Norweski emerytalny fundusz rządowy, posiadający 1,5 bln USD aktywów, rozważa inwestowanie w udziały firm nienotowanych na giełdach. Podaje bardzo ciekawą argumentację, czemu chce się zdecydować na taki ruch.
- Czemu norweski fundusz emerytalny chce inwestować w akcje niepubliczne?
- Ile chce zainwestować w udziały nienotowanych firm?
- Czemu taka decyzja oznaczałaby „małą rewolucję”?
Norges Bank powiedział Ministerstwu Finansów Norwegii, że przejście na inwestycje w akcje nienotowane na giełdzie (private equity, PE) byłoby "naturalną ewolucją" dla Government Pension Fund Global. Chodzi o fundusz, do którego trafia gros zysków z wydobycia ropy. Jest to jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie, który od 1998 roku pokazuje 5,99% średniorocznej stopy zwrotu.
Zarząd Norges Bank przedłożył taką rekomendację norweskiemu Ministerstwu Finansów, stwierdzając, że rynki prywatne zapewniają coraz większy udział w "tworzeniu globalnej wartości". Obecnie zalecono przeznaczenie na ten cel z funduszu do 70 mld USD, a tyle mniej więcej mają aktywów najwięksi gracze na rynku PE.
Private equity – dlaczego to obecnie łakomy kąsek
Czemu norweski fundusz chce lokować kapitał w udziałach spółek niepublicznych? "Stopy procentowe wzrosły, co utrudniło tym firmom dostęp do kapitału. Ostatnio trudno było sprzedać się dobrym biznesom na giełdzie" – powiedział agencji Reuters dyrektor generalny funduszu Nicolai Tangen. „Obecnie praktycznie nie ma IPO, a to jest podpowiedź, że może być dobry moment na taki ruch” – dodał.
„Coraz większa część twórczości w zakresie biznesowej wartości ma miejsce na rynku niepublicznym" - powiedziała prezes Norges Bank Ida Wolden Bache. "Uważamy, że nasze otwarcie się na aktywa niepubliczne może z czasem przynieść funduszowi wysokie zyski. Uważamy, że możliwe będzie inwestowanie w akcje nienotowane na giełdzie w sposób, który spełni nasze oczekiwania dotyczące przejrzystości i odpowiedzialności" - zapowiedziała.
Fundusz norweski ma około 1,5% akcji notowanych na giełdach na całym świecie. Już kilka razy zwracał się on z prośbą do resortu finansów - ostatnio w 2018 r. - o rozważenie wydania zgody co do możliwości kupowania udziałów w firmach nienotowanych na giełdzie. Obecnie fundusz ma portfel akcji publicznych (71% całego portfolio), obligacji (27%), nieruchomości (2,2%) i infrastruktury energii odnawialnej.
„Rynek private equity jest obecnie nieco zapomniany. Możemy na niego wejść na dobrych warunkach. To jest ruch podobny do tego, gdy zwiększyliśmy udział akcji podczas kryzysu finansowego" - powiedział dziennikarzom dyrektor generalny funduszu Nicolai Tangen.
"Jeśli nasz fundusz będzie mógł inwestować w akcje nienotowane na giełdzie, będziemy inwestować przede wszystkim w średnie i duże firmy" - zapowiada Tangen. "Pozwoli nam to rozwinąć dobre relacje z wybranymi partnerami" - dodaje.
Zobacz także: Bio-walor liderem sesji na GPW! Ale 3 lata temu kurs był 250% wyżej…
Wartość aktywów norweskiego funduszu (bln USD)
Źródło: Norges Bank
Czy to będzie dobra zmiana? Są wątpliwości
Poprzednie rządy Norwegii odmawiały wpuszczenia funduszu na globalny rynek private equity, powołując się na obawy dotyczące przejrzystości i kosztów zarządzania. Jednak w marcu 2023 obecny rząd zwrócił się do banku centralnego z prośbą o analizę rynku PE.
Ostateczna decyzja zapadnie prawdopodobnie w I połowie 2024. Jeśli fundusz otrzyma zielone światło na inwestycje prywatne, będzie stopniowo budował nową część portfela, chcąc unikać wysokiej zmienności. Początkowo częścią portfela z ekspozycją na rynek PE ma się zajmować 10-15 osób.
Aktywa zarządzane przez fundusze private equity rosły o ponad 12% średniorocznie od 2010 r. Wykupy lewarowane osiągały lepsze wyniki, niż akcje publiczne, średnio o 3% do 4% rocznie. Fundusze podobne do Norges Bank Investment Management inwestują od 8% do 30% aktywów w private equity. Robią tak m.in. kanadyjski fundusz emerytalny i singapurski Temasek Holdings.
Nie wszystkim podoba się ten pomysł norweskiego funduszu. Private equity zwiększa koszty, nie oferując wyższych zwrotów skorygowanych o ryzyko – uważa profesor finansów Karin Thorburn z Wharton School na Uniwersytecie Pensylwanii. "Sukces funduszu opiera się na zdyscyplinowanym inwestowaniu, utrzymywaniu szeroko zdywersyfikowanego portfela po niskich kosztach" - powiedziała Thorburn. "Fundusz przyjął pasywną strategię indeksową, która obecnie stała się złotym standardem inwestowania. Po co zmieniać udaną koncepcję bez dobrego powodu?” – pyta naukowiec.
Sprawdź również: Praca w Norwegii - czy opłaca się zarabianie w koronach norweskich (NOK)?
Co ma norweski fundusz w Polsce?
Zerknęliśmy na zaangażowanie norweskiego funduszu na GPW. Okazuje się, że ma on udziały w 30 spółkach z rynku głównego. Największy udział w jego polskiej części portfela mają PKO BP (19,8%), bo ma on pakiet akcji banku o wartości około 1,33 mld zł. Drugą największą pozycją jest PKN Orlen (13% portfela), pakiet o wartości 864 mln zł.
Jeśli chodzi o mniejsze pozycje, to można jako ciekawostki podać fakt o zaangażowaniu funduszu w akcje spółek Benefit Systems (branża fitness) czy Oponeo.pl (sprzedaż opon online). W sumie wartość polskiego portfela obecnie sięga około 5,7 mld zł.
Zobacz również: Kurs korony norweskiej (NOK) - czy w tym roku nastąpi odbicie?
Portfel Government Pension Fund Global – akcje z GPW
Źródło: Stooq
(Na okładce: dyrektor generalny funduszu Nicolai Tangen - po lewej - udzielający wywiadu.)