Dane z rynku pracy i produkcji przemysłowej za styczeń nie napawają nadmiernym optymizmem. Zatrudnienie wzrosło dużo słabiej niż prognozowaliśmy (tu na pocieszenie warto przypomnieć fakt, że mniej mówi to o samym styczniu, a więcej o całym zeszłym roku). Słabsza była również produkcja przemysłowa. Jedyne co zaskoczyło na plus to wynagrodzenia (choć w kontekście wciąż pozostającej wysoko inflacji można się zastanawiać, czy to na pewno tak optymistyczny fakt).
Produkcja sprzedana przemysłu zawiodła (przynajmniej nas, szacowaliśmy powyżej 6% r/r). Wzrost w ujęciu m/m był niewielki (dane odsezonowane). Inaczej mówiąc, odsezonowany strumień produkcji był na podobnym poziomie co miesiąc wcześniej.
Zanim przejdziemy do winnych słabego wyniku, to szybko rzućmy okiem na te kategorie, które próbowały ratować cały indeks. Były nimi górnictwo i produkcja energii. W górnictwie powodem jest najprawdopodobniej specyfika odsezonowania. W poprzednich latach, co roku styczeń był okresem ze znaczącym spadkiem produkcji - algorytmy odsezonowania oczekiwałyby podobnego zachowania. Tymczasem, od momentu agresji Rosji na Ukrainę zachowanie szeregu produkcji w górnictwie istotnie się zmieniło (regularnie wyżej, co nie dziwi biorąc pod uwagę okoliczności). Stąd wystrzał na odsezonowanych danych (dane nieodsezonowane pozostają po prostu na podobnym poziomie co miesiąc wcześniej). Odwrotnym przypadkiem jest produkcja energii - tu styczeń to regularnie najwyższe wartości w ciągu roku i nie inaczej było tym razem. Jednak nawet wziąwszy pod uwagę sezonowości, produkcja energii sporo wzrosła. Nie umiemy tego wytłumaczyć, szczególnie biorąc pod uwagę ciepły styczeń. Być może to nowy/stary problem z deflatorami.
Skoro tu było tak dobrze, to gdzieś musiało być zdecydowanie źle. Tym "gdzieś" jest przetwórstwo przemysłowe. Tu spowolnienie było bardziej niż widoczne - spadek miesięcznej odsezonowanej dynamiki był największy od czasu pierwszych "covidowych" miesięcy. Tu jednak zalecamy wstrzemięźliwość przed nadmiernym biciem na alarm, to też może być kwestia odsezonowania, np. problemów z odsezonowaniem na końcu próby. Kwestie odsezonowań nie wyjaśniają jednak z pewnością całości spadku produkcji w przetwórstwie przemysłowym.
Spójrzmy w kategorie, które za nim stały. Wyraźne spadki odnotowano w kategoriach produkcji odzieży, żywności i napojów. To jednocześnie kategorie, które słabo wypadły w odczycie sprzedaży detalicznej sprzed miesiąca. Tu też szukalibyśmy powodów (słabnący popyt, w obliczu np. wysokiej inflacji). Spadły też jednak indeksy w innych kategoriach. Słabszą produkcję w sektorze chemikaliów i wyrobów chemicznych można tłumaczyć niższą produkcją nawozów (ceny gazu). Produkcja metali regularnie od kilku miesięcy się obniża, a styczeń nie przyniósł tu wyłamania z trendu. Natomiast w przypadku produkcji pojazdów wytłumaczeniem może być powrót do długookresowego trendu - ostatnie miesiące przyniosły wybicie ponad trend, najprawdopodobniej związane z odblokowywaniem się łańcuchów dostaw, a obecnie produkcja wraca na bardziej normalne tory. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia zapasów. Nie umiemy przypisać tego do jednej konkretnej kategorii (bo najprawdopodobniej tylko jednej takiej nie ma), ale logika nakazuje, by po wielu miesiącach budowania zapasów (co widzieliśmy w rachunkach narodowych) w obliczu spowolnienia, zapasy były redukowane, co niosłoby za sobą też spadki produkcji (pytanie tylko, czy sprzedanej). W redukcji zapasów widzimy jeden z głównych czynników przemawiających za zwalnianiem produkcji przemysłowej w kolejnych okresach.
By nie kończyć tak skrajnie pesymistycznie, podrozdział o produkcji kończymy wykresami z kategorii produkcja farmaceutyków i produkcja urządzeń elektrycznych. W obu branżach produkcja pozostawała wysoko nad trendem i nic nie wskazywało, by problemy produkcji ogółem na nie rzutowały.
I jeszcze jedno krótkie przypomnienie na absolutnie sam koniec. Fakt, że produkcja przemysłowa ogółem była słabsza od prognoz nie oznacza, że była dramatycznie słaba. Strumień produkcji wciąż jest daleko powyżej długookresowego trendu. Pamiętajmy też, że na I kwartał konsensus rynkowy wyznaczył ujemne dynamiki PKB w ujęciu rocznym. Skądś się one muszą wziąć.