Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

EBC stopy procentowe

Takiej sesji jak wczoraj nie mieliśmy od marca. Na europejskich rynkach lała się krew, a Warszawa niestety przewodziła temu trendowi. Inwestorzy ewidentnie zaczęli panikować. Dziś obserwujemy delikatne uspokojenie sytuacji, a przed nami seria wydarzeń dużego kalibru. Od dobrych kilku miesięcy rynki ignorowały ryzyko powrotu restrykcji związanych z pandemią. Panowało przekonanie, że nawet jeśli pandemia nie została ostatecznie pokonana, to gospodarek po prostu nie stać na restrykcje podobne do tych wiosną. I właśnie fakt, że ich nie stać, a mimo to je wprowadzają torpeduje nastroje rynkowe w tym tygodniu. Spójrzmy na ponad miesięczny lockdown we Francji: istotne ograniczenie wychodzenia z domu, zamknięcie biznesów, które nie są kluczowe, zakaz podróży między regionami.

Restrykcje może nie są aż tak surowe jak wiosną, ale naprawdę niewiele już brakuje. Jest oczywistym, że uderzenie w gospodarkę będzie duże. W innych krajach restrykcje są nieco lżejsze, ale też są powszechne. W Polsce sytuacja robi się na tyle nieciekawa, że również coraz głośniej mówi się o lockdownie w stylu francuskim. Dziś mamy posiedzenie EBC. W tym kontekście warto pochylić się nad tym, co zrobiły, a co mogą zrobić banki centralne. Szefowa EBC oczywiście powie, że obecnej sytuacji potrzebna jest dalsza stymulacja i Bank być może już dziś powiększy skalę zakupów, ale umówmy się – już do tej pory EBC był na szybkiej ścieżce nacjonalizacji długu publicznego. Jeszcze przed pandemią Bank w zasadzie „wystrzelał się” z efektywnych środków oddziaływania na gospodarkę, a kolejne pakiety zakupowe windują jedynie ceny aktywów (prowadząc później do takich sesji jak wczorajsza) i ułatwiają rządom zadłużanie się, ale za cenę niszczenia prywatnych oszczędności. To trochę tak jakby zwiększać dawkę leku, mimo że już wcześniejsza przekraczała zalecaną. Poza decyzją EBC, czeka nas wstępny kwartalny raport o PKB w USA za trzeci kwartał, który ma pokazać wzrost o 32%! Trzeba jednak pamiętać, że w USA używa się metodologii anualizowania danych, co oznacza, że PKB wzrósłby o nieco mniej niż 8% kwartalnie i byłby nadal ok. 4% poniżej poziomu sprzed pandemią. Dla inwestorów to już trochę historia, ważniejsze będzie to, w jakiej skali europejskie ograniczenia zawitają do USA i jak reagować będzie biznes. Z tej perspektywy tak naprawdę najważniejsze informacje przyjdą wieczorem – kiedy wyniki publikuje wielka czwórka spółek technologicznych – Apple, Amazon, Facebook i Alphabet (Google). Warto zwrócić uwagę, że akcje Microsoftu taniały po bardzo dobrym raporcie, gdyż spółka podała niższe od spodziewanych prognozy. Mimo to, notowania spółek technologicznych nadal utrzymują Wall Street na bardzo wysokich poziomach. W zaistniałej sytuacji złoty znalazł się pod presją i wczoraj euro było najdroższe od wiosny 2009 roku. Aby to się zmieniło konieczna jest stabilizacja na rynkach europejskich, a to z kolei wymaga przekonania inwestorów, że dalszych restrykcji już nie będzie. O 7:40 euro kosztuje 4,6236 złotego, dolar 3,9331 złotego, frank 4,3259 złotego, zaś funt 5,1196 złotego.

Czytaj więcej