Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją?

|
selectedselectedselected
Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Powszechnie wiadomo, że w czasach, w których inflacja znacząco przekracza poziom stóp procentowych nie ma zysku bez ryzyka. Czy to jednak oznacza, że osoby, obawiające się ryzykować na rynkach finansowych są skazane na straty, wynikające ze spadku siły nabywczej pieniądza i stale rosnących cen? Ministerstwo Finansów emituje przecież obligacje oszczędnościowe, w tym również te indeksowane inflacją. Czyli papiery wartościowe, które - przynajmniej w teorii - powinny chronić nasze pieniądze przed utratą wartości, spowodowaną rosnącymi cenami, w dodatku bez ryzyka ich utraty. Szczególnie, że po ostatnich podwyżkach stóp procentowych Ministerstwo Finansów wreszcie zdecydowało się na podniesienie oprocentowania obligacji oszczędnościowych. Czy obligacje indeksowane inflacją rzeczywiście są w stanie uchronić nasz kapitał? W jakich warunkach rynkowych przestaną spełniać swoją rolę? Czy nawet niewielki zysk bez ryzyka w środowisku inflacji wielokrotnie przewyższającej wysokość stóp procentowych jest w ogóle możliwy?

Święty spokój pokona inflację?

Oszczędnościowe obligacje skarbowe od wielu lat cieszą się rosnącą popularnością, jednak ostatnie dwa lata były rekordowe - w pandemicznym 2020 roku łączna wartość sprzedanych przez Ministerstwo Finansów detalicznych obligacji skarbowych wzrosła o 64% rok do roku, do 28,4 mld złotych. W 2021 r. wartość sprzedanych obligacji oszczędnościowych wyniosła 43,3 mld złotych, rosnąc o kolejne 52% w porównaniu do poprzedniego roku. Skąd tak duży wzrost zainteresowania detalicznymi papierami dłużnymi emitowanymi przez Skarb Państwa? Głównym powodem są zapewne stopy procentowe, których wysokość jest wielokrotnie niższa niż dynamika inflacji i to mimo ostatnich podwyżek. To zaś w praktyce oznacza, że lokaty bankowe i rachunki oszczędnościowe swoim oprocentowaniem nie są w stanie w jakimkolwiek stopniu zbliżyć się do tempa, w którym spada siła nabywcza zgromadzonego kapitału. Obligacje oszczędnościowe stanowią jedne z podstawowych i najbardziej przystępnych sposobów na ochronę naszych pieniędzy przed inflacją. Ich niewątpliwą zaletą jest fakt, że nie generują ryzyka inwestycyjnego - pożyczamy pieniądze Ministerstwu Finansów, otrzymując za to papiery dłużne, które nie są notowane na rynku (w przeciwieństwie do hurtowych obligacji skarbowych, notowanych na BondSpot), dzięki czemu ich wycena nie podlega wahaniom, a potencjalne ryzyko niewypłacalności emitenta byłoby równoznaczne z bankructwem Skarbu Państwa. Mówiąc prościej - ryzyko straty kapitału na obligacjach oszczędnościowych jest tak niewielkie, że w zasadzie można całkowicie je pominąć.

Obligacje skarbowe indeksowane inflacją są też dobrą alternatywą dla osób, które nie mają zielonego pojęcia o inwestowaniu i nie chcą poszerzać wiedzy w tym zakresie, ani też poświęcać czasu na prowadzenie portfela. Wiedzą jednak, że wartość ich oszczędności trzymanych na kontach bankowych jest nieustannie podgryzana przez inflację. Obligacje oszczędnościowe mogą być też z powodzeniem wykorzystywane przez aktywnych inwestorów, którzy część swojego portfela utrzymują w gotówce i nie chcą zostawiać jej na pastwę inflacji.

Można więc powiedzieć, że nabycie oszczędnościowych obligacji skarbowych jest w pewnym sensie zakupem „świętego spokoju”, okupionego jednak niskimi stopami zwrotu. Czy jednak te stopy zwrotu są na tyle wysokie, by mogły stawić czoła inflacji? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bowiem nie wszystkie obligacje oszczędnościowe ochronią nas przed rosnącymi cenami produktów i usług, a nawet te indeksowane inflacją nie zapewnią nam ochrony w każdych warunkach.

