Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ile trwa wojna na ukrainie

Spokój na rynku walutowym trwał, ale trwał tylko do czasu. Punktem krytycznym okazała się zmasowana inwazja Rosji na Ukrainę, patrząc po tempie przesuwania się wojsk rosyjskich, termin wojna błyskawiczna nie jest na wyrost. Scenariusz, który wydawał się mało prawdopodobny, przynajmniej z perspektywy eurodolara, stał się realny, natomiast siły ukraińskie mają małe szanse w starciu otwartym z tak dużą przewagą wroga, więc pytanie jak aktywna będzie wojna partyzancka. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że Ukraina zostanie włączona w strefę wpływów rosyjskich, ze stacjonującymi tam wojskami i marionetkowym rządem.

 

Inna opcja to długotrwała i krwawa wojna,

co byłoby chyba nawet gorsze dla stabilności rynku finansowego. Niemniej, odwrót kapitału do bezpiecznych schronień trwa i może to na eurodolarze być proces dłuższy. Wsparcie na poziomie 1,12 zostało przełamane i możliwe, że teraz czeka nas ruch na 1,10. Jednak wciąż realnie stabilność czy bezpieczeństwo strefy euro nie są zagrożone, natomiast potencjalne sankcje gospodarcze uderzą też w tempo wzrostu gospodarczego strefy euro, ograniczając pole manewru dla EBC. Z drugiej strony jednak wzrost cen surowców i słabsza wspólna waluta to recepta na powiększanie inflacji. Zaostrzenie ryzyk geopolitycznych może jednak też osłabiać skłonność FOMC do podwyżek stóp. Ewentualne pierwsze gołębie komentarze ze strony członków FOMC mogłyby być wsparciem dla euro, tak samo jak i szybkie rozpoczęcie jakichś rozmów pokojowych Ukrainy z Rosją.

 

Rosja zaatakowała Ukrainę. Rynki w obliczu wybuchu wojny

Reklama

 

Złoty w takiej sytuacji jest podwójnie narażony i to widać po jego reakcji

– w relacji do euro tylko w czwartek stracił ponad 2%, do 4,70, a do dolara prawie 4%, przekraczając opór na 4,20. W piątek następuje kilkugroszowe umocnienie, ale to tylko częściowe odrobienie strat, z bilansem ryzyk po stronie niekorzystnej dla polskiej waluty. Z jednej strony jest to waluta z rynku EM, a więc doświadcza odpływu kapitału z tytuły dyskonta za ryzyko, a z drugiej jest to największy kraj graniczący z Ukrainą po stronie UE i NATO. Ryzyko inwazji na Polskę nie występuje, ale w takich sytuacjach maksyma „przezorny zawsze ubezpieczony” zyskuje na znaczeniu.

 

URL Artykułu

Reklama

 

Kapitał jest wycofywany masowo ze złotego, ale też z polskiej giełdy, tracącej ponad 10% na czwartkowej sesji

Jest to forma paniki i złoty powinien wrócić do stabilniejszych poziomów, ale czy nastąpi to już dziś czy za parę dni albo tygodni – wszystko zależy od rozwoju sytuacji na linii Ukraina-Rosja. Krótkoterminowo polską walutę może też wspierać nadzieja na awaryjną podwyżkę stóp, jak miało to miejsce na Węgrzech. Pytanie tylko, czy w kontekście wcześniejszej retoryki o tym, że na ceny surowców RPP ma zerowy wpływ (to prawda), decyzja o podwyżce stóp faktycznie zapadnie. Przy ryzyku geopolitycznym możliwe, że jej przełożenie na wzmocnienie złotego wcale nie będzie duże. 

Czytaj więcej