Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

krach

„Bańka powstanie, a potem pęknie. Powinniśmy się już martwić…” Takimi słowami ostrzega nas przed krachem finansowym, nadciągającym w perspektywie dwóch najbliższych lat, znany inwestor Jim Rogers. Czy giełda rzeczywiście zbankrutuje, a sektor bankowy nie podźwignie się. Jakie są prognozy Rogersa?

 

Kim jest Jim Rogers?

Strach przed największym w historii krachem na giełdzie przed jakim ostrzega nas Rogers jest w pewnym sensie uzasadniony, choć niektóre elementy prognozy wydają się przesadzone.

Od ponad 15 lat inwestor jest gościem CNBC i Fox News. Z jego opiniami opartymi o wieloletnie doświadczenie liczy się środowisko światowej finansjery. Już w 2012 roku Rogers ostrzegał przed światowym Armagedonem, który miałby być spowodowany rosnącym zadłużeniem i decyzjami państw strefy euro. Jak twierdził, antidotum na Armagedon było:

Reklama

„Ludzie powinni przestać wydawać pieniądze, których nie mają. Rozwiązaniem problemu zadłużenia nie jest jego zwiększanie”.

 

Nadciągający Krach według Rogersa

Czy faktycznie czeka nas gigantyczne załamanie na giełdzie? Według Rogersa w ciągu najbliższych dwóch lat staniemy się świadkami największego krachu giełdowego w historii.  Takie wypowiedzi mogliśmy usłyszeć podczas wywiadu dla Business Insider. Henry Blodget, który przeprowadzał wywiad z Rogersem usłyszał słowa, które mogą mrozić krew w żyłach nie jednemu inwestorowi. Prognozy Rogersa wskazują:

„Będzie to największy krach, jakiego ktokolwiek doświadczył w życiu”.

Co oznacza również, że zapaść na giełdzie ma być jeszcze większa niż w 2008 roku. Nadciągający rynkowy dramat to kwestia roku, góra dwóch lat. Krach jest podstępny, co można wywnioskować ze słów inwestora – prognostyka.

Reklama

„Interesujące, że to zaczyna się dziać zawsze wtedy, kiedy nikt się nie przygląda. W 2007 roku Islandia zbankrutowała. Ludzie mówili: Islandia? To jakiś kraj? Oni mają rynek? A potem Irlandia zbankrutowała. A potem Bear Stearns. A potem Lehman Brothers. Powstała taka spirala. Zawsze to się dzieje kiedy nikt się nie przygląda”.

Im dalej w las tym więcej drzew. Tym przysłowiem można podsumować dalszą część wywiadu. Tu już tworzy się scenariusz rodem z filmu katastroficznego Hollywood. Rogers niczym Hitchcock wprowadza nas w nastrój filmu grozy:

„Zobaczycie upadające rządy. Upadną państwa, tym razem wszystkie (…) Znikną partie polityczne. Zobaczycie instytucje, które funkcjonowały przez wiele lat, one też upadną…”

 

Inni inwestorzy o krachu

Wizja Rogersa jest nieco przesadna i dramatyczna. Ma wręcz znamiona Armagedonu nie tylko świata finansów, ale ogólnej całej struktury funkcjonowania współczesnego społeczeństwa. Jednakże Jim Rogers nie jest jedynym światowej sławy inwestorem, który przepowiada giełdową apokalipsę. 

Reklama

Kiedy zapytano Philipa Parkera, szefa Altair Asset Management’s, o to czy australijskiej giełdzie grozi krach, ten odpowiedział:

„Niczego nie jestem bardziej pewien”.

Krach przewiduje również zarządzający największym funduszem hedgingowym w USA - Seth Klarman.

Inni inwestorzy, tacy jak np. David Stockman twierdzą, że obecny rynek jest przewartościowany.

Czytaj więcej