Nowe stawki oprocentowania po podwyżkach stóp procentowych

Reklama

Zacznijmy od tego, że w ofercie obligacji skarbowych dla klienta detalicznego znajduje się siedem rodzajów papierów dłużnych, których oprocentowanie zostało podniesione przez Ministerstwo Finansów, rozpoczynając od serii wyemitowanych w lutym 2022 roku:

obligacje trzymiesięczne (OTS) o stałym oprocentowaniu 1,00% w skali roku (wcześniej 0,50%),

obligacje dwuletnie (DOS) o stałym oprocentowaniu 1,50% w skali roku (wcześniej 1,00%),

obligacje trzyletnie (TOZ) o zmiennym oprocentowaniu 1,60% w pierwszym półrocznym okresie odsetkowym, a w kolejnych półroczach równym wysokości stawki WIBOR 6M, po której banki komercyjne udzielają pożyczek innym bankom (pod koniec stycznia jej wysokość wynosiła 3,40%). Wcześniej obligacje TOZ miały oprocentowanie 1,10% w pierwszym okresie odsetkowym (po 6 miesiącach),

obligacje czteroletnie (COI) indeksowane inflacją, z oprocentowaniem 1,80% w pierwszym roku, a następnie oprocentowane na podstawie marży 1,00% i wskaźnika inflacji CPI (wcześniej oprocentowanie w pierwszym roku wynosiło 1,30%, a kolejne okresy odsetkowe były indeksowane inflacją z marżą 0,75% rocznie),

Reklama

obligacje dziesięcioletnie (EDO) indeksowane inflacją, z oprocentowaniem 2,20% w pierwszym rocznym okresie odsetkowym, a następnie oprocentowane na podstawie marży 1,25% i wskaźnika inflacji (wcześniej było to 1,70% w pierwszym roku, a następnie marża 1,00% + inflacja),

obligacje sześcioletnie (ROS) rodzinne indeksowane inflacją, z oprocentowaniem 2,00% w pierwszym okresie odsetkowym, a następnie oprocentowane na podstawie marży 1,50% i inflacji (wcześniej było to 1,50% w pierwszym roku odsetkowym, a następnie: marża 1,25% + inflacja),

obligacje dwunastoletnie (ROD) rodzinne indeksowane inflacją, z oprocentowaniem 2,50% w pierwszym roku odsetkowym, a następnie każdego kolejnego roku odsetkowego na podstawie marży 1,75% i wskaźnika inflacji (wcześniej było to 2,00% w pierwszym roku odsetkowym, a następnie marża 1,50% + inflacja).

Cena sprzedaży każdej z serii obligacji oszczędnościowych wynosi dokładnie 100 PLN za sztukę.

Już na samym początku można stwierdzić, że obligacje trzymiesięczne, dwuletnie i trzyletnie nie będą w stanie ochronić kapitału przed skutkami rosnących cen w gospodarce. Dlatego też w artykule najwięcej uwagi zostanie poświęcone czterem pozostałym rodzajom obligacji oszczędnościowych: COI (czteroletnie), EDO (dziesięcioletnie), ROS (sześcioletnie rodzinne) oraz ROD (dwunastoletnie rodzinne).

Jak działają obligacje indeksowane inflacją?

