Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

PGC Mine i największa afera kryptowalutowa w Polsce

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Wczoraj na światło dzienne wypłynęła duża afera związana z rynkiem kryptowalut. Dotyczy ona konfliktu klientów firmy PGC Mine, czyli jednej z największych kopalni walut cyfrowych w Polsce. Z budynków należących do firmy zaczęto wywozić sprzęt, o którego odzyskanie walczą od jakiegoś czasu inwestorzy. W sprawę zaangażowana jest już Policja i prokuratura.

 

Serwis kryptoprawo.pl podał w czwartek, że w nocy z środy na czwartek (11/12 kwietnia) na teren znanej polskiej kopalni kryptowalut weszli funkcjonariusze Policji i podjęli czynności sprawdzające oraz zabezpieczające. Działania policji wynikały z tego, że jeden z inwestorów zaczął wywozić sprzęt przeznaczony do wydobycia. Informacje zamieszczane przez inwestorów w sieci wskazują, że osobą tą mógł być jeden ze wspólników spółki PGC MineDominik Hundert. Policjanci uniemożliwili dalszy wywóz sprzętu komputerowego, ale wygląda na to, że pewna ilość koparek została już wywieziona do czasu przybycia policji. Teraz Policja będzie musiała ustalić ilość wywiezionego sprzętu, a także jego lokalizację.

 

PGC Mine

PGC Mine to jedna z największych kopalni kryptowalut w Polsce. Na swojej stronie internetowej podaje, że posiada ponad 400 maszyn GPU. PGC Mine zajmuje się "budową superkomputerów GPU do przetwarzania dużych pakietów danych" – właśnie takie maszyny wykorzystywane są do ‘kopania’ kryptowalut. Firma optymalizuje komputery do jak najbardziej wydajnej pracy, a także monitoruje je i serwisuje. Umożliwia tym samym inwestorom wydobywanie kryptowalut bez konieczności samodzielnego składania i konfiguracji sprzętu. Jest to najstarsza firma związana z kopaniem kryptowalut w Polsce.

Reklama

 

Wyzwanie przerosło założycieli

Klienci kopalni PGC Mine obawiają się o swój kapitał i chcą odzyskać swój sprzęt ze względu na problemy spółki. Wygląda na to, że źródłem tych problemów było złe zarządzanie. Takie wnioski można wyciągnąć z komunikatu Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin, którego PGC był jednym z członków wspomagających (w związku z ostatnimi działaniami firmy członkostwo zostało wypowiedziane).

Stowarzyszenie od pewnego czasu starało się pomóc zarządowi firmy w polubownym rozwiązaniu konfliktu z klientami i doprowadzeniu do ugody. Nie chciało bowiem, by napięta sytuacja na polskim rynku kryptowalut jeszcze bardziej się zaostrzyła. Stowarzyszenie wskazuje, że sytuacja jest trudna ze względu na błędy w zarządzaniu tak specyficznym przedsiębiorstwem z dużą liczbą klientów.

 

Powyższe przypuszczenia potwierdzają informacje uzyskane przez nas od jednego z klientów firmy, który inwestował w koparki kryptowalut. Wskazał on, że zarządzającym zdarzało się np. zapominać o wysyłaniu faktur. Klient kopalni, z którym rozmawialiśmy nie otrzymał faktur na dwie koparki, a podobna sytuacja dotyczy innych osób, które obecni walczą o odzyskanie sprzętu.

Trudności w spółce zaczęły się pojawiać w momencie, w którym skala przedsięwzięcia wzrosła i firma nie radziła sobie z obsługą większej liczby klientów. Początkowo bowiem działalność prowadził najprawdopodobniej tylko Pan Dominik Hundert, założyciel spółki Netech, a później jeden ze wspólników w spółce PGC Mine. Dopiero później dołączyły do niego kolejne osoby, a także wprowadzony został program CRM do obsługi klientów, który pozwalał im na monitorowanie wydobywanych kryptowalut i osiąganych zysków (wcześniej wypłaty realizowane były ‘na zaufanie’).

