fed. Wzrosty te zbudowane są na założeniu inwestorów o podtrzymaniu pozytywnych trendów w przebijaniu przez spółki oczekiwań rynkowych. Jednakże jeżeli spojrzymy na wyceny najważniejszych sektorów przyczyniających się do tej hossy (w szczególności IT oraz telekomunikacji) zobaczymy, że wskaźniki fundamentalne (m.in. forward P/E) mimo wzrostu oczekiwań rynku w stosunku do poprzedniego kwartału przekraczają coraz bardziej swoje 3-letnie średnie. A to zaczyna zabierać margines błędu dla raportujących spółek. Wraz z szybciej rosnącą wyceną od oczekiwań ewentualne obsunięcie wyników może być tym bardziej bolesne.