W wyniku trwających od początku października zmasowanych rosyjskich ostrzałów rakietowych doszło do poważnej awarii całego systemu energetycznego Ukrainy. W największym ataku 23 listopada uszkodzono większość elektrowni i elektrociepłowni oraz zniszczono liczne budynki mieszkalne i obiekty służby zdrowia. Przez okres od kilkunastu godzin do kilku dni prądu pozbawiona była znaczna część ośrodków miejskich wraz ze stolicą. Wystąpiły także przerwy w dostawach ciepła i wody, wstrzymana została praca elektrowni atomowych, cieplnych i wodnych, stanął transport kolejowy. Służby energetyczne przywracają funkcjonalność systemu, jednak są to działania prowizoryczne, niegwarantujące jego pełnej stabilności. Również zakres kroków zaradczych władz mających złagodzić dotkliwość ostrzałów dla społeczeństwa, takich jak tworzenie punktów grzewczych na terenie całego kraju, nie przystaje do potrzeb.
Wobec nadchodzących mrozów Ukraina staje na progu katastrofy humanitarnej, a prawdopodobieństwo kolejnych ataków będzie ten kryzys jedynie zaostrzać. Niektórzy przedstawiciele miejskich władz otwarcie mówią o konieczności ewakuacji części mieszkańców na okres zimowy. Dramatyzm sytuacji potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która prognozuje, że jeszcze nawet 2–3 mln Ukraińców opuści domy w poszukiwaniu lepszych warunków schronienia przed zimą. Społeczeństwo staje zatem przed następnym wyzwaniem i w najbliższych miesiącach będzie zmuszone stoczyć prawdziwą walkę o przetrwanie. Wcześniejsze doświadczenia pokazały jednak, że na dotychczasowe rosyjskie ataki i zbrodnie Ukraińcy reagowali przede wszystkim nasileniem postaw patriotycznych i wzmocnieniem wzajemnej solidarności.
Skala zniszczeń
Wskutek zmasowanego ataku rakietowego 23 listopada (Rosja wystrzeliła 78 rakiet i dronów, z czego większość stanowiły pociski manewrujące zdolne do precyzyjnego rażenia celów) doszło do czasowego załamania w zasadzie całego ukraińskiego systemu zaopatrzenia w energię. Uszkodzonych i wyłączonych z użytku zostało co najmniej 16 obiektów infrastruktury energetycznej – elektrociepłowni, elektrowni wodnych i podstacji w stolicy oraz w obwodach winnickim, lwowskim, zaporoskim, chmielnickim, połtawskim, a także w Odessie i wielu innych miastach. Od sieci ze względów bezpieczeństwa odłączono wszystkie działające elektrownie atomowe znajdujące się pod kontrolą Kijowa. Ostrzały odbiły się również na połączonej z ukraińską siecią energetyczną Mołdawii – na połowie terytorium tego kraju doszło do wyłączeń prądu. Rosjanie ostrzeliwali nie tylko obiekty energetyczne, lecz także budynki mieszkalne, szpitale, szkoły. W atakach 23 listopada zginęło co najmniej 10 osób, a rannych zostało kilkadziesiąt. Wielu ludzi zostało też bez dachu nad głową.
Służby ratunkowe szybko usuwają uszkodzenia sieci i budynków, jednak w większości są to naprawy prowizoryczne. W istocie działalność całego sektora elektroenergetycznego została zdestabilizowana. Według danych z 29 listopada deficyt mocy wynosi 30%, a dostawy energii ograniczane są we wszystkich regionach (ogłoszone wcześniej harmonogramy wyłączeń stabilizacyjnych nie obowiązują, cały czas mają miejsce awaryjne przerwy w dostawie prądu, m.in. w Kijowie). Sektor energetyczny wymaga ogromnego wsparcia technicznego ze strony Zachodu – potrzeba części zamiennych do remontu obiektów, generatorów prądu, zwiększonych dostaw paliwa. Sytuację dodatkowo komplikuje znaczne prawdopodobieństwo kolejnych uderzeń rakietowych, które będą powodować nowe blackouty.
Widmo katastrofy humanitarnej
Następstwem zmasowanych, powtarzających się ostrzałów jest drastyczne pogorszenie i tak już skrajnie trudnych warunków życia w większości ukraińskich miast i wsi. Powtarzające się w ostatnich dwóch miesiącach wyłączenia prądu uderzają w mieszkańców, ale też dezorganizują pracę infrastruktury krytycznej i funkcjonowanie osłabionej gospodarki (przemysłu, sieci handlowych, firm usługowych itd.). Poza przerwami w dostawach prądu dotkliwe dla Ukraińców były zwłaszcza braki wody, przedłużające się nawet ponad dobę. Brak energii, w wielu miejscach trwający po kilkadziesiąt godzin czy wręcz kilka dni, skomplikował funkcjonowanie infrastruktury krytycznej, m.in. szpitali.
Dramatyzm sytuacji potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia, która oceniła, że Ukraina stoi wobec bezprecedensowego kryzysu energetycznego oraz perspektywy drastycznego pogorszenia stanu zdrowia fizycznego i psychicznego jej mieszkańców. Według WHO 10 mln obywateli tego kraju zagrożonych jest zaburzeniami psychicznymi, m.in. ostrym stresem, depresją czy zespołem stresu pourazowego (PTSD). Organizacja konstatuje, że ukraińska służba zdrowia przechodzi największy kryzys w historii – jej obiekty zostały ostrzelane łącznie 700 razy, a blackouty uniemożliwiają wykonywanie wielu zabiegów ratujących życie.
Działania zaradcze władz
Władze starają się niwelować skutki blackoutu: w kraju zorganizowano ok. 4 tys. punktów grzewczych (nazywanych „punktami niezłomności”) – otwartych całą dobę i mieszczących od kilkudziesięciu do 500 osób. Oferują one ogrzewanie, wodę, prąd, Internet i komunikację mobilną, możliwość doładowania urządzeń, ale także leki i paczki żywnościowe. W Kijowie utworzono ok. 160 takich punktów, we Lwowie – 50. Rząd zliberalizował też zasady sprowadzania na Ukrainę generatorów prądu i stacji ładowania (zwolniono je z cła i VAT-u). Jak podał premier Denys Szmyhal, obecnie do kraju importuje się ok. 8,5 tys. takich generatorów dziennie.
Instytucje państwowe próbują adaptować się do warunków kryzysowych i ustalać nowe zasady działania. Narodowy Bank Ukrainy zapowiedział utworzenie wraz z innymi bankami ogólnokrajowej sieci korzystającej z rezerwowych źródeł zasilania (power banking), do której zostanie podłączonych około tysiąca oddziałów różnych banków w całym kraju....