Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Krach z niczego - największy spadek w historii, po którym giełda nie była już taka sama

|
selectedselectedselected
Czarny Poniedziałek - największy krach w historii amerykańskiej giełdy pełen tajemnic | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Dokładnie trzydzieści trzy lata temu, w poniedziałek 19 października 1987 r., amerykański indeks Dow Jones zanotował największy spadek podczas pojedynczej sesji - ponad 22%. Spadki na światowych giełdach rozpoczęły się na Dalekim Wschodzie, rozprzestrzeniając się na Europę i Wielką Brytanię, kumulując się na Wall Street. Mimo wcześniejszych spadkowych sesji indeksu Dow Jones po roku mocnych wzrostów, nikt nie spodziewał się tak gwałtownego załamania. Co dokładnie wówczas się wydarzyło i jakie czynniki wpłynęły na to, że doszło do krachu, nazywanego „Czarnym Poniedziałkiem”, po którym handel na amerykańskiej giełdzie już nigdy nie był taki sam jak wcześniej?

 

Co dokładnie wydarzyło się w „Czarny Poniedziałek”?

Początek tygodnia handlowego 19 października 1987 r. to dzień, który zapisał się w historii rynków kapitałowych jako największy spadek indeksu Dow Jones Industrial Average podczas pojedynczej sesji. W pamiętny poniedziałek wówczas czołowy indeks amerykańskiej giełdy spadł o dokładnie 508,32 pkt. - z 2246 pkt. do 1738,74 pkt. na zamknięciu sesji, co oznaczało stratę o dokładnie 22,61%. Już wcześniej pojawiały się sygnały spadkowe na DJIA, nikt jednak nie spodziewał się krachu, w ramach którego indeks podczas jednej sesji straci ponad jedną piątą swojej wartości. Warto dodać, że indeks trzydziestu przemysłowych gigantów z amerykańskiej giełdy niewiele wcześniej, bo 25 sierpnia 1987 r. osiągnął ówczesny historyczny szczyt notowań na poziomie 2722 pkt., po czym rozpoczęła się korekta spadkowa. W ciągu roku DJIA wzrósł o ponad 44% (licząc do sierpniowego szczytu). Przed „Czarnym Poniedziałkiem” indeks wciąż znajdował się w trendzie spadkowym, w środę 14 października notując najgorszą sesję w historii - wówczas Dow Jones stracił w jeden dzień 95,46 pkt. (3,8%), co było rekordowym spadkiem. Na kolejnej sesji DJIA spadł o 58 pkt. (2,4%), jednak to piątkowa sesja 16 października była prawdziwym preludium krachu, na której indeks spadł „aż” o 4,6% przy rekordowo wysokim wolumenie handlowym. Otwarcie kolejnego tygodnia zapowiadało kontynuację spadków, wynikających z niepewnej sytuacji geopolitycznej i zawirowań na rynku ropy, a także cyklonu, który doprowadził do wstrzymania handlu na londyńskiej giełdzie. Nikt jednak nie spodziewał się panicznego zjazdu o 508 pkt., oznaczającego ponad 22% spadek, z czego największą stratę wartości (niemal 50%) zanotował wówczas „mocno napompowany” Johnson&Johnson.

Co ciekawe, „Czarny Poniedziałek” nie miał aż tak ogromnego wpływu na amerykańską giełdę, jak mógłby to sugerować początkowa przecena- do października spadki przekroczyły wprawdzie 40%, jednak Dow Jones i tak zakończył rok na plusie, wybijając nowe szczyty już na początku 1989 r. I kontynuując niemal nieprzerwany wzrost aż do połowy 1990 r. (2905 pkt.). Sytuacja na amerykańskiej giełdzie nie miała również istotnego przełożenia na gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, za jedną z największych ofiar „Czarnego Poniedziałku” uznaje się… Nową Zelandię, której giełda zakończyła rok ze stratą ponad 60%. Nowozelandzki rynek kapitałowy potrzebował kilku lat na to, aby powrócić do stanu sprzed krachu, co w głównej mierze było spowodowane zachowawczą polityką RBNZ (banku centralnego) - nie chciał on bowiem obniżyć stosunkowo wysokich stóp procentowych, na co zdecydowały się m.in. USA, Niemcy, czy Japonia.

URL Artykułu

Reklama

 

Stop Lossy przyczyną upadku?