Reklama

Obligacje oszczędnościowe indeksowane inflacją występują w czterech wspomnianych wariantach, natomiast obligacje rodzinne (sześcioletnie i dwunastoletnie) są przeznaczone wyłącznie dla osób pobierających świadczenie 500+, które złożyły specjalne oświadczenie (co więcej, można nabyć je wyłącznie do wartości pobranych świadczeń). Jak nietrudno się domyślić, obligacje indeksowane inflacją mają zmienne oprocentowanie, zależne od wartości wskaźnika CPI (cen dóbr i usług konsumpcyjnych). Co więcej, dzięki obecności marży odsetkowej mamy gwarancję, że wypłacane odsetki będą wyższe od inflacji. Jak to działa? Sprawdźmy na przykładzie dziesięcioletnich obligacji oszczędnościowych EDO, które aktualnie oferują coroczną stałą marżę odsetkową 1,25%, doliczaną do wysokości inflacji CPI, co razem daje wysokość oprocentowania w danym okresie odsetkowym. Stopa inflacji jest ustalana na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego dotyczących wskaźnika CPI w ujęciu rocznym, które zostały opublikowane w miesiącu poprzedzającym wypłatę odsetek. Mówiąc prościej - jeśli kupiliśmy obligacje w lutym, to nasz okres odsetkowy wypadnie za każdym razem w tym miesiącu. Odsetki będą jednak indeksowane odczytem inflacji z grudnia poprzedniego roku, ponieważ w styczniu GUS publikuje ostateczne dane dotyczące właśnie grudniowego wskaźnika CPI. Jeśli więc odsetki od naszych obligacji EDO będą wypłacane w lutym - przy założeniu, że styczniowy odczyt CPI (za grudzień poprzedniego roku) wyniósł hipotetyczne 7,5% - to roczne odsetki, jakie otrzymamy, osiągną dokładnie 8,75%. Całkiem sporo, w dodatku o 1,25% więcej niż wysokość inflacji z ostatniego odczytu GUS. Nie jest jednak tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Wprawdzie obligacje indeksowane inflacją zapewniają nam odsetki wyższe od ostatniego odczytu CPI o wysokość marży odsetkowej, nie można jednak zapominać o tym, że w pierwszym okresie odsetkowym (czyli w pierwszym roku oszczędzania) oprocentowanie ma stały poziom, a jego wartość jest znacznie niższa niż stopa inflacji, co może popsuć nasze plany ochrony kapitału przed spadkiem mocy nabywczej. W przypadku obligacji czteroletnich oprocentowanie w pierwszym okresie odsetkowym wynosi zaledwie 1,80%, a dla obligacji dziesięcioletnich niewiele więcej: 2,20%. Dla obligacji rodzinnych jest to kolejno 2,00% (ROS) i 2,50% (ROD) w pierwszym roku odsetkowym, bez względu na wysokość inflacji.

Zastanawiając się nad wyborem obligacji indeksowanych inflacją, warto wiedzieć że wszystkie, oprócz czteroletnich (COI), zapewniają coroczną kapitalizację odsetek, co pozwala korzystać z dobrodziejstw procentu składanego. W przypadku obligacji czteroletnich nie mamy kapitalizacji odsetek - są one naliczane dla każdego okresu odsetkowego na podstawie nominalnej wartości obligacji, czyli 100 złotych za sztukę. Jest to zatem mniej korzystne rozwiązanie, będące kosztem krótszego terminu wykupu obligacji.

W przypadku czteroletnich i dziesięcioletnich obligacji indeksowanych inflacją mamy też możliwość zamiany serii na kolejną, jeśli chcemy oszczędzać dłużej niż wynika to z terminu wykupu. Zamiana polega na tym, że Ministerstwo Finansów nie wykupuje od nas wygasających obligacji, w zamian za co przydziela nam papiery nowej emisji, które otrzymujemy z dyskontem, czyli mamy możliwość ich zakupu po niższej cenie. Dyskonto wynosi 0,10%, co oznacza, że zamieniamy obligacje starej emisji na nową po cenie 99,90 złotych za sztukę, zamiast 100 PLN. Co więcej, dokonując zamiany na nową emisję nie musimy nabywać dokładnie takiej samej liczby obligacji jak w przypadku wygasającej serii. Możemy kupić ich zarówno mniej, jak i więcej, wykorzystując do tego środki ze skumulowanych odsetek przypadających na każdą pojedynczą obligację, która wygasa.

Powyżej inflacji nie oznacza bezwzględnej ochrony przed… inflacją

Na samym końcu wypada odnieść się do kluczowego pytania - kiedy tak naprawdę obligacje indeksowane inflacją są w stanie ochronić nasz kapitał przed wzrostem cen w gospodarce? Mimo tego, że w drugim i każdym kolejnym okresie odsetkowym oprocentowanie takich papierów będzie wyższe niż stopa inflacji (z odczytu opublikowanego przez GUS w poprzednim miesiącu), to w konkretnych warunkach obligacje indeksowane inflacją nie będą w stanie uchronić naszych oszczędności przed spadkiem ich siły nabywczej. Nie można też zapominać o 19% podatku Belki, który będziemy musieli odprowadzić od wartości otrzymanych odsetek, co znacząco utrudnia skuteczną walkę z inflacją. W tym przypadku z pomocą przychodzi Indywidualne Konto Oszczędnościowe IKE Obligacje, które możemy założyć w PKO BP. Zapewni nam zwolnienie z podatku Belki, jeśli nie wypłacimy z niego środków przed osiągnięciem 60 roku życia i dokonamy co najmniej pięciu wpłat w różnych latach kalendarzowych. Minusem rachunku IKE Obligacje jest jednak fakt, że nie możemy z jego poziomu nabyć żadnych innych instrumentów, poza obligacjami oszczędnościowymi, co więcej nie kupimy też za jego pomocą najkorzystniej oprocentowanych obligacji rodzinnych (ROS i ROD).

