Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Bez stopa, czyli wtopa na własne życzenie i za cudze pieniądze. Recenzja książki „Jak spuściłem 2 miliony”

|
selectedselectedselected
Bez stopa, czyli wtopa na własne życzenie i za cudze pieniądze. Recenzja książki „Jak spuściłem 2 miliony” | FXMAG
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Książka „Jak spuściłem 2 miliony” napisana przez autora o pseudonimie Paweł Bodnar jest chyba pierwszą polskojęzyczną publikacją opisującą osobistą drogę ku nieuniknionej porażce na rynkach finansowych. W tym przypadku konkretnie na kontraktach CFD, mylnie przez niektórych nazywanych „rynkiem Forex”. Można powiedzieć wręcz, że książka jest osobistą terapią autora, który niejako na własne życzenie doprowadził się zarówno do ruiny finansowej, jak i psychicznej. „Jak spuściłem dwa miliony” opisuje z perspektywy pierwszoosobowej, osobistej narracji historię stosunkowo łatwego sukcesu, szybko przeradzającego się w całkowitą porażkę, której fundamentem były chciwość i łamanie elementarnych zasad. Wydana z funduszy zebranych w crowdfundingu w formie self-publishingu książka obiecywała dokładną analizę błędów popełnionych przez autora, a także ujawnienie niewygodnych faktów na temat branży Forex w Polsce. Czy udało się jej spełnić te obietnice i czy jest ona wartościowa dla inwestorów oraz traderów, szczególnie tych rozpoczynających przygodę z rynkiem? Zapraszam do lektury recenzji „Jak spuściłem dwa miliony”.

 

Droga przez mękę

Informacja o kampanii crowdfundingowej na platformie wspieram.to zbierającej fundusze na wydanie pierwszej polskiej książki o osobistej porażce na rynku finansowym rozeszła się na początku lipca zeszłego roku. Sama zbiórka wywołała wiele komentarzy i emocji, jednak nie przełożyło się to na duże zainteresowanie wspierających. Finalnie, pod koniec lipca autorowi o pseudonimie Paweł Bodnar w ostatniej chwili udało się zgromadzić wymagane 9 tys. złotych od 154 osób. Książka zgodnie z planem miała ukazać się w sierpniu zeszłego roku, jednak tak się nie stało. Po zakończeniu zbiórki temat jej publikacji ucichł na wiele miesięcy, co doprowadziło do tego, że wiele osób pogodziło się z tym, że „Jak spuściłem 2 miliony” nigdy nie ujrzy światła dziennego. Książka finalnie została wydana i przekazana wspierającym jej powstanie z niemal rocznym opóźnieniem, pod koniec lipca. O powodach tak dużego opóźnienia Paweł Bodnar opowiada w wywiadzie udzielonym Dawidowi Augustynowi, redaktorowi naczelnemu FXMAG:

 

Od zera do… dwóch milionów na minusie

Reklama

Historia Bodnara rozpoczyna się od tradingu na niewielkim depozycie, który w wyniku sumiennej pracy i konsekwentnego trzymania się zasad zarządzania kapitałem systematycznie rośnie. Rośnie do tego momentu, w którym - dotychczas pracując na etacie w jednym z domów maklerskich - narrator decyduje się na poświęcenie się w całości tradingowi i utrzymywaniu się z niego.

Prawdziwe problemy autora książki rozpoczęły się, gdy zaczął on zarządzać cudzym kapitałem - początkowo w założonym przez siebie „trading roomie”, gdzie wraz ze znajomymi, kompletnie niemającymi pojęcia o spekulacji i nierozumiejącymi zasad rynku, założył mały fundusz. Skończyło się to wyciąganiem ze strat ich kont i zaniedbywaniem własnego tradingu, finalnie zaś znaczną stratą kapitału, spowodowaną naruszaniem zasad zarządzania ryzykiem. Później było jednak jeszcze gorzej, gdyż do Bodnara zgłosił się człowiek, który chciał by ten zarządzał jego milionem euro. Od tego momentu książki rozpoczyna się właściwa historia klęski autora, polegająca na łamaniu zasad i systematycznym traceniu szacunku do samego siebie. Bodnar, kierowany chciwością przyjął w zarządzanie pieniądze i zgodził się na warunki człowieka, który traktował rynek jak bankomat i nie przyjmował do wiadomości ewentualnych strat. Mimo początkowych sukcesów, Bodnar szybko wpadł w spiralę overtradingu, przetrzymywania strat w celu ukrycia przed swoim klientem rzeczywistego stanu rachunku (który śledził wyłącznie stan Balance), a także otwierania niepotrzebnych pozycji. W książce opisuje on jak mocno odbiło się to na jego życiu osobistym i psychice. Na szczególna uwagę zasługuje opis tego, w jaki sposób klientowi udało się owinąć wokół palca Bodnara, który po każdym kolejnym spotkaniu z nim bezskutecznie obiecywał sobie, że to już „ostatnia transakcja”.

Przypieczętowaniem klęski autora była sytuacja po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i jego konsekwentne utrzymywanie pozycji krótkich przeciwko rynkowi, które doprowadziło go do bankructwa, w dodatku na kapitale, który nie należał do niego.