Reklama

 

Firma najwyraźniej jednak w dalszym ciągu nie funkcjonowała bezproblemowo, a dodatkowo klienci byli zdezorientowani statusem organizacyjnym – część z nich otrzymywała umowy i faktury od spółki PGC Mine, część od spółki Netech, a część otrzymywała jedne dokumenty od PGC Mine, a drugie od Netechu. Wynikało to najprawdopodobniej z faktu, że sprzedawcą sprzętu była firma Netech, która początkowo zajmowała się jego obsługą, ale później funkcję tę przejęła firma PGC Mine.

 Jak można dowiedzieć się z informacji zamieszczanych w mediach społecznościowych przez przedstawicieli PGC, Dominik Hundert, właściciel spółki Netech, był wspólnikiem i partnerem biznesowym PGC Mine i przekazywał kopalni sprzęt / korzystał z jej serwerowni w ramach umowy dzierżawy, a klienci Netech obsługiwani byli przez PGC Mine na podstawie zlecenia.

 

Pod koniec marca Dominik Hundert przestał być wspólnikiem w spółce Polskie Górnictwo Cyfrowe Sp. z o.o. Mine Spółka Komandytowa, o czym ta poinformowała swoich klientów. Spółka wypowiedziała mu wszelkie umowy, jako przyczynę podając utratę zaufania do Pana Dominika. Marcin Kolos, prezes spółki PGC wskazał, że Dominik Hundert miał istotne zaległości płatnicze. Spółka wszczęła również wewnętrzny audyt zawartych umów i sprzętu przekazanego przez Netech do realizacji umów dzierżawy. Marcin Kolos wskazał, że wobec zerwania relacji biznesowych z Dominikiem Hundertem PGC nie może przechowywać sprzętu firmy Netech na zajmowanych przez nią powierzchniach. Dominik Hundert miał wystąpić o odbiór sprzętu w najbliższym możliwym terminie. Marcin Kolos zaapelował do klientów firmy Netech o zgłoszenie się po odbiór sprzętu do Pana Dominika. To jednak okazało się niemożliwe, gdyż kontakt z nim zupełnie się urwał.

 

Winny Netech, czy PGC Mine?

Reklama

Jak można zauważyć, problemy klientów kopalni zaczęły się dużo wcześniej, a dopiero wczoraj wyszły  na światło dzienne. W zasadzie na początku można było mówić raczej o konflikcie klientów z firmą Netech, który jednak przerodził się w ogólny problem. W ubiegłym tygodniu w serwisie Facebook powstała zamknięta grupa, przeznaczona dla osób chcących odzyskać urządzenia od firmy Netech. Poszkodowani wynajęli adwokata – w rozmowach z kopalnią reprezentuje ich adw. Monika Kujawa z Kancelarii Adwokackiej Kłosiński Bulesowski. Klienci Netech chcieli przenieść swoje koparki do innej lokalizacji, co jednak nie mogło odbyć się bez rozwiązania umowy. Zakupione przez nich maszyny stanowią co prawda ich własność, ale umowy ze spółką były skonstruowane w taki sposób, że właściciele mogli rozporządzać swoimi koparkami dopiero po upływie 2 lat (mogli wtedy zabrać swój sprzęt lub przedłużyć współpracę).

