Chiny stoją przed poważnym dylematem. Z jednej strony Pekin jest świadomy konieczności odejścia od węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii. Z drugiej strony – zmaga się z poważnym kryzysem energetycznym, który wymusza ponowne przemyślenie sposobu transformacji sektora. W obliczu tych kłopotów dokonano zwrotu w zobowiązaniach klimatycznych - zamiast ograniczać zużycie węgla, Chiny podążają w przeciwnym kierunku, wywołując międzynarodowe oburzenie i obawy, co do zaangażowania w działania na rzecz klimatu.
Energetyczny dylemat
Ubiegłoroczny szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow ukazał światu, ile są w stanie poświęcić Chiny, aby zredukować emisję CO2. Przed wydarzeniem, Pekin już nie raz ogłaszał konkretne działania mające na celu dekarbonizację gospodarki. Przykładowo, podczas COP21 prezydent Xi Jinping zadeklarował, że Chiny dążą do osiągnięcia szczytu emisji CO2 przed 2030 r. i neutralności węglowej przed 2060 r. Biorąc pod uwagę ogromną rolę kraju w globalnej emisji, taka obietnica była na wagę złota z perspektywy walki ze zmianami klimatycznymi. Chiny obiecały, że nie będą prowadzić za granicą nowych projektów energetycznych zasilanych węglem (obecnie kilkadziesiąt krajów na świecie posiada elektrownie węglowe budowane we współpracy z Chinami). Podobnych zobowiązań dotąd było jeszcze kilka. Podczas COP26 Pekin podpisał umowy, mające na celu zwalczanie wylesiania i wspieranie rozwoju odnawialnych źródeł energii oraz, pomimo trwających napięć politycznych, porozumiały się z USA w sprawie zacieśnienia współpracy klimatycznej. Część obserwatorów jest zadowolonych z takiego obrotu spraw.
Jednak są i tacy, którzy wyrażają się z rezerwą wobec zaangażowania Pekinu w walkę ze zmianami klimatu. Szczególnie podnoszono kwestię węgla, gdyż podczas COP26, Chiny (wraz z Indiami) nie opowiedziały się za całkowitą rezygnacją z tego surowca, ale za stopniowym wycofywaniem się z niego. Pekin jest ostrożny w deklaracjach dotyczących zaprzestania używania węgla z kilku powodów. Po pierwsze, chociaż Chiny poczyniły postępy w przechodzeniu na czystą energię, to surowiec odpowiada za większość produkcji energii elektrycznej w kraju (wykres 1.). Po drugie, mają duże zasoby węgla, które relatywnie łatwo eksploatują. Próby oparcia energetyki na ropie czy gazie (pomimo odkrywania złóż na terenie państwa) zawsze były niewystarczające. Po trzecie, ożywienie po lockdownie i wzmożony popyt na chińskie towary zwiększyły zapotrzebowanie firm na energię, którą - jak sądzono - najszybciej mogły wygenerować szybko budowane elektrownie węglowe. W minionym roku Chiny uruchomiły ponad trzykrotnie więcej nowych elektrowni węglowych niż reszta świata.
Stan obecny
W ostatnich dekadach Chiny stały się największym emitentem CO2, odpowiedzialnym za 1/3 globalnej emisji, a także państwem zużywającym najwięcej energii na świecie (wykresy 2. i 3.). Analizując tylko produkcję stali i cementu w Chinach, emitują one więcej CO2 niż cała Unia Europejska. Chiński sektor energetyczny odpowiada za prawie 90% uwolnionych gazów cieplarnianych, stąd dążenie Pekinu do neutralności węglowej wiąże się bezpośrednio z transformacją energetyczną. Oszacowano, że w latach 2015-2020 emisja CO2 rosła w Chinach w średnim tempie 1,7% rocznie, za co odpowiadał przede wszystkim węgiel (wykres 4.). Pomimo, że kraj doświadczył lockdownu na skutek pandemii, to emisja i tak zwiększyła się o 1,5% rok do roku, a produkcja energii z paliw kopalnych wzrosła o 2,5% r/r. Głównym konsumentem energii jest sektor przemysłowy (wykres 5.).