Największy dzienny spadek indeksu Dow Jones jest również jednym z bardziej tajemniczych. Mimo tego, że druga połowa 1987 r. nie była czasem spokoju dla globalnych rynków, trudno znaleźć jednoznaczne fundamentalne wytłumaczenie ponad dwudziestoprocentowych spadków zaledwie w ciągu kilku godzin. Co działo się przez feralnym „Czarnym Poniedziałkiem”?

Amerykański rynek kapitałowy, jak i sama gospodarka odradzały się po recesji z początku lat 80. Indeks Dow Jones w połowie 1982 r. osiągnął kryzysowe minima w okolicach 800 pkt. Wówczas inflacja w USA  przekraczała 10%, z czym próbował walczyć Fed poprzez podwyżkę stóp procentowych do niewyobrażalnego dziś poziomu 21,5%. DJIA rósł niemal nieprzerwanie przez kolejne pięć lat, aż do sierpnia 1987 r., osiągając historyczne maksima przy 2722 pkt. W drugiej połowie 1987 r. amerykańska giełda była więc ewidentnie przegrzana. Wówczas sytuacja na rynku ropy nie była stabilna - rok wcześniej doszło do zerwania obrad kartelu OPEC, który skutkował zwiększeniem limitów produkcji ropy i spadkiem cen o ponad połowę (do 10,60 USD za baryłkę w marcu 1986), w lipcu 1987 r. przekraczając 20 dolarów. Na poniedziałkową reakcję rynków mogło mieć również wpływ zaostrzenie konfliktu pomiędzy USA a Iranem - w czwartek i piątek irańska marynarka zaatakowała dwa amerykańskie tankowce u wybrzeży Kuwejtu. Jakby tego było mało, w piątek przed feralnym „Czarnym Poniedziałkiem” nie doszło do otwarcia sesji handlowej na londyńskiej giełdzie z powodu uderzenia cyklonu.

Całe otoczenie rynkowe i zbieg nieprzyjaznych okoliczności przyczyniły się do krachu na amerykańskiej giełdzie i paniki na parkietach całego świata. Wielu komentatorów wskazywało również na to, że istotny wkład w tak drastyczne spadki miało oprogramowanie tradingowe, z którego korzystała większość inwestorów instytucjonalnych na Wall Street. Dość prymitywne jak na dzisiejsze czasy zautomatyzowane skrypty do zarządzania portfelem stały się codziennością wśród funduszy inwestycyjnych i emerytalnych. Były one zaprogramowane tak, aby na bieżąco dostosowywać ekspozycję portfela na poszczególne spółki, bazując na bieżących notowaniach z giełdy. Były to bardzo proste automatyczne strategie, bazujące na zasadzie śledzenia trendu i krótkoterminowych sentymentów - kupuj, gdy rośnie, sprzedawaj, gdy spada. Jak nietrudno się domyślić, w poniedziałek 19 października 1987 r. doszło do efektu kuli śnieżnej. Spadki na początku sesji napędzały zlecenia sprzedaży PKC (po każdej cenie) wystawiane przez automaty tradingowe, co prowadziło do dalszych spadków i zautomatyzowanego cięcia strat przez fundusze. Nagłe i dynamiczne spadki indeksu Dow Jones (które poprzedziła poniedziałkowa fala wyprzedaży na giełdach w Japonii, Hong Kongu, Europie i Wielkiej Brytanii) napędzane przez automatyczne strategie wywołały rynkową panikę, która zakończyła się stratą Dow Jones ponad 508 pkt.  Spadkiem o 22,6%. Ekonomista Richard Sylla z Uniwersytetu w Nowym Jorku twierdził nawet, że trwająca ponad pięć lat hossa po kryzysie z początku lat 80. była w dużym stopniu napędzana właśnie zautomatyzowanymi strategiami zarządzania portfelami funduszy.

