Wczoraj zakończyło się majowe posiedzenie EBC – siódme z rzędu na którym zapadła decyzja dot. podwyżki stóp procentowych. Ruch był jednak najskromniejszy w całym cyklu w trakcie którego tempo było zawrotne. Wczoraj stopy poszły w górę o 25 p.b. podczas gdy dotychczas zmieniane były o 50-75 p.b. co posiedzenie. Obserwujemy zatem hamowanie procesu zacieśniania polityki monetarnej. Zresztą spodziewane – wczorajsza decyzja była był zgodna z konsensusem.
Komunikat EBC potwierdził, że w ocenie decydentów perspektywy inflacji są wciąż zbyt odległe od realizacji celu banku i zacieśnianie polityki monetarnej jest konieczne. Jednocześnie wybrzmiały zdania o niepewnym charakterze transmisji oraz powtórzenie deklaracji reakcji z posiedzenia na posiedzenie. Na konferencji prasowej C. Lagarde starała się chyba wybrzmieć jastrzębio, ale można mieć wątpliwości czy jej to wyszło. Prezes EBC mówiła, że wczorajsza decyzja była niemal jednogłośna i w Radzie Prezesów nie ma wątpliwości co do konieczności kontynuacji zacieśniania polityki monetarnej, wobec utrzymujących się ryzyk dla utrwalenia inflacji na podwyższonym poziomie.
Tym samym niejako dała do zrozumienia, że na czerwcowym posiedzeniu również dojdzie do podwyżki stóp. Jednocześnie jak zwykle wymieniała szereg ryzyk skierowanych w stronę wyższej inflacji (m.in. wojna w Ukrainie, kształtowanie oczekiwań inflacyjnych, presja płacowa, wysokie marże), ale nadmieniła też o ryzykach skierowanych w drugą stronę (generalnie związanych z silniejszą transmisją polityki monetarnej, zawirowaniami w sektorze finansowym). Summa summarum w jej wypowiedzi wybrzmiała głównie podwyższona niepewność co do perspektyw makro. W takiej sytuacji rynki zareagowały niemal neutralnie (z lekkim akcentem na niższą ścieżkę stóp) na rezultat posiedzenia, gdyż dodatkowe 1-2 podwyżki po 25 p.b. były już wycenione wcześniej, a wnioski po posiedzeniu EBC nie zmieniły specjalnie tej perspektywy.