Chiny posiadają największą na świecie moc elektrowni węglowych. Zużywają ponad połowę tego surowca na świecie (około 57%). Zgodnie z danymi za styczeń 2021 r. elektrownie węglowe dostarczały moc 1042,9 GW, co stanowi ponad czterokrotność mocy takich elektrowni w USA (drugie miejsce w tym rankingu). Emisje CO2 ze spalania węgla osiągnęły w 2019 r. 7,2 mld ton (około 70% emisji kraju), co obrazuje wykres nr 4.
Polityka energetyczna w perspektywie historycznej
Ostatnie dekady polityki energetycznej w Chinach ukazały, jak zmieniało się nastawienie Pekinu do ekologii. Jeszcze w latach 90. XX wieku nie poświęcano znacznej uwagi zmianom klimatu i odpowiedniemu prowadzeniu polityki energetycznej. Dopiero pod koniec minionego stulecia powoli zaczęto włączać do niektórych strategii i planów gospodarczych kwestie środowiska naturalnego oraz bezpieczeństwa energetycznego. Wraz z rosnącą świadomością zmian klimatycznych i ich wpływu na Chiny, a także powstawaniem badań opisujących skutki degradacji środowiska, w 2007 r. ogłoszono Narodowy Program Zmian Klimatu. Także plany pięcioletnie podejmowały próby oszczędzania energii i kontroli emisji. Warto wspomnieć, że w ramach XII Planu Pięcioletniego ustanowiono rynek emisji CO2, co było etapem wstępnym dla powstania systemu handlu uprawnieniami do emisji. W wyniku alarmujących wskaźników zanieczyszczenia powietrza wydano Plan Działań na rzecz Zanieczyszczenia Powietrza (2013-2017), a tzw. Strategia Nowej Normalności kładła szczególny nacisk na zrównoważony rozwój.
Przełomem w polityce klimatycznej i energetycznej Chin było Paryskie Porozumienie Klimatyczne, w którego tworzeniu Pekin aktywnie uczestniczył. Właśnie wówczas zadeklarował, że maksymalnie do 2030 r. Chiny pragną osiągnąć szczyt emisji i znacząco zredukować ich intensywność. W ramach porozumienia opracowano sektorowy XIII Plan Pięcioletni dla Rozwoju Energetyki (2016-2020), który po raz pierwszy w historii wyznaczył wiążący cel dotyczący udziału zużycia energii węglowej na poziomie 58% lub niższym, co zostało już osiągnięte (wykres 6.). Wprowadzano także inne strategie związane z ograniczaniem emisji, m.in. trzyletni plan działania w zakresie zanieczyszczenia powietrza (2018-2020) czy uruchomienie wspomnianego krajowego systemu handlu uprawnieniami do emisji. Chiny starają się także utrzymać miejsce światowego lidera w zakresie opierania się na OZE. Wyliczono, że w 2021 r. połowa oddanych do użytku elektrowni bazowała na OZE (zainstalowano elektrownie słoneczne wytwarzające 54,9 GW i elektrownie wiatrowe generujące 17 GW). Nie można też zapominać o ambitnych planach Pekinu związanych z energią jądrową, w której upatrują alternatywy dla węgla. W ciągu najbliższych 15 lat powstanie 150 nowych reaktorów (to więcej niż wybudowano na świecie w ostatnich 35 latach). Obecnie w Chinach działa 51 reaktorów, a 18 jest w budowie. Dla porównania, w USA (obecny lider w zakresie produkcji energii jądrowej) funkcjonują 93 reaktory, zaś kolejne 2 znajdują się w budowie.