Po pewnym czasie do grupy dołączyli również poszkodowani, którzy umowy podpisali z PGC. Część z nich wskazała, że firma zalega im z wypłacaniem zysku (‘urobku’) z kopania, choć klient kopalni, z którym rozmawialiśmy wskazywał, że nie występowały problemy z wypłatą zysków, które mogłyby zaalarmować inwestorów, że w firmie dzieje się coś niedobrego. W międzyczasie okazało się, że PGC szuka zewnętrznego finansowania. Pojawiły się spekulacje, że ma kłopoty finansowe, choć przedstawiciele kopalni wskazywali, że działania te mają na celu utrzymania wiarygodności spółki w oczach klientów. Zabieg ten nie przyniósł najwyraźniej oczekiwanych efektów, gdyż pojawiły się informacje o tym, że koparki zostały odłączone, co dla inwestorów jest oczywistą stratą. Nie wiadomo jednak, czy chodziło o wszystkie maszyny, czy tylko o te, które należały do spółki Netech i jej klientów.

 

Inwestorzy z początku zamierzali rozwiązać sprawę polubownie i nie chcieli mieszać w to prokuratury, ani informować mediów. Gdyby sprawa została nagłośniona i trafiła do prokuratury, to biorąc pod uwagę czas prowadzenia postępowań karnych, sprzęt inwestorów mógłby znacząco stracić na wartości z racji swojej charakterystyki, a także nie przynosiłby inwestorom żadnych dochodów bieżących. Klienci kopalni zostali jednak wstrząśnięci informacją o tym, że w nocy z środy na czwartek rozpoczęto wywożenie sprzętu z jednego z budynków służących jako serwerownie. Na miejsce wezwano policję, ale na wspomnianej już grupie w serwisie Facebook pojawiły się informacje, że część sprzętu została już wywieziona. Policja uniemożliwiła dalszy wywóz sprzętu i zabezpieczone 3 z 4 serwerowni należących do kopalni.

Nie sposób jednak dotrzeć do wiarygodnych informacji na temat tego kto chciał wywieźć sprzęt do kopania kryptowalut. Wcześniejszy komunikat prezesa PGC mógł wskazywać, że czynności te były prowadzone przez lub na wniosek Dominika Hunderta, który miał wystąpić po odbiór sprzętu należącego do Netech i klientów tej spółki z racji tego, że PGC nie może go dłużej przechowywać. Wśród klientów pojawiły się jednak spekulacje, że w całą sprawę zamieszane są również pozostałe osoby z firmy PGC Mine, a Dominik Hundert został jedynie kozłem ofiarnym. Wątpliwości nie próbuje rozwiać sama spółka PGC Mine, gdyż nie odpowiedziała nam na pytania dotyczące sprawy. Z firmą nie mogą się skontaktować także sami jej klienci. Od dłuższego czasu nie mogli oni nawiązać również kontaktu z Dominikiem Hundertem.

 

Setki inwestorów i sprzęt o wartośći milionów złotych

Reklama

Skala działalności PGC Mine wskazuje, że sprawa dotyczy sprzętu o wartości wielu milionów złotych, a jeśli wydarzenia potoczą się niepomyślnie, to ucierpieć może prawdopodobnie kilkaset osób, które zainwestowały w koparki kryptowalut dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. W związku z zaognieniem się sytuacji klienci zdecydowali się ostatecznie zawiadomić prokuraturę, a także nagłośnić sprawę, by dowiedzieli się o niej wszyscy zainteresowani. Ci mogą przyłączyć się do grupy poszkodowanych. Mogą oni zgłaszać się także do Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin, informując o swoich roszczeniach względem PGC, w celu wypracowania wspólnego stanowiska i rozwiązania sytuacji. Zgłoszenia można wysyłać na adres pgc@bitcoin.org.pl.

„Rozumiemy, że sprawie towarzyszą bardzo duże i najczęściej złe emocje, jednak prosimy o powściągliwość w daleko idących wnioskach i wspólne działanie w celu rozwiązania zaistniałej sytuacji.” – pisze PSB w komunikacie.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Jakub Wilk

Jakub Wilk

Redaktor portalu FXMAG. Zwolennik łączenia analizy technicznej i fundamentalnej, ze szczególnym uwzględnieniem polityki banków centralnych. Pasjonat rynku metali szlachetnych.


Reklama
Reklama