Dane o PKB spłyną też z innych europejskich gospodarek takich jak: Norwegia, Rumunia, Węgry, Słowacja i strefa euro. Do tego dojdą wystąpienia przedstawicieli banków centralnych: Bailey (BoE), Nagel (Bundesbank), Goolsbee (Fed) i Barr (też Fed).
USA: jakie wnioski płyną ze styczniowej inflacji?
Styczniowa inflacja wyniosła 0,3% m/m wobec konsensusu na poziomie 0,2% m/m. Jednocześnie ceny bazowe zwyżkowały o 0,4% m/m, a mediana oczekiwań ankietowanych ekonomistów uplasowała się na 0,3% m/m. Takie liczby miesięczne przełożyły się na przyspieszenie wskaźników rocznych odpowiednio do 3,1% oraz 3,9%. Czy dane są powodem do obaw dla Fed? Na pewno są w pewnym stopniu niepokojące, niemniej wydaje się, że amerykański bank centralny może na razie spać dość spokojnie.
Patrząc na dane w rozbiciu miesięcznym można zauważyć, że struktura styczniowego wzrostu była podobna do tejże z ostatnich miesięcy. Mamy tutaj na myśli przede wszystkim wciąż pokaźny wkład ze strony usług bazowych. Niemniej skala styczniowego wzrostu była zdecydowanie większa niż ostatnio - wzrost usług bazowych o 0,7% m/m. Tak solidny wzrost był główną przyczyną, dla którego inflacja bazowa podskoczyła dość wyraźnie. Co istotne, wzrosty cen usług bazowych nie były skoncentrowane na jednej pozycji, a dotknęły raczej szerokiego zakresu kategorii koszyka.
To jednak nie wszystko, bo w styczniu mocniejsze wzrosty odnotowaliśmy także w przypadku cen żywności, które zwyżkowały o 0,4% m/m (wyraźniej powyżej wartości z poprzednich miesięcy). Jedynie ceny energii wpisały się w trwający trend i kolejny miesiąc z rzędu zanotowały spadek, tym razem o 0,9% m/m. Pierwsza paczka danych w nowym roku potwierdziła również, że inflacja w dobrach zniknęła na dobre (ceny w tej kategorii po raz kolejny spadły), ale problemem mogą być ceny usług. W tym świetle ciężko nie wiązać tego z podwyższoną dynamiką płac. Z drugiej strony liczymy przecież na wzrost produktywności pracy, więc efekt netto nie powinien być niekorzystny z punktu widzenia celu inflacyjnego Fed.
Zobacz także: Wiadomości zagraniczne: negatywna niespodzianka z USA, dobre wieści z Niemiec
Silny wzrost cen usług bazowych poskutkował wyraźnym zwrotem jeśli chodzi o ceny bazowe z wyłączeniem czynszy. Impet wzrostu tej części koszyka ewidentnie przyspieszył, co może rodzić pewne obawy dla Fed. Inna sprawa to fakt, że ceny czynszy niespecjalnie chcą spadać (w styczniu odnotowaliśmy zwyżkę o 0,6% m/m). Czy to duży problem dla Fed?
Naszym zdaniem styczniowe dane niespecjalnie zmieniają obraz dla perspektywy polityki pieniężnej z kilku powodów. Po pierwsze, styczniowe dane zawsze są zaburzone przez zmianę czynników sezonowych, które mogą namieszać w danych odsezonowanych, a właśnie na takie patrzymy w przypadku amerykańskiej inflacji. Po drugie, przy okazji ostatniego raportu PKB za czwarty kwartał dostrzegaliśmy raczej normalizację deflatorów na poziomach zgodnych lub bardzo bliskich celu inflacyjnego Fed. Po trzecie, celem inflacyjnym dla Fed nie jest miernik CPI a PCE. Tymczasem jak się okazuje, impet wzrostu tego drugiego wskaźnika jest zauważalnie niższy, a dywergencja ta pojawiła się pod koniec ubiegłego roku. Jeśli więc dane PCE okażą się ponownie lepsze (niższa inflacja), wówczas Fed może wciąż sądzić, że obniżka stóp w pierwszej połowie roku jest możliwą opcją.
Reakcja rynkowa na wczorajsze dane okazała się bardzo żywiołowa. Na stopie procentowej obserwowaliśmy wzrosty wzdłuż całej krzywej, choć największy ruch skoncentrowany był na krótszym końcu. Jednocześnie wyraźnej aprecjacji uległ dolar, a rynki akcyjne zaliczyły korektę. Ruchy te poskutkowały również przeceną polskich papierów skarbowych oraz złotego. Po danych wiara uczestników rynku w obniżki stóp w USA zmalała do ok. 90pb z okolic 110pb przed publikacją raportu. Obecnie rynek przypisuje ok. 50% szans na pierwszą obniżkę w czerwcu.
Jak zachowywać się mogą obligacje w kolejnych tygodniach? Kluczowa wydaje się interpretacja danych inflacyjnych, nie tylko CPI, ze strony Fed. Jeśli Fed będzie raczej bagatelizował potencjalne odbicie inflacji, wówczas rynek może przyjąć, że powinniśmy oczekiwać wyższą inflację w dłuższym okresie. W takim scenariuszu możliwe byłoby stromienie krzywej. Jeśli jednak Fed zmieni retorykę ponownie na bardziej jastrzębią, sugerując na przykład możliwość kolejnych podwyżek w razie konieczności, wtedy wiara uczestników rynku w trwałe osiągnięcie celu inflacyjnego powinna wzrosnąć. To potencjalny scenariusz na niższe stopy na dłuższym końcu z jednoczesnym przesunięciem krótszych stóp w górę (wycenianie scenariuszy recesyjnych).