Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Fala upadłości w Polsce. Te branże cierpią najbardziej

|
selectedselectedselected

Liczba bankructw firm w Polsce nieustannie rośnie. Według raportu Allianz Trade, rok 2024 będzie piątym z kolei, w którym odnotuje się wzrost liczby upadłości przedsiębiorstw. Co sprawia, że polskie firmy upadają?

Fala upadłości w Polsce. Te branże cierpią najbardziej
Freepik
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop
  • Ile firm upadło w Polsce? 
  • Dlaczego przedsiębiorstwa bankrutują? 
  • Komu przeszkadza silny złoty?

 

Polskie firmy upadają

Według Allianz Trade, liczba bankructw firm w Polsce w pierwszym półroczu 2024 roku wzrosła o 7% w porównaniu do analogicznego okresu w roku poprzednim.

Analiza wskazuje, że liczba niewypłacalności firm w Polsce stale rośnie i niekorzystny trend utrzyma się dłużej, niż wcześniej prognozowano. Rok 2024 będzie piątym z rzędu, w którym wzrośnie liczba firm ogłaszających upadłość, osiągając rekordowy poziom 4,7 tysiąca. Ta pięcioletnia seria będzie rekordowa zarówno pod względem skali wzrostu, jak i długości jego trwania.

 

fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 1fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 1

Reklama

 

Analiza wykazała, że w pierwszym kwartale największy wzrost niewypłacalności odnotowano w sektorach budownictwa i transportu. Te branże, dotknięte niskimi obrotami z powodu braku nowych inwestycji i zmniejszonych wolumenów przewozów, borykają się również z rosnącymi kosztami pracy, które stanowią ponad 20% ich wydatków. Raport zauważa, że na koniec drugiego kwartału roczny wzrost liczby niewypłacalności w tych sektorach zmalał o 7-10 punktów procentowych w porównaniu z pierwszym kwartałem. Natomiast dynamika niewypłacalności w handlu hurtowym wzrosła, osiągając ponad 20% w ujęciu rocznym po pierwszym półroczu.

 

fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 2fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 2

 

To w handlu hurtowym mieliśmy ostatnio grupę niewypłacalności największych firm, chociaż i tak - wcale nie tak dużych (w czerwcu - obroty w przedziale do 100 mln zł). - komentował dane Sławomir Bąk, członek Zarządu Allianz Trade.

 

Reklama

Raport zaznacza, że liczba upadłości jest zdecydowanie większa niż w latach 2019 i 2020. Obecnie w sektorze produkcyjnym jest trzykrotnie wyższa, podczas gdy w sektorze usług wzrosła pięciokrotnie w porównaniu do 2020 roku i aż siedmiokrotnie w porównaniu do 2019 roku.

 

fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 3fala upadlosci w polsce te branze cierpia najbardziej grafika numer 3

 

Zobacz także: Oczekiwania sprzedających są nierealne. Przeceny mieszkań sięgają 150 tysięcy złotych

 

Dlaczego polskie firmy bankrutują? 

Reklama

Autorzy raportu zwrócili uwagę na dwie główne przyczyny: spadek rentowności oraz spadek obrotów. 

Spowolnienie inflacji nie sprawiło, iż ceny energii i środków produkcji spadły i są niskie - nie, utrzymują się na wysokim poziomie, natomiast spadają nierzadko (lub co najwyżej nominalnie nie rosną) ceny producentów z powodu niskiego popytu i dużych zapasów. Stąd niska rentowność przedsiębiorstw, nie tylko polskich ale też szerzej, europejskich – globalnych już nie, gdyż przedsiębiorstwa w Azji czy w USA nie odczuły aż tak wysokiego wzrostu kosztów cen energii, mają też łatwiejszy i przez to tańszy dostęp do finansowania. - pisał Sławomir Bąk.

 

Bąk zauważa, że spadek obrotów w handlu światowym, wynikający z oszczędności konsumentów, jest zjawiskiem dość powszechnym.

Uniemożliwia to rekompensowanie sobie przez firmy niższych marż zysku wyższymi obrotami. Obserwujemy odwrotne zjawisko: firmy w Europie, w tym i w Polsce, ograniczają skalę działalności, nie pozostawiają mniej rentownych obszarów działalności „na później”, szukają rentowności nie tylko poprzez ograniczenie sprzedaży, inwestycji ale też i redukcję zatrudnienia – czego dotychczas unikały – mówi. 

 

Zobacz także: Nowa afera na rynku nieruchomości? Tak się wykańcza najemców

 

Bankructwa w Polsce: o czym mówią dane?

Reklama

Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny z Konfederacji Lewiatan, w rozmowie z FXMAG podkreślił stabilność rynku pracy. - Odnosząc się do przytoczonej liczby 4,7 tys. upadłość, jest to w mojej ocenie niewielki odsetek firm działających w Polsce. Trzeba mieć w pamięci, że mamy za sobą 4 lata pełnych perturbacji, które nie pozostaną bez konsekwencji jeszcze, co najmniej w najbliższym pięcioleciu. Dla całości gospodarki destrukcja i kreacja firm są naturalnym procesem. Nie wieszcze, żeby coś spektakularnego miało się stać na stabilnym polskim rynku pracy w tym ani w następnym roku. - skomentował.

 

Zobacz także: Polski fenomen gospodarczy. Rozwijamy się szybciej niż Chiny?

 

Kondycja polskich firm pogarsza się

Piotr Popławski, ekonomista z ING, komentując liczbę bankructw w Polsce, zwrócił uwagę na niski poziom bezrobocia oraz trudne warunki dotyczące marż.

Dostępne dane wskazują, że kondycja polskich przedsiębiorstw stopniowo się pogarsza. Widać to m.in. w danych GUS o wynikach finansowych. Problemem jest wysoki wzrost kosztów wynagrodzeń, m.in. ze względu na podniesienie płacy minimalnej, którego z uwagi na ograniczony popyt nie da się w pełni przenieść na odbiorców. Mimo symptomów spowolnienia na rynku pracy, dotyczą one głównie wybranych branż. Polska ma jedną z najniższych stóp bezrobocia w UE, co wynika z negatywnych trendów demograficznych oraz prawdopodobnie stopniowego odpływu migrantów z Ukrainy. Dlatego, choć w 2025 dynamika płac spowolni, to pozostanie relatywnie wysoka, około 7-8%r/r. Oznacza to, że również w przyszłym roku firmom trudno będzie zwiększyć marże.

 

Reklama

Ekspert przypomina również o silnym kursie złotego. - Jednocześnie przedsiębiorstwa odczuwają silną konkurencję zagraniczną. Jest to związane z mocnym złotym, szczególnie w branżach konkurujących z podmiotami z Azji, korzystającymi m.in. z niższych cen surowców energetycznych. Według ankiet NBP mocny złoty jest dla polskich eksporterów podobnie uciążliwy jak w przededniu globalnego kryzysu finansowego, tj. w 2008 roku. Na razie pewną tarczą dla krajowych producentów są wysokie koszty frachtu z Azji do Europy, ale trudno określić, jak długo utrzymają się na tak wysokim poziomie. Spodziewamy się, że w kolejnych latach utrzymanie równie mocnego złotego jak obecnie nie będzie możliwe, ale w horyzoncie najbliższych miesięcy mocna waluta prawdopodobnie pozostanie problemem dla krajowych eksporterów.

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę

Reklama
Reklama