W zeszłym tygodniu RPP podniosła stopy o 40pb. Rada w komunikacie: (1) zauważa, że wysoka inflacja to też zasługa presji popytowej, (2) mniej niż poprzednio niepokoi się perspektywami wzrostu, pandemia jest wciąż zagrożeniem, ale mniejszym, (3) widzi ryzyko, że szoki podażowe mogą być bardziej długotrwałe, (4) pośrednio przyznaje, iż możliwe jest nakręcenie się spirali płacowo-cenowej, bo wskazuje, że w warunkach wysokiego wzrostu PKB i mocnego rynku pracy podwyższona inflacja może się utrzymać.
Przez długi czas nasz scenariusz podwyżki przed końcem (w listopadzie) roku był poza konsensusem, ale był spójny z naszymi wysokimi prognozami CPI. Te okazały się lepszą wskazówką niż nieprzejrzysta komunikacja NBP.
Nie wykluczamy kolejnej podwyżki już w listopadzie (choć raczej o 25pb) i kolejnych w 2022 (do ok. 2%)
Co prawda prof. Glapiński zapowiedział, że +40pb miało charakter wyprzedzający, a teraz nastąpi dłuższa przerwa, to jedna widzimy parę argumentów za kontynuowaniem zacieśnienia: (1) 40pb wcale nie jest „ucieczką do przodu”, Czesi i Węgrzy podnieśli stopy o 125/105pb, do końca roku podniosą około 200pb, (2) wypowiedzi jastrzębi z RPP wskazują, że decyzja brała pod uwagę bieżące ryzyka inflacyjne, podczas gdy nowa projekcja pokaże CPI w 2023 powyżej poprzedniej projekcji (3,4%r/r średnio), a wiec CPI długotrwale będzie utrzymywał się powyżej 3,5%r/r, (3) Prof. Glapiński mówił też, że inflacja do końca roku może wzrosnąć do 6%, my widzimy ryzyko 6,8%r/r w grudniu i średnio 6,4%r/r w 1Q22, (4) RPP może widzieć większe ryzyko efektów drugiej rundy. O tym, że podwyżka rozpoczęła cykl kolejnych mówią Ł.Hardt i E.Gatnar z RPP. Żadnego scenariusza nie wykluczył E.Łon, ale J.Kropiwnicki stwierdził, że wolałby nie podnosić stóp za swojej kadencji.