 

 

Narracja prowadzona jest swobodnym, wręcz potocznym stylem wypowiedzi, nie szczędzącym dosadnych epitetów, który może się podobać, choć czasem również irytować. Książka wypełniona jest traderskim żargonem, choć większość pojęć jest wytłumaczona na tyle, aby osoby dopiero zaczynające swoją przygodę z rynkiem mogły je zrozumieć. Na 260 stronach znaleźć można kilkanaście wykresów obrazujących opisywaną przez autora sytuację rynkową i potwierdzających zagrania dużych graczy. W samej książce nie znajdziemy jednak żadnych statementów uwiarygadniających rezultaty Bodnara. Czy „Jak spuściłem 2 miliony” jest dobrą pozycją dla początkujących? I tak i nie. Z jednej strony pokazuje, do jakich skutków może doprowadzić nietrzymanie się zasad, brak rygoru w zarządzaniu ryzykiem i przede wszystkim handlowanie nieswoimi pieniędzmi, co jest cenną lekcją dla każdego. Z drugiej zaś, książka pisana jest z perspektywy doświadczonego tradera, handlującego na wyższych interwałach z wykorzystaniem analizy fundamentalnej, dla którego trading stał się głównym źrodłem utrzymania. Nie jest to najodpowiedniejsza perspektywa dla nowicjuszy. Ponadto już na samym początku książki Bodnara da się wyczuć przekonanie, że początkujący są od razu skazani na „koszenie przez brokera”. Bez wątpienia jednak dla początkujących traderów cenną lekcją będzie to, że nawet, gdy ktoś „wie jak” spekulować, to i tak nie jest odporny na zgubne skutki obciążenia psychicznego, jakie towarzyszy wszystkim traderom.

Reklama

 

Pokonany przez własną psychikę

Bodnar w ostatnim rozdziale książki pisze o tym, że rynek go pokonał. To jednak nieprawda. Pokonała go własna chciwość, niekonsekwencja, łamanie elementarnych zasad i przede wszystkim słaba psychika, która nie udźwignęła ciężaru zarządzania cudzym kapitałem i zgody na nierealne oczekiwania. „Jak spuściłem dwa miliony” być może nawet bez zamierzenia autora skupia się właśnie na problemach psychiki tradera, który nie jest w stanie poradzić sobie w nieprzyjaznym rynkowym środowisku, w którym znalazł się na własne życzenie. W książce momentami irytują próby przeniesienia odpowiedzialności za porażki na „idiotów analityków”, manipulujące „ulicą” media ekonomiczne, gierki polityków, czy wreszcie samych brokerów. Po przeczytaniu całości nie da się jednak ukryć, że autor pokornie przyjął na siebie odpowiedzialność za sytuację, w której się znalazł, bez podejmowania prób usprawiedliwiania swoich decyzji, czy relatywizowania.

 

Bat na brokerów?

Książka w swojej odważnej zapowiedzi na portalu wspieram.to miała zdemaskować nieuczciwe zagrania brokerów i pokazać prawdziwe oblicze tego rynku. Tej szumnej obietnicy „Jak spuściłem 2 miliony” nie jest w stanie spełnić, gdyż w książce znajdziemy zaledwie szczątkowe informacje o takich praktykach brokerów, jak rozszerzanie spreadów, „polowanie na stop lossy”, wystrzały cenowe na wykresie, czy chwilowe odłączanie platformy. Oprócz tego bezsilność w walce z brokerem, który odrzucał wszystkie reklamacje. Gdy już jednak zanosiło się na więcej konkretów, które „zatrzęsłyby branżą”, autor przyznał, że nie poda nazwy brokera, który dopuścił się nadużyć, gdyż jego przedstawiciele zagrozili Bodnarowi, żeby nie „zaczynał wojenki, której nie wygra”. Jeżeli więc ktoś szuka szokujących faktów na temat działania branży Forex w Polsce, to po lekturze „Jak spuściłem 2 miliony” najprawdopodobniej będzie zawiedziony.

 

Czy warto?

Podsumowując, „Jak spuściłem 2 miliony” raczej nie wpisze się do kanonu książek, który każdy inwestor musi przeczytać, jak miało to miejsce w przypadku słynnej „Jak zarobiłem 2 miliony na giełdzie” Nicolasa Darvasa, najprawdopodobniej nie stanie się również bestsellerem. Jednak ze względu na to, że jest to pierwsza polskojęzyczna publikacja tego typu, a także dlatego, że naprawdę zręcznie opisuje zgubne zgubne mechanizmy, mogące zawładnąć psychiką spekulanta, uważam że warto ją przeczytać. Jest też swoistą kontrą wobec wszechobecnej rynkowej narracji sukcesu, która dla wielu czytelników może stać się cenną przeciwwagą w stosunku do tego, co o rynku najczęściej się pisze. Najprawdopodobniej nie będzie to najlepsza książka o rynku, jaką mieliście w rękach, z pewnością jednak nie pożałujecie spędzonego nad nią czasu.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama
Reklama