Dane z rynku pracy i produkcji przemysłowej za styczeń nie napawają nadmiernym optymizmem. Zatrudnienie wzrosło dużo słabiej niż prognozowaliśmy (tu na pocieszenie warto przypomnieć fakt, że mniej mówi to o samym styczniu, a więcej o całym zeszłym roku). Słabsza była również produkcja przemysłowa. Jedyne co zaskoczyło na plus to wynagrodzenia (choć w kontekście wciąż pozostającej wysoko inflacji można się zastanawiać, czy to na pewno tak optymistyczny fakt).
Przeciętne miesięczne nominalne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 13,5% r/r.
To zdecydowanie lepszy wynik zarówno od naszej prognozy (12,7% r/r) jak i konsensusu (12,6% r/r). To też kolejny sygnał, że obniżenie dynamiki w grudniu do 10,3% r/r nie warto traktować jako jakiejkolwiek wskazówki co do kierunku dalszych zmian. Płace nominalne przez resztę roku dalej będą utrzymywać się na wysokim poziomie.
Głęboko ujemne pozostają płace realne. Inflacja r/r jest wyższa niż przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw r/r. Tylko tyle i aż tyle. Ma to niewątpliwie negatywne konsekwencje dla konsumpcji gospodarstw domowych (i perspektyw tejże konsumpcji, choć naszym zdaniem spadki inflacji od marca będą tu miały spore, pozytywne znaczenie). Można jednak odnieść wrażenie, że w ostatnim czasie w dyskursie publicystyczno/polityczno/medialnym fakt ujemnych płac realnych stał się jakoby lepszym zamiennikiem problemu inflacji. Czasem odnosimy wrażenie, że niektórzy chcą nas przekonać, że to nie inflacja jest problemem, a właśnie owe ujemne płace realne. W takim stawianiu sprawy gubi się to, który czynnik odpowiada za to, że te płace realne są ujemne (spadają). Rzut oka na wykres powyżej powinien wystarczyć, żeby to dość szybko i łatwo określić. Dynamika płac nominalnych jest regularnie znacząco powyżej tej notowanej przez wiele poprzednich lat, a jednak płace realne są ujemne. Drugą składową definicji płac realnych jest inflacja. Jakkolwiek nie nazwiemy w przestrzeni publicznej tego problemu, to ciągle jest inflacja. Płace nominalne "robią" co mogą, ale inflacja - dopalana dodatkowo czynnikami egzogenicznymi - po prostu jest szybsza.
Wracając do styczniowych danych, łatwo można zauważyć, że wzrosty płac były dość powszechne. Trudno wskazać tu jedną kategorię, która by wysunęła się zdecydowanie na przód.
Nie zmienia to faktu, że płace w niektórych kategoriach rosły szybciej niż w innych. Dobrze radziły sobie płace w górnictwie i energetyce. Kolejne miesiące mogą przynieść dalsze wzrosty wynagrodzeń w tych kategoriach (nowe porozumienia płacowe w PGG i w PGE w Bełchatowie). Nawet jednak po wyłączeniu wspomnianych kategorii, w wielu innych branżach również odnotowano wzrosty.
Perspektywy dot. wzrostu płac w tym roku przedstawiliśmy w naszych Scenariuszach na 2023 rok. Choć od momentu publikacji raportu minęło już trochę czasu, to wciąż czujemy się z nimi komfortowo.