Obecnie wprowadzany XIV Plan Pięcioletni również obliguje Pekin do sformułowania strategii wynikających z zobowiązań klimatycznych. Sednem tego dokumentu są jednak kwestie związane z oszczędzaniem energii, zwiększeniem wydajności, poprawą bezpieczeństwa energetycznego i ograniczeniem zanieczyszczeń. Plan jest naturalnym rozszerzeniem wcześniejszej polityki, ukazującym raczej ostrożną ewolucję, a unikającym rewolucji w energetyce. Odnosi się też do promowania działań w zakresie kluczowych programów i technologii energetycznych, które ułatwią taką transformację.
Ważną rolę w wypełnianiu chińskich zobowiązań klimatycznych odegra otwarty w ubiegłym roku rynek emisji, działający na podobnych zasadach do funkcjonującego w Europie. Problemem pozostaje cena rynkowa emisji CO2, która w Chinach jest bardzo niska. Zwykle zalecano, aby cena CO2 wynosiła od 40 do 80 USD za tonę do 2020 r. i od 50 do 100 USD za tonę do 2030 r. Jednak w Chinach wynosiła z końcem 2021 r. około 54 juany za tonę (ok. 8,5 USD), na początku tego roku zwiększyła się do 58 juanów (ok. 9 USD) i prognozuje się jej wzrost do 65 juanów (około 10 USD) do końca 2022 r.
Dwie drogi
Chińska strategia rozwoju energetyki to w rzeczywistości wybór między starym a nowym podejściem do transformacji sektora. Wypróbowana ścieżka, którą mogą podążać Chiny, to droga już wydeptana przez wiele krajów (od węgla po ropę i gaz, a następnie przejście na energię odnawialną). Jednak taka strategia wiąże się z kilkoma problemami. Jednym z nich jest zbyt powolne wypełnianie wymogów Porozumienia paryskiego. Ponadto, ten wybór zagraża stabilności energetycznej i bezpieczeństwu środowiska naturalnego, a także zachwieje ciągłością dostaw. Ostatecznie narazi chińską gospodarkę na ryzyko związane z popytem na towary produkowane niskoemisyjnie. Co więcej, Chiny podążając utartym szlakiem mogą zaprzepaścić szansę na skorzystanie z innowacyjnych rozwiązań związanych z zielonym rozwojem, a system energetyczny stanie się dość kosztowny w perspektywie średnio- i długoterminowej.
Z drugiej strony, Pekin ma do wyboru innowacyjną ścieżkę, którą zaprezentowano podczas 19. Kongresu Komunistycznej Partii Chin (listopad 2017 r.). Wówczas mówiono o budowaniu czystego, niskoemisyjnego, bezpiecznego i wydajnego systemu energetycznego. Chiny musiałby powrócić do strategii bezpieczeństwa energetycznego nazwanej „Czterema reformami i jedną współpracą”, zaproponowanej przez Xi Jinpinga podczas konferencji Grupy Kierowniczej ds. Finansowych i Gospodarczych przy KC KPCh w czerwcu 2014 r. Strategia obejmowała cztery równoległe reformy — strony popytowej, w celu ograniczenia marnotrawstwa energii, strony podażowej, mającą na celu dywersyfikację źródeł energii, reformę ulepszającą technologie energetyczne i reformę wprowadzającą mechanizmy rynkowe do sektora energetycznego.
Niezależnie od tego, którą opcje wybiorą Chiny, konsekwencje będą odczuwalne w całej gospodarce. Należy mieć świadomość istniejącego konfliktu interesów. Z jednej strony, chcąc ograniczyć emisyjność, należałoby zredukować przerobowość branż odpowiedzialnych za zużycie energii, z drugiej natomiast – Pekin walczy o utrzymanie wzrostu gospodarczego na przyzwoitym poziomie, szczególnie podczas pandemii. Konflikt jest też widoczny wśród różnych organów państwowych, które odmiennie zapatrują się na ścieżkę transformacji energetycznej.
