Inwestorzy czekać mogą z większymi zakładami do publikacji danych o inflacji CPI za kwiecień z USA (15 maja). W tym tygodniu bowiem dostaliśmy dosyć wyraźny sygnał, że uklepywanie twierdzeń o uporczywości inflacji przez niektórych członków FOMC (np. N. Kashkari) nie wpływa już znacząco na kurs EUR/USD. Po jastrzębich słowach członków FOMC reakcja była ograniczona, bo zaczyna to stać w sprzeczności z danymi sugerującymi spowolnienie (ale jeszcze nie w inflacji, chociaż ta może być opóźniona, bo dopiero teraz mieliśmy spadki cen ropy). Wczoraj takim odczytem był tygodniowy przyrost nowych bezrobotnych, który wyniósł 231 tys., znacznie powyżej oczekiwań. W zestawieniu z danymi za kwiecień tworzy to obraz spowalniającego rynku pracy. Eurodolar odbił wyraźnie od okolic wsparcia na 1,07, ale raczej przebić 1,08 będzie mu trudno, chyba że rynek dostanie jeszcze wyraźnie słabszy od oczekiwań raport UoM.
Czwartek był też dniem decyzji RPP. Sama ona (brak zmian stóp) nie zaskoczyła zupełnie i nie miała większego wpływu na rynek, ale już komunikat po posiedzeniu wyraźnie złotego umocnił. W nim RPP zwraca bowiem uwagę na presję inflacyjną wywołaną w drugiej połowie roku uwolnieniem cen energii, a także obawia się przełożenia wysokiego wzrostu realnych wynagrodzeń na poziom inflacji. W komunikacie dodano zwrot o narastających oczekiwaniach inflacyjnych, a to zostaje przez rynek jasno odczytane jako brak perspektyw na obniżkę stóp w tym roku. Czy nie będzie podwyżek? Pewnie nie, ale dzisiejsza konferencja prasowa prezesa NBP może coś w tej kwestii wyjaśnić i zapowiada się ciekawie. Kurs EUR/PLN wyraźniej przebił wsparcie na 4,30, a więc testować może teraz okolice 4,27. Z kolei kurs USD/PLN wreszcie przebił wsparcie na 4,00, torując sobie drogę do kolejnej bariery na 3,93.