13 maja prezydent Recep Tayyip Erdoğan publicznie podał w wątpliwość zgodę Turcji na przyjęcie Finlandii i Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego, wskazując m.in. na wsparcie, z jakiego w tych krajach korzystają antytureckie organizacje terrorystyczne (m.in. Partia Pracujących Kurdystanu, PKK). W podobnym tonie wypowiadał się także minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu. Wypowiedź Erdoğana dzień później złagodził İbrahim Kalın (wpływowy doradca i rzecznik głowy państwa) słowami o otwartych drzwiach, jednak 16 maja prezydent ponownie i kategorycznie podkreślił brak zaufania do Turcji ze strony Finlandii i Szwecji oraz bezzasadność zapowiadanych rozmów z delegacjami tych państw na temat akcesji.
Zasadniczym i oficjalnym powodem sprzeciwu Ankary względem przystąpienia obu krajów do NATO jest udzielenie przez nie schronienia i umożliwienie działania w Skandynawii członkom i sympatykom kurdyjskiej PKK oraz lewackiej DHKP-C, uznawanych przez Turcję (i UE) za organizacje terrorystyczne, a także ludziom oskarżanym o związki z Ruchem Gülena (według władz tureckich odpowiedzialnego m.in. za nieudany pucz w 2016 r.). Ankara od lat domaga się ekstradycji co najmniej 24 poszukiwanych, a szerzej – ukrócenia aktywności środowisk związanych z radykalną z jej punktu widzenia opozycją. Erdoğan skrytykował również oba państwa za nieformalne embargo na eksport broni do Turcji (wprowadzone w 2019 r. po kontrowersyjnych operacjach tureckich wymierzonych w syryjskich Kurdów). Podnosił też kwestie pryncypialne, wspominając o błędnej jego zdaniem decyzji o zgodzie na powrót do struktur wojskowych NATO skonfliktowanej z Ankarą Grecji w 1980 r.
Stanowisko Turcji w sprawie członkostwa Finlandii i Szwecji w Sojuszu ma być przedmiotem rozmów Çavuşoğlu z sekretarzem stanu USA 18 maja. W najbliższych dniach ma również dojść do wizyty delegacji fińskiej i szwedzkiej w Turcji.
Komentarz
- Zarzuty o „wspieranie czy tolerowanie antytureckich organizacji terrorystycznych” przez państwa zachodnie są stałym i poważnym problemem podnoszonym przez Ankarę. PKK dość powszechnie traktuje się w Turcji jako brutalną organizację terrorystyczną, która dąży do podważenia integralności terytorialnej kraju. Dla władz (i części społeczeństwa) równie groźny jest Ruch Gülena, wpisujący się w patologie tzw. „głębokiego państwa”, rozgrywany przez USA w celu uzyskania kontroli nad polityką turecką. Fakt, że zachodnia opinia publiczna i rządy poszczególnych krajów wspierały związane z PKK organizacje w Syrii (a w mniejszym stopniu instytucje powiązane z Gülenem), pozwalając na ich działalność (m.in. finansową, propagandową i szkoleniową) na swoim terytorium, Ankara uważa za akt otwartej wrogości i nielojalności oraz dowód na stosowanie przez sojuszników podwójnych standardów....czytaj więcej