Turbulencje gwarantowane
Transformacja energetyczna to także realne niebezpieczeństwo blackoutów. W chińskich mediach pojawiły się doniesienia, że większość prowincji już doświadczyła przerw w dostawach energii oraz jej racjonowania. Oficjalna narracja tych wydarzeń w chińskich mediach za stan rzeczy obwinia braki w produkcji energii czy pośpiech władz lokalnych, aby osiągnąć cele w zakresie kontroli zużycia. Jednak bezpośrednią przyczyną było silne uzależnianie od węgla oraz regulacja cen.
Prawie do końca 2002 r., ceny energii elektrycznej były ściśle kontrolowane przez rząd. Potem Rada Państwa opublikowała plan reformy systemu elektroenergetycznego częściowo oparty na wycenie rynkowej. We wrześniu 2019 r. wprowadzono częściowo rynkowy mechanizm cen energii elektrycznej, aby obniżyć koszty prądu dla przedsiębiorstw. Zniesiono też powiązanie cen węgla z energią elektryczną. Od początku 2020 r. zaczął funkcjonować system rynkowy oparty na benchmarku i cenach zmiennych. Na początku reformy limity wahań ustalono na 10% wzrostu i 15% spadku. Obecnie możliwość fluktuacji zwiększono do 20%. Zapowiadane są też dalsze deregulacje rynku.
Jednak coś poszło nie tak. Ożywienie chińskiej gospodarki po lockdownie groziło inflacją. Chcąc ją zahamować, obniżano ceny prądu, a wytwórcy energii otrzymywali zgodę na redukcję zapasów węgla, aby nie kupować droższego i nie podbijać cen. Chociaż elektrownie mogły negocjować długoterminowe kontrakty z operatorami sieci w określonym przedziale cenowym, co teoretycznie miało im umożliwić wypracowanie wyższych marż, to skutek był odwrotny - funkcjonowanie wielu elektrowni węglowych spowodowało nadpodaż energii i ostatecznie wylicytowane przez operatorów sieci ceny były niskie (co współgrało ze strategią antyinflacyjną Pekinu). Elektrownie węglowe często realizowały straty, więc system energetyczny się załamał.
Chociaż zachodnie agencje donoszą, że Chiny - ratując się przed niedoborami energii - będą budowały kolejne elektrownie węglowe, to taki wniosek nie wypływa z zapisów spotkań chińskiego Narodowego Komitetu ds. Energii. Faktycznie dokończone zostaną elektrownie będące w budowie, ale o tworzeniu nowych nie ma wzmianki. Pekin zdaje sobie sprawę, że takim ruchem wiele nie zdziała. Należy być raczej przygotowanym, że władze, ratując sytuację, będą wywierały presję na zwiększanie podaży węgla oraz wzrost cen prądu. Stąd też Chiny nie mogły opowiedzieć się za eliminacją węgla podczas szczytu klimatycznego w Glasgow.
Podsumowując, Chiny deklarują przyspieszone przejście na czystą energię. Jeszcze nie podjęto decyzji, jaką ścieżką będą podążać. Niezależnie od wyboru, w długim okresie transformacja przyniesie spore korzyści gospodarcze, innowacyjne, związane z zatrudnieniem i - o czym nie wolno zapominać - wizerunkowe, gdyż pomoże zbliżyć się światu do osiągnięcia celów klimatycznych. Trudno jednak nie brać pod uwagę tego, że mogą zdarzyć się istotne zwroty akcji w chińskiej polityce energetycznej. Taka transformacja jest trudna i wymaga wprowadzania bieżących korekt, jak chociażby ostatnią, związaną z kryzysem energetycznym. Jednak opóźnienie Chin w realizacji zobowiązań klimatycznych niekoniecznie oznacza odrzucenie międzynarodowej odpowiedzialności klimatycznej. Czas pokaże czy to tylko korekta, czy zwrot w polityce energetycznej.