URL Artykułu

czarny poniedzialek najwiekszy krach w historii amerykanskiej gieldy pelen tajemnic grafika numer 1czarny poniedzialek najwiekszy krach w historii amerykanskiej gieldy pelen tajemnic grafika numer 1

Reklama

 

URL Artykułu

 

Koniec wolnej amerykanki

Wydarzenia z „Czarnego Poniedziałku” 1987 r. dały do myślenia regulatorom i operatorom amerykańskich giełd. Gdyby nie pełne oddanie kontroli dość prymitywnym automatycznym systemom zarządzania portfelami, spadki na amerykańskiej giełdzie najprawdopodobniej byłyby znacznie mniejsze i nie doszło by do opisanego wcześniej efektu kuli śnieżnej. Komisja Giełd i Papierów Wartościowych (SEC) w odpowiedzi na wydarzenia z 19 października wprowadziła tzw. Zasadę 80B, nazywaną potocznie „Circuit Breakerem”, czyli odcięciem zasiania lub przerwaniem obwodu. To ona dała początek widełkom notowań, po przekroczeniu których handel był wstrzymywany. Te ograniczenia miały zapobiec krachom giełdowym w przyszłości i gwałtownym spadkom notowań indeksów w trackie pojedynczej sesji. Widełki notowań początkowo składały się z trzech poziomów: 7%, 13% oraz 20% zmiany ceny od kursu odniesienia indeksów. Po przekroczeniu dwóch pierwszych poziomów dochodziło do wstrzymania handlu na kwadrans lub godzinę, zaś po osiągnięciu trzeciego poziomu obrót był wstrzymywany aż do otwarcia kolejnej sesji giełdowej.

 

Giełda nie lubi poniedziałków

Pierwszy dzień tygodnia na światowych parkietach nie ma zbyt dobrej sławy, o czym świadczyć może fakt, że mianem „Czarnego Poniedziałku” określa się przynajmniej kilkanaście różnych wydarzeń w historii rynku kapitałowego. Pierwszym w kolejności krachem giełdowym określanym jako Black Monday był ten z 28 października 1929 r., rozpoczynający wielki kryzys giełdowy. Wówczas indeks Dow Jones stracił 38.33 pkt., spadając o 12,82% w trakcie jednej sesji, kończąc z wyceną 260,64 pkt. W kolejnym dniu (notabene określanym jako „Czarny Wtorek”) DJIA spadł o kolejne 11,73 pkt.

Reklama

Kolejny warty przypomnienia „Czarny Poniedziałek” na giełdzie w USA miał miejsce całkiem niedawno, przynajmniej w porównaniu do wydarzeń opisywanych dotychczas. Było to 29 września 2008 r., po pęknięciu bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, kiedy to Izba Reprezentantów głosami Republikanów (225 do 208) odrzuciła pierwszą wersję Specjalnej Ustawy Wsparcia Ekonomicznego, szerzej znaną później jako Plan Paulsona, która miała obejmować program wsparcia instytucji finansowych warty 700 mld dolarów. Na reakcję amerykańskiej giełdy nie trzeba było długo czekać - Dow Jones spadł o ponad 7% (777,68 pkt.), indeks S&P500 o 8,8%, zaś Nasdaq o 9,1%. Co ciekawe, na poniedziałkowej sesji mocny zjazd zaliczyło również złoto, którego cena spadła poniżej 900 USD za uncję.

Znacznie mniej znany „Czarny Poniedziałek” miał miejsce 8 sierpnia 2011 r., kiedy to w piątek 5 sierpnia, już po zamknięciu sesji giełdowej, agencja Standard and Poors zdecydowała się obniżyć rating dla amerykańskich obligacji skarbowych z najwyższego AAA do AA+. Było to wydarzenie symboliczne, bo jeszcze nigdy wcześniej dług emitowany przez najpotężniejszą gospodarkę świata nie miał innego ratingu niż najwyższy. Na poniedziałkowej sesji Dow Jones spadł o 634,76 pkt., tracąc 5,55%, S&P500 stracił 6,66%, zaś Nasdaq spadł o 6,90%.

Co ciekawe, w tym dość wyjątkowym 2020 r. mieliśmy już dwa „Czarne Poniedziałki” - 9 marca i dokładnie tydzień później, 16 marca. Oba wydarzenia są częścią „koronawirusowego krachu giełdowego”, będącego paniczną reakcją rynków na rozprzestrzenianie się pandemii Covid-19. W poniedziałek 9 marca indeks DJIA spadł o 7,79% (strata 2013,76 pkt.), zaś tydzień później spadki sięgnęły niemal 13%, zaś Dow Jones zanotował największy w historii punktowy spadek podczas pojedynczej sesji giełdowej - strata wyniosła aż 2997,10 pkt., czyli niemal sześciokrotnie więcej niż podczas krachu z 1987 r., który był największym procentowym spadkiem DJIA.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama
Reklama