Kiedy zatem obligacje indeksowane inflacją spełnią swoją rolę?

Obligacje czteroletnie (przy obecnym oprocentowaniu 1,8% w pierwszym roku i marży 1% + inflacja) są w stanie uchronić nasze oszczędności w warunkach inflacji nie przekraczającej 2,4%. Kupując 100 obligacji COI za 10 000 PLN po czterech latach otrzymamy 10 275,40 PLN (przy przeciętnej inflacji 2,4% i po uwzględnieniu podatku Belki). Jednak po uwzględnieniu wpływu inflacji okaże się, że nasz realny zysk to zaledwie 12 PLN. Można więc powiedzieć, że w obecnych warunkach obligacje czteroletnie indeksowane inflacją nie ochronią naszego kapitału przed spadkiem siły nabywczej, ponieważ średnioroczny wskaźnik CPI poniżej celu inflacyjnego NBP (2,5%) w najbliższych latach będzie nierealny do osiągnięcia.

Reklama

Obligacje dziesięcioletnie (przy obecnym oprocentowaniu 2,2% w pierwszym roku i marży 1,25% + inflacja) są w stanie uchronić nasze oszczędności przed inflacją przy przeciętnym wskaźniku CPI nie przekraczającym 4,6%. Kupując 100 obligacji EDO za 10 000 PLN po dziesięciu latach otrzymamy kwotę 15 708,73 PLN (po uwzględnieniu podatku Belki). Po uwzględnieniu inflacji o średniorocznej wartości 4,6% nasz realny zysk po dekadzie wyniesie symboliczne 29,80 PLN. Obligacje dziesięcioletnie dają już zatem realną szansę na ochronę kapitału przed wpływem inflacji, nawet jeśli przez kolejne lata będzie ona znacząco wyższa od celu NBP (o ponad 2 pkt. proc.).

Obligacje sześcioletnie rodzinne (przy obecnym oprocentowaniu 2,0% w pierwszym roku i marży 1,50% + inflacja) będą w stanie zapewnić ochronę kapitału do średniorocznej inflacji w wysokości 4,2%. Kupując 100 obligacji ROS za 10 tysięcy złotych, po sześciu latach uzyskamy kwotę 12 800,84 PLN (po uwzględnieniu podatku Belki). Po uwzględnieniu wskaźnika CPI o średniorocznej wysokości 4,2%, nasz realny zysk na koniec okresu oszczędzania wyniesie 95 groszy.

Obligacje dwunastoletnie rodzinne (przy obecnym oprocentowaniu 2,5% w pierwszym roku i marży 1,75% + inflacja) dadzą nam ochronę przed inflacją aż do średniorocznego CPI na poziomie 7,5%. Kupując 100 obligacji ROD za 10 000 PLN po dwunastu latach otrzymamy kwotę 23 870,75 PLN (po odprowadzeniu 19% podatku). Uwzględniając średnioroczną inflację na poziomie 7,5%, nasz realny zysk po dwunastu latach wyniesie niecałe 53 złote. Można więc powiedzieć, że obligacje ROD, zapewniające ochronę kapitału aż do inflacji na poziomie 7,5%, są swoistą „opcją atomową” w walce ze spadkiem siły nabywczej zgromadzonych oszczędności. Ich największą wadą jest jednak ograniczona dostępność (tylko dla beneficjentów świadczenia 500+), a także fakt, że nie kupimy ich za pośrednictwem IKE Obligacje, co wyklucza możliwość skorzystania ze zwolnienia podatkowego.

Obligacje dziesięcioletnie na IKE Obligacje (przy obecnym oprocentowaniu 2,2% w pierwszym roku i marży 1,25% + inflacja) ze względu na możliwość zwolnienia z podatku Belki (wypłata po 60 rż.) są najskuteczniejszą ochroną przed inflacją i to nawet tą dwucyfrową. Obligacje EDO na IKE Obligacje są w stanie ochronić nasz kapitał nawet do średniorocznego CPI na poziomie 12%! Po dziesięciu latach oszczędzania w takich warunkach będziemy do przodu o 48,80 PLN, a nasze oszczędności wzrosną z początkowych 10 000 PLN do 31 107,30 PLN.

Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 1Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 1

Reklama

Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 2Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 2

Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 3Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 3

Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 4Czy obligacje indeksowane inflacją uratują Twoje oszczędności przed… inflacją? - 4

